Magnolcia chyba stwierdziła, że dość testowania mnie - znowu ugniata łapeczkami i się tuli... zasnęła przed chwilą leżąc na plecach i z przednimi łapkami podwiniętymi pod brodę, a tylnymi - wyłożonymi na mnie. Dzisiaj też testowała twardość mojego nosa łapką

Wczoraj i dzisiaj domieszałam Jej do jedzonka żółtko gotowane (wczoraj 1/4, dzisiaj 1/2) - smakuje bardzo; od jutra spróbuję domieszać pół surowego (lepiej działa - mam nadzieję, że brzuszek będzie dobrze tolerował; tylko muszę dobrze oddzielić od białka, co by awidyna mi wit. H nie zabijała). Probiotyku (od Fifi) też trochę dosypuję do kolacji - biedny kotecek nawet nie wie, co do jedzonka dosypuję. Ale na razie muszę. I tak je z apetytem - pełną miskę wyczuwa z kilku metrów (choć dzisiaj była rano tak zniecierpliwiona /musiałam zrobić sosik z immunactive/, że aż do kuchni przylazła i krzyczała). I przez to mokre sporo sika i to takim strumieniem, że z 3-4 metrów słychać, ale to dobrze, bo przynajmniej może kamieni się nie nabawi.
Odkryłam też, że Magnolcia woli 4-5 mniejszych posiłków niż 2-3 większe - nieważne, ile dostanie, i tak po 4 godzinach będzie głodna (i bardzo wkurzona na cały świat - już to wybadałam), więc dzielę porcje na pół i daję więcej razy: tyle samo zje, a jest bardziej zadowolona. No i wiem już, że nie kicha od chłodu czy czegoś, tylko tak jak ja - najmniejszy przeciąg i wystarczy, choćby było nie wiem jak ciepło. Tak wiec wystarczy, że skądś zawieje, a ja i Magnolcia synchronicznie robimy "apsik".
Jej ulubione miejsce do spania to półka meblościanki o wymiarach 90x60 (widziałam, że tam lubi leżeć, więc wyłożyłam takim gigantycznym frotowym czymś wielkości sporej okiennej zasłony i przyłożyłam ciężkimi książkami tworzącymi zakątek, do którego może wejść jak chce). Wprawdzie straciłam przez to całą półkę, ale Magnolcia przeszczęśliwa.
Ona śmiesznie robi z kłaczkami - jak się wyliże i trochę Jej się ich nazbiera w pyszczku, to robi coś, co wygląda jak żucie gumy, a po chwili przełyka. I tak za każdym razem. Może dlatego nie potrzebowała nigdy odkłaczaczy i sobie radziła czy jak? Zapytam wetkę następnym razem jak nie zapomnę, bo mnie to ciekawi.
Wczoraj czytałam o taurynie i doczytałam, że u ludzi /tu był jakiś skomplikowany opis biochemiczny/ sprawia, że lepsze jest samopoczucie, koncentracja i nie chodzi się sennym jak zombie w sytuacji, gdy niby spało się normalnie, a jednak jakoś tak się oczy kleją (nie działa jak guarana czy coś) - no to obskubałam koteczka i zaczęłam na próbę: albo to przypadek, albo jednak lepiej się znosi przesilenie wiosenne, bo dzisiaj takiej weny dostałam (pierwszy raz od dawna), że sama nie mogłam uwierzyć jak mi robota idzie i przestałam zasypiać na siedząco (ostatnimi razy zdarzało mi się usnąć i traciłąm koncentracją nawet siedząc na krześle). Nieważne co - ważne, że jest lepiej. No i dzięki spirulinie plus beta glukanowi to ogólnie jest też lepiej (Magnolci na razie spiruliny nie daję - już nie ma do czego dosypać

).
A jak tam dzisiaj minął dzień Tygryskowi, Ulci i innym (także dużym)?
...