» Pt mar 15, 2013 11:32
Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ
Magnolcia znowu dzisiaj zastosowała numer chwytania zębami za włosy przy samej skórze i gwałtownego szarpnięcia (godzina 4:50) - spojrzałam na Nią, przewróciłam się na drugi bok i zignorowałam: mam nadzieję, że zakoduje sobie, że to nie metoda na wymuszanie napełniania miski, bo inaczej - jak się śmieją rodzice - będę musiała chyba spać w czepku na głowie.
Apetycik nadal dopisuje i już cały dom zwiedza; do łazienki ciągle się ze mną pakuje; nie wiem czy poza lampami - jest w domu w jakimkolwiek pomieszczeniu jeszcze miejsce, na które jeszcze nie wskoczyła... ale to dobrze - tylko ze stołu i blatów w kuchni Ją zganiam, ale po reszcie już skacze i to nawet jak mama jest w domu; ojca się już tak nie boi - jak chodzi po domu, to Ona już dalej jak na parapet mojego okna nie ucieka (tylko drzemki sobie ucina w tunelu pod łóżkiem, bo tam ciemno i ciszej). Ojciec psioczy na tego, kto Jej nosek zdeformował /bo przy dokładniejszym wymacaniu to wygląda dokładnie jak złamanie z przemieszczeniem - tak jakby wbity ma ten nos/ i powiedział, żeby takiego #W&W&#* za#^$W#*&&W* jakby go złapał.
Ona już dzisiaj nie mruży oczu i patrzy w okno, więc Jej chyba ten koci katarek (może być od herpes albo calici - Ona me herpesa wg wet, bo objawy wskazują) odpuszcza; kicha odrobinę, z nosa nie cieknie, a oczu minimalnie (prawie wcale); więc chyba ten beta glukan wystarczy, bo na wirusy przecież antybiotyki i tak nie działają (niemniej jednak trzeba uważać, bo jakby się powikłało i wdało zakażenie bakteryjne, to byłaby ropka i bez szybkiego leczenia antybiotykami mogłaby stracić wzrok jak wiele kotów po zawalonym KK). Ale mam nadzieję, że obejdzie się bez antybiotyków - ma dobrą trzustkę, wątrobę i nerki - było by dobrze, jakby nie trzeba ich podtruwać.
Do wieczornej zupki dzisiaj domieszam Jej 1/4 żółtka - dobre źródło żelaza; jutro może trochę wątróbki. We wtorek powinnam mieć fortan fortain (niałka plus żelazo), to jej na czubek łyżeczki będę do jedzenia dosypywać (bo surowa mięso wołowe na razie bardzo opornie idzie, a w karmach dla kastratów /te z animondy są z indyka - nie chcę ich zmieniać, bo ewidentnie dobrze się po nich czuje i mają samo białko mięsne lub rybne/ nie ma tyle żelaza, co by braki uzupełnić) i odrobinę tauryny (chrupki mają jej dość, ale mokre ma tylko naturalną, a jej zwykle jest trochę mało jak na kota po głodowaniu). No i przestała mieć jakiekolwiek drgawki - chyba magnez się sam uzupełnia jak mówiła wet. Uszka już nie są takie totalnie pergaminowe - zaczynają mieć lekki bardzo jasny, ale jednak róż. Oby tak było dalej i żeby w końcu było dobrze (Mokate jak Ją wzięłam na badania, była strasznie chuda, zarobaczona, dopiero pod odpchleniu, ale morfologię miała dużo lepszą - i HCT, i RBC i HGB, a niedługo później już była masakra - Magnolcia już na starcie nie ma dobrej morfologii - mam taki stres, że nie wiem; i Mokate też miała na początku różowe uszy, a później właśnie takie pergaminowo-białe - dlatego mnie tak martwiły u Magnolii).
No nic - mam nadzieję, że będzie dobrze... boję się tych białek - ale nawet jakby to był FIP bezwysiękowy, to i tak sporo może jeszcze pożyć. Niemniej jednak mam nadzieję, że te białka były wysokie tylko od walki z KK (bo ta młoda wet od Mokate mi mówiła, że nieraz ta jest przy chorobach wirusowych - nie tylko przy FIP).
...