W pierwszej części mojego wątku pisałam o malutkim kociaku, którego dzieciaki znalazły na śmietniku i przyniosły do mnie.
Po wyleczeniu i przystosowaniu go do adopcji, kociak znalazł domek. Było różnie, przyszedł moment kryzysu, kiedy to chciano mi kociaka zwrócić z powodu jego sikania na fotel i łóżko. Państwo jednak postanowili dać Szczęściarzowi szansę, ponieważ jednak bardzo go pokochali. Zrobili remont, wyrzucili kołdry, fotel, zmienili na nowe to co kocurek posikiwał. I wygrali tą walkę, Szczęściarz przestał sikać a miłość do niego rosła.
Dzisiaj rano dostałam kolejnego maila od tej wspaniałej rodzinki. Cyt:
"Dzień dobry

Szczęściarz jest zdrowy i kochany. Tak szczerzę mówiąc to on nami rządzi.
Spełniamy każdą jego zachciankę. Ostatnio nie chce pić wody ze swojej miski
tylko ze szklanki. Moi rodzice stawiają mu szklankę na stół i pije razem z nami

Nie chce też jeść mokrego jedzenia. Woli gotowane mięsko. Jak dajemy mu do miski mokre jedzenie
to zostawia je w misce, aż wyschnie. Dopiero jak dostanie gotowane mięsko to je.
Zawsze musi postawić na swoim

Jak śpi w moim łóżku to zajmuję 3/4 miejsca ja resztę.
Jak chce go przesunąć trochę to zaczyna mnie gryźć.
Ale strasznie go kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez niego.
Wniósł do naszego domu wiele szczęścia i radości.
Jest głaskany, czesany i całowany co chwilę.
Można powiedzieć że wręcz się o niego bijemy, bo każdy (ja,mama,tata) chce aby koło niego
się położył, poliże. Jest traktowany jak członek rodziny
Pozdrawiam
Marta Oganiaczyk i Szczęściarz"
Chyba słusznie nadałam mu imię Szczęściarz
I to jest to, co dodaje człowiekowi wiary i upewnia w tym, że to co robi ma sens i że jest o co walczyć.
Kocham koty
I słoneczko, które zechciało dzisiaj być łaskawsze i wyjrzało zza chmur
