klatka zostawiona była w zamknietym ogrodku pod oknami karmicielki ktorej siostra obiecała ze bedzie non stiop przez okna dogladac
tylko dlatego zostawiłysmy..zreszta koło budek w których mały podobno spi czasem...
ta opcja tez zawiodła
ja codziennie nie moge jezdzic na lapanki dlatego w tytu;le poprosiłam o pomoc w lapankach ...
sama nie dam rady...walczyc z mieszkancami i łapac koty ktore na moj widok zv daleka uciekaja....wszystkie inne same wchodza do klatki..tylko nie te co potrzeba
problem jest ...olbrzymi...jest matka ciezarna..biaklaczkowa ...jest tam kk...umieraja kociaki...
prosze o namiary do jakiejkolwiek instytucji która sie tym problemem na tych dzialkach zajmie...ja sama nie dam rady
