Lilek zaczął gardzić barfikiem. Teraz trzęsie się na widok chrupeczek.
Zostało nam jedzenia nerkowego na kilka dni, a potem do wypłaty będziemy musieli przelecieć na chrupkach które jadł do tej pory. Masakra jakaś. Nie na widzę nie mieć kasy. Za tydzień mamy powtórne wyniki. Żeby wszystko było ok.
Nadszedł dzień powtórzenia wyników. Mocz udało złapać nam się z samego rana i od razu go zawiozłam. Na badanie krwi pojedziemy po południu bo tak jest otwarty gabinet. Stresuję się na samą myśl. Lilek jeszcze nie wie co go czeka. Całe szczęście przynajmniej on jest spokojny.
Jesteśmy po wecie. Wyniki moczu ok - wszystko w normie. Krwi jednak chłopak nie miał badanej bo akurat przyszli państwo z psem, który pilnie musiał trafić na stół. Tym sposobem krew i usg zrobimy dopiero po świętach.