Opowiem Wam jak moj glupi maz zalatwil mi bardzo nerwowa wizyte u weta i prawie zabil kota.
Udzial biora - wyzej wymieniony, Tus i nasze psy....
Wstep: juz jakis czas temu zauwazylam, ze Tusiek zle reaguje na wszelkiego typu sytuacje stresogenne.
Akcja wlasciwa: dzis rano jak zawsze koty przyszly sie przywitac, dostaly jesc, poszlam do pracy.
Wracam z pracy, mala przyleciala, Tusia nie ma .... Po jakims czasie wywlokl sie z lazienki, obsrany i oszczany, z posklejanym futerkiem, obraz nedzy i rozpaczy

Pytam meza czy mial psy w domu, mowi, ze tak ale byly tylko 5 minut bla bla, biore kota na rece - wyraznie oblizany przez psa

i na prawde ledwo zywy, jak w letargu . Zapakowalam kota i do weta. Pierwsze co - rtg kota. Niestety zdaniem wetki serce powiekszone - ja sie nie znam, jutro bede miala zdjecie to wkleje, wyniki ogolne krwi w normie, zaraz przepisze... test na FIP pozytywny ( co ciekawe najpierw byl negatywny , druga kreska pojawila sie po ok 30 minutach od wykonania testu). Kot postawiony w danym miejscu w nim przysiadal, uszy po sobiie, oczy przymkniete, nie regauje na kicianie , nic... Uparly sie, ze kota do kliniki mam oddac ( o nie! tego bledu drugi raz nie zrobie, ja sie uparlam na badania krwi, pierwsza proba pobrania krwi bezu rezultatu, za drugim razem sie udalo). Pol godziny czekalam na wyniki z kotem na rekach i tu, uwaga, rytm serca sie zmienil, kot sie uspokoil. Ja siedzialam z kotem w pustej poczekalni, wetka latala do mnie a to ze stetoskopem, a to z lekami .... Sprawdzilysmy jeszcze ''aparat ruchu'' w razie W i w drodze wyjatku zgodzila sie mi kota oddac do domu , ale jakby sie cos dzialo mam jechac w nocy do kliniki. Wsadzilam do transportera , przywiozlam do domu. Wysiadam z auta, kot ma oczy jak 5 zlotowy, w domu wyszedl z transportera calkiem zadowolony, ze jest w domu Zjadl ( wczesniej nie chcial) i nie chce siedziec w kiblu, lazi po domu , zastanawiam sie czy mu ten wenflon wyjac, bo mu strasznie przeszkadza.... I tylko ten FIP

Prosze o konsultacje wynikow -beda w nastepnym poscie .