Dzięki za dobre słowo

. No staram się być normalna
A teraz - część I - MISIA
Bardzo bystra, wysokogórska, wszędobylska, ciepłolubna, powoli przytulająca się, coraz mniej agresywna, cienko piszcząca/miaucząca.
Świat na zewnątrz interesuje ją umiarkowanie, bo w domu jest jednak cieplej więc raczej szybko wraca ze spacerku. Z zasady je karmę mokrą. Musi dostać pierwsza do miseczki, bo nie dopuści innych. Chętnie bawi się plastikowymi zakrętkami. Dziś dumnie maszerowała przez pokój niosąc w pyszczku moje rajstopy złożone w kostkę

i nie chciała oddać. Zaliczyła już wszystkie szafy i szafki, bo wysoko jest fajniej niż na podłodze albo krześle. Rozumie, że po blacie kuchennym się nie chodzi, ale co jej zależy spróbować. Lubi wylegiwać się na radiu. Często mi towarzyszy patrząc co robię. Nawet odkurzacz jej nie przeszkadza. Koledzy z podwórka interesują ją umiarkowanie. Zdominowała pozostałe koty. Goni i zaczepia Gosię, ale też bawią się razem. Filci zachodzi drogę. Jest, jakby to powiedzieć, taka harda w sposobie bycia. Przyszła przywitać się z obcą osobą, czyli mniej już strachliwa. Śpiewa takim "górnym C", bardzo charakterystycznym. Niestety, wanna nadal jej się podoba jako kuweta. I próbuje w niej wykopać dołek, a potem zakopać urobek. Zwykle około godz. 3.00 - 4.00.
I na koniec rarytasik sprzed godziny. Siedzę sobie na krześle, przeglądam gazetę. Na kolana wskakuje mi kot. Czasem robi to Filemoncia, więc odruchowo głaszczę, drapię za uszkiem. Ale nagle patrzę uważniej, bo coś mi tu nie pasuje. Filcia głowę ma raczej czarną, a ta jest biała. I mozaika trikolorowa jakaś inna. Patrzę, patrzę .... Toż to nie jest Filcia tylko MISIA

Misia u mnie na kolanach

. Kto nie przeżył - nie zrozumie
