Właśnie dziś miałam telefon od pani, która mi przekazała Candy'ego, że brat tego kotka (którego ta pani adoptowała wtedy) czarno-biały kocurek zginął tragicznie. Stał się nieszczęśliwy wypadek - podobno kotek zaklinował się pod kanapą i pani znalazła go już martwego
. Pani powiedziała mi, że gdybyśmy mieli małego w miarę kociaka (płeć obojętna - wykastruje/wysterylizuje tak czy siak) pingwinka najlepiej z zielonymi oczami to pani da mu dom. Pani chce małego tak do 4 mies. bo ma psa - yorka i chce żeby się do psa kot przyzwyczaił, podobno tamten super dogadywał sie z psem. Nie wiem na ile to dobry dom w świetle tego wypadku ale w końcu nieszczęścia sie zdarzają niekoniecznie z winy opiekuna. Choć zastanawiam się jak kotek mógł się tak zaklinować... nie wiem co o tym myśleć. Ale gdyby ktoś miał takiego kociaka pingwinka i chciał pogadać z tą panią to dam na pw telefon do niej. Ja już dziś nie miała sercajej wypytywać za wiele bo płakała opowiadając mi to, widać, ze jakkolwiek była z kociakiem związana bardzo.
ale widziałam na fecebooku, że kolejki się już po niego ustawiają więc obejdę się jedynie smakiem 
