Rzadko pisze na forum, ale codziennie tu jestem i czytam o kociakach i niewiarygodnych ludziach ktorzy chca im pomoc. Wątek o kotach pani Hrynkiewicz (od ktorej wiele lat temu mialam kotke) i wlasnie ten śledziłam od początku. Podziwiałam jak niesamowicie wszyscy pomagają żeby jeden biedny, chory, dorosły kotek znalazł dom. Łza w oku mi sie zakręciła jak juz dotarł na miejsce do nowego domku. I musze to teraz napisać NIE ROZUMIEM JAK MOŻNA TERAZ ODDAWAĆ TEGO BIEDNEGO i BEZBRONNEGO KOTECZKA. Nie potępiam ale NIE ROZUMIEM. Przeciez dzieckiem i psem ktos bedzie sie zajmował, a z kotem nawet na spacer wychodzic nie trzeba.
Chyba to nie był właściwy dom dla tego kota.. i chyba dla żadnego innego niestety też
Jak ktoś juz tu trafnie powiedział: jak sie podejmuje decyzje o wzieciu zwierzaka to na dobre i na złe
