Myszolandia pisze:kussad pisze:
Niezawodności w wysyłce SMS albo MMS ani bardzo pilnej możliwości porozumienia nie ma już żadnej
Ewuś,ale nie zawsze jest możliwość odpisania w danej chwili
Ja to bym odebrała tak,ze nie masz czasu w tej chwili,napisze później jeszcze raz,nie ma problemu,nieraz tak miałam
Myślałam o
niezawodności aparatów telefonicznych podczas przesyłania i odbioru wiadomości.
To już całkiem inna sprawa kiedy adresat da radę ją odczytać albo opowiedzieć.
Bardzo lubię SMS bo wiem, że wszyscy zauważą je, odbiorą gdy to tylko będzie możliwe.… Oczywiście nie może tego zrobić student podczas wykładów lub ćwiczeń, nauczyciel podczas lekcji, lekarz przyjmujący pacjentów, miałaś wczoraj przykład swój, ja podczas uzgodnień i wspólnej pracy nad czymś z Kierownikiem, ktoś jest poza zasięgiem więc też nie odbierze.
NITKA/KARINKA pisze:Lenka wraca jutro na popołudniówkę/
A u nas w pracy regularny pomór.
Jesteśmy tu teraz we trzy i wszystkie z gorączką, katarem i kaszlem.
Pracy niestety nie ubywa.( do tej pory 65 os.).
Mru już chyba nie zacznie jeśc, ona odchodzi
Zaczęła protestować przy karmieniu.
Już kiedyś po operacji przez ponad dwa miesiące karmiłam ja strzykawką, ale wtedy była młodsza.
Kostusi rujka w pełni, ale chociaż sika do kuwety, albo przez katar nie czuję, jak siknie gdzie indziej.
Pozdrawiam - praca wzywa.
Jedyna nadzieją, że gdy Lenka przyjdzie na popołudniówkę przekażesz Jej wszystko i może dasz radę dziś wcześniej wyjść do domu i nareszcie zaczniesz się normalnie leczyć, położysz do łóżka i wcześniej normalnie i spokojnie zaśniesz i szybciej całkowicie wyzdrowiejesz i za to
Mam nadzieję, że może już dziś będziesz miała troszkę mniej pracy!Mru

oby zechciała zostać z Wami jak najdłużej i zaczęła jeść chociaż ze strzykawki
Kostusia czy przechodzi to wszystko też z efektami akustycznymi. Kiedyś poszukam sobie gdzieś opisu jak wygląda kocia rujka albo znajdę taki film…
…..
Jestem już ponownie - wczoraj wróciłam do pracy! Pięknie świeci słońce!
Pomór był też u nas w pracy już wcześniej co opisywałam na bieżąco gdy codziennie znikało po kilka osób - wszędzie wkoło ludzie kaszleli i kichali nawet zaczęłam się zastanawiać bo trochę zaczynało mnie łamać zanim trafiło wirusówką w oko!
Do biura wrócili już prawie wszyscy chorzy.
Mój Kierownik osobiście załatwił sprawy, które przekazałam Mu jako najbardziej pilne tydzień temu gdy przyszłam do biura przekazać zwolnienie i wszystko powyłączać…
Na biurku wszystko na mnie spokojnie czekało tylko w trochę zwiększonej ilości….
Kwiaty jakoś przeżyły, środkowe liście prymulki tej całkiem nowej żółtej prawdopodobnie przeżyją ale wszystkie pączki zrzuciła - żal mi bo specjalnie wybrałam taką z bardzo dużą ilością pączków a potem się okazało, że kiepsko zniosła podczas mrozów podróż ze sklepu do domu a potem do pracy i dwie zmiany miejsca…
….
Co z nami?
Zdecydowanie nie służy mi pobyt w domu mimo, że TZ bardzo się podoba taka opcja zwłaszcza gdy nie leżę z gorączka ani nie jest to nic bardzo zakaźnego wymagającego całkowitej izolacji
Utyliśmy – TZ powinien i nic ale on od zawsze prawie wyczynowo uprawia sport, Nero waży 5,1 kg a ja 63,3

…. i cała moja praca nad sobą w ostatnim już dość długim okresie przepadła a tu za pasem Święta…

…
TZ z racji mojej choroby zakaźnej - jeszcze nie byłam na ostatecznej wizycie kontrolnej i potwierdzeniu zakończenia leczenia - oczy nadal mi trochę łzawią i stosuję krople z antybiotykiem i bardzo mocną maść antywirusową - zaczął sypiać w swoim pokoju-pracowni a nie z nami i bardzo sobie to chwali – suka nie wchodzi do łóżka nie budzi go zalizywaniem i pomrukami nie upomina się o głaskanie, zasypia koło 21:00 a tam stoi mój stacjonarny komputer…

…. I nie mam do niego dostępu a normalnie jeżeli cokolwiek na nim spokojnie robiłam to gdy poszedł spać….
Chocula ma coraz więcej futra fajnie pofalowanego i gęstego…. będzie miała z czego linieć na lato w lipcu albo sierpniu –

…
Odebrałam wyniki badań… cóż na opinię lekarza muszę czekać do 18 kwietnia… jako laik niczego tam nie widzę ale niektóre wyniki są bardzo zbliżone do górnej granicy normy…

…
Na taką wiadomość natknęłam się wczoraj – to on był z nami 2 tygodnie i za bardzo bał się Choco żeby z nami zostać…
Pt mar 22, 2013 12:34
viewtopic.php?f=1&t=145420&start=1395#p9712676 Aleba pisze:Czy ktoś ma namiary na dobrego kociego onkologa?
Poza dr Jagielskim, do niego już jest umówiona wizyta, ale dopiero w kwietniu.
Szukamy, czy da się coś załatwić wcześniej.
Chodzi o mojego byłego tymczasa Humpala, obecnie Mru.
Ten kot ma jakiegoś pecha w życiu
2 razy wracał z adopcji, teraz ma wreszcie cudowny dom... i raka żołądka...
Za wszystko i Wszystkich bardzo mocno trzymam kciuki
Koniec przerwy "na herbatkę - zieloną"
Miłego i spokojnego dnia!
Pozdrawiam
