Mail się nam gotuje. Na razie z rzeczy sensownych i ustalonych - dymno-szylkretowa jedzie do DT pod Krakowem. Teraz dla odmiany szukamy transportu. Czy ktoś mógłby podziałać w tej sprawie? Optymalnie chyba na przyszły weekend, to dojdzie do siebie po zabiegu całkiem. Dziś się miziałyśmy, super jest.
Byłam w lecznicy. Z kotów z Choszczówki 4 mogłyby się do czegoś nadać. Tzn.:
- zero sykania czy prychania
- można je wyjąć za kark z klatki
- jak się je (lekko) przytrzymuje za kark (wolałam nie ryzykować że będę je potem ganiać po lecznicy) to siedzą spokojnie na kolanach
- jak się je głaszcze pod brodą to zaczynają po chwili nadstawiać głowę do głaskania
- dały sobie spokojnie obejrzeć uszy (skądinąd do czyszczenia mają)
1. Trikolorka z urwanym ogonem - zostało jej z 10-12 cm ogona, ok. 9 mcy
2. pingwinka lekko przedłużona sierść - ok. 9 mcy
3. bura pewnie 1,5 roku - najbardziej nadstawiała głowę do głaskania
4. bura ok. 9 mcy - z tej czwórki najbardziej wystraszona.
Byłoby BARDZO dobrze gdyby znaleźć dla nich jakieś miejsce. Może dzięki temu uniknęlibyśmy dość potężnej awantury i dylematów co jest lepsze dla prawie 20 kotów (dwie chwilowe karmicielki mają pod tym kątem odmienne poglądy

).
No i jest problem z SirNiczką

Wprawdzie nie jest tak głupia jak SirNick, ale to kolejny długowłosy kot żyjący na wolności. Kołtuny, rany na skórze. Poważny katar. No i jest dość stara. Na razie nie nadaje się do narkozy, jest na leczeniu - więc z nią mamy jeszcze minimum dwa tygodnie na myślenie. karmicielka zaproponowała by ją od razu uśpić żeby się nie męczyła...
No i jest jeszcze jeden wielki bury kocur. Ma teoretycznie dom, tylko "oni pracują na budowie i jak wyjeżdżają to go zostawiają na dworze. ale w ogóle to na pewno go do domu wpuszczają, bo taki miły". No miły. I z potężnym zapaleniem płuc. Myśl o nieoddaniu go pojawia mi się w głowie ilekroć usłyszę jak rzęzi... też ma jeszcze trochę czasu na decyzję, bo na razie nie nadaje się do kastracji, musi się wyleczyć.
Natomiast numery 1-4 musimy GDZIEŚ ulokować w ciągu najbliższych 4 dni. Jeśli nie znajdziemy miejsca - będą musiały wrócić...
Fotki nr 1-4 jakieś mam, tylko na razie prowadzę negocjacje z aparatem. mam nadzieję, że zakończą się one moim sukcesem. Więc z wrzucaniem na FB proponuję jeszcze chwilę zaczekać, może jednak wygram
