» Pt mar 22, 2013 23:49
Re: Wątek cukrzycowy VIII
A pamiętacie, była tu taka forumowiczka, której kot po osiągnięciu remisji miał wyniki w granicach 40-tu?
Pusiasta ma zwykle 60-70.
Prosiulo też ma skłonność do niskich wyników, nawet jak jest dobrze wyrównana. Ale ostatnio mamy jazdę bez trzymanki. Tak nam spada. Dzieje się coś dziwnego - Prosiulo potrzebuje coraz mniej insuliny. I to wcale nie dlatego, że niewiele je. Dzisiaj jadła całkiem nieźle, a cukier leci dalej. Na początku też surowej diety cukier jej skakał tak, że nie mogłam tego ogarnąć; dostawała dwa razy tyle insuliny niż przed zabiegiem. A teraz dostaje mniej. I dalszym ciągu muszę zmniejszać dawki - przed chwilą poleciało nam do 39:(
Nie wiem, czy to jest wynik wyleczenia szczęki (ale ona taka zła znowu nie była), czy jakiś dobroczynny wpływ tej surowizny, czy jej brak apetytu (ale nie chudnie, dzięki mojej ciężkiej pracy nad nią odzyskała wagę sprzed zabiegu i ją trzyma).
A z jedzeniem - to jest jakiś koszmar, Pusiasta takoż ma bez przerwy fochy; mam w domu już w tej chwili skład puszek, wszystko chyba co jest dostępne na rynku (a nie jest jakimś badziewiem), ale nie ma takiej puszki, która by w tej chwili pociągała Pusiastą. Foch jest równo na wszystko, sytuację ratują wrobione do tego żarcia przysmaki.
Prosiulo ma pomrożone dziesiątki mimi-pakuneczków najrozmaitszego surowego mięsa, bo nigdy nei wiem, na co przyjdzie ochota. Efekt - tonę w tych mięsnych zezwłokach na piętnastu talerzykach, bo może to albo tamto, mam tym uwaloną całą kuchnię i lodówkę (zaczęłam dostawać obsesji mycia i sprzątania), plus pół mieszkania, bo Prosio najlepiej je w łóżku (moim), na dywanie i w takich miejscach, byle nie w kuchni, przypadkiem. No i oczywiście karmiona jest z ręki, a jakże. Lubi duże kawały, których nie jest w stanie sama podnieść z talerzyka. Całe moje życie ostatnio kręci się wokół karmienia kota....