Ćwiczymy, kurna, ćwiczymy cierpliwość.... pogodową. Wróciłam przed chwila było +5. Zaraz zaczął padać śnieg. Teraz jest +3 i pada taki wielkopłatkowy gęsty wstrętny... Wszystko mi opada i nie mogę nabrać do tego filozoficznego stosunku

Akcja i reakcja

Siedzę wczoraj, Morela leży na widoku. Coś zaczęła pojękiwać, pomrukiwać przez sen. Przyleciał Migdał bo to był jakiś nietypowy dźwięk. Wlazł na łóżko ... zbliżał się i zbliżał.. Ja zastygłam... bo takie przypadki kończą się zawsze warkotem Moreli. Zbliżył się do momentu, żeby dać radę powąchać uszko kici, ale kicia otworzyła oczka i ... spojrzała. Nawet nie musiała nic mówić.. A on siedział z uniesioną łapką - nie do bicia, tylko jak jest hmmm.. niepewny to tak czasem trzyma łapkę opartą o kolano.- patrzył oczkiem w drugą stronę i udawał, że go nie ma.
Szkoda mi go. Pobawił by się i przytulił pewnie. Nie sądzę, patrząc na nie, by to miało kiedyś nastąpić. Raczej z winy Moreli, która jednocześnie zachowuje sie jakby się go bała czasami..
Martwię się. [nic nowego

Mam wyjazd na przełomie czerwca i lipca, potem w połowie sierpnia. To długie wyjazdy - 2 tyg. i miesiąc. Obu nie dam rady, nie tylko finansowo, ale nie wyobrażam sobie zastawić koty, nawet komus pod opieką. Sierpniowy wyjazd jest wyjątkowo ważny. Przynajmniej na tydzien-dwa. Jeśli w ogóle Dorta nie wyjedzie gdzieś ze swoimi kotami i się zgodzi..

Co robicie w takich sytuacjach, zakładając brak współmieszkańców i rodziny obok?
Na razie mam taki pomysł, żeby zawsze jak ktoś ma przyjść, kupować plasterek szynki i żeby ten ktoś [każdy jeden] dawał Migdałowi [Moreli też of course] , tzn podrzucał mu do nory, ale dając się zobaczyć. MOże mu się w końcu zacznie kojarzyć. Bo na razie jak ktoś jest cały dzień, to gupek siedzi zakopany, nie wychodząc ani do kuwety ani do miski. Nie wiem też gdzie się biedaczek podzieje gdy np. ktoś przyjedzie z noclegiem...
NO, i pada... +1. Do d .. są prognozy długoterminowe.