Iza_ pisze:Marysiu jakieś fotki nowe by się przydały
Jak tam Agatka i reszta stadka
Nowych fotek niet ale postaram się nadrobić to niecne zaniedbanie.
Panna Agatka, tudzież inne panienki no i kawalerowie też, miewają się całkiem, całkiem choć tu i ówdzie dobiega jakieś kichanie.
Póki co jednak nie ordynujemy leków, czekamy, czy choroba się rozwinie (co nie daj Boże) lub sczeznie w zarodku (co daj Boże).
Gucio dalej chudzieńki ale jakoś się trzyma, karmię bidoka czym się da i tak często, jak tylko sobie zechce.
Pussy coraz bardziej się wtapia w stado choć śródkociej miłości nie ma i raczej nie będzie; dziewczynka ma apetyt, trzyma się poza stadem ale głaski są chętnie przyjmowane. Właściwie to nie głaski ale raczej powiedziałabym czochrania główki i okolic okołousznych. Wtedy niunia się rozpływa, przymyka oczka a łapkami robi ciasteczka, no i mruczy, mruczy, mruczy; słodka jest.
Duży czarny chłopak zwany Marsem jest taki kochany, że nic tylko schrupać go.
Ma piękne czarne futerko, duże oczyska i taki wyraz pysia, że po prostu nie da się go nie kochać i nie całować w każdej możliwej chwili.
Panna Psotka jak zwykle przychodzi do mnie na klachy, już na starcie wołając ma-ma; ja wiem, że to bardziej moja wyobraźnia niż fakt ale ona to tak sugestywnie miauczy, że naprawdę brzmi to jak ma-ma.
I tak sobie gadamy, jak mama z córcią
Antek nadal ma coś nie tak z oczkiem, zakrapiam, przemywam ale niewiele to zmienia.
Dalej też zdarza mu się nalać na łóżko, oby to się zmieniło bo inaczej marne szanse na adopcję.
Futerko też ma ciągle brudne, nie lubi czesania więc staram się jak najczęściej go głaskać i głaskaniem wyczesywać ten pył spod futerka. Wygląda to na pył węglowy, może mieszkał w piwnicy.
Dalej boi się kontaktu z człowiekiem, wzięty na ręce zwija się w obwarzanek, smutne to. Muszę go przekonać, że człowiek może być dobry.
Któryż to raz muszę przekonywać kota, że nie wszyscy ludzie są źli?...
Michał jak zwykle przesypia większość doby

, Myszka jak zwykle bykiem spogląda na resztę stado myśląc sobie w duchu: kiedy wreszcie wyniesiecie się z mojego domu

a Rudy zwany ostatnio Baśką tradycyjnie już nie przejmuje sie niczym. To kot, który jest szczęśliwy z każdej chwili swojego życia. Nic tylko mu zazdrościć.
Chodzi z podniesionym ogonem, uśmiecha się do wszystkich i jest jednym wielki optymizmem.
Powinno się go sklonować i rozdawać wszystkim smutaskom jako lekarstwo na wszelakie smutki
