Leukocyty są dość niskie (poniżej normy), ale granulocyty wysokie (a to jest przy stanach zapalnych; szczególnie wysokie ma te odpowiedzialne za przewlekłe stany zapalne). Zastanawiam się czy może to nie Jej nosek, a raczej coś, co się w nim może dziać...
Wet mi powiedziała, że morfologia maszynowa to jest tak sobie dokładna i dużo lepszy jest rozmaz ręczny (dzisiaj będą jego wyniki), bo raz, że dokładniej określone ilości wszystkiego, a dwa - widać, jak wyglądają krwinki. Kazała mi póki co nie panikować, a tylko obserwować Magnolię (podobało jej się to imię) i jakby cokolwiek złego się działo, to od razu przyjechać. Dzisiaj będzie mi dzwonić z tym rozmazem i jonogramem oraz informacjami, co radzi dalej.
Po milbemaxie glisty nie wyszły żadne (więc chyba ich nie ma albo się dobrze pozwijały i pochowały, że nie znalazłam). Wet mnie wczoraj pytała, czy poprzednio coś wyszło i pytała jakie robaki miała i jak to stwierdzono, że są i jakie są, że podano milbemax - oczywiście nie wiedziałam, ale powiedziała, że jak już raz dano, to damy już tę drugą dawkę (dlatego chciała Ją jak najdokładniej zważyć, co by niepotrzebnie nie dawać za dużej dawki), ale ona jest zwolennikiem odrobaczania jak badania wskazują, że robaki są a nie "na zapas", bo to jednak chemia (powiedziała, że teraz odrobaczacze są dość bezpieczne, ale jednak po co dawać jak nie trzeba). Co do szczepień, to powiedziała, że jak Magnolia stanie na nogi i będzie miała dobre wyniki, to by Ją jeszcze raz na wirusowe zaszczepiła jednak, a później następne za 3 lata (chyba, że stanie się kotem wychodzącym, to po roku).
Pytałam też o niechęć do odkłaczaczy - powiedziała mi, że niektóre koty same sobie radzą bez jakichkolwiek wspomagaczy (jedne kłaki wykrztuszą, a innym nawet samo potrafi przejść przez układ pokarmowy) i że to tylko my często uważamy, że jest inaczej; powiedziała, żeby się tym na zapas nie martwić, że Ona żadnych odkłaczaczy nie chce.
Tutaj każdy ma inną specjalność (ale zajmują się głównie kotami, psami i małymi zwierzętami) - ta moja akurat się specjalizuje w diagnostyce i analityce, jest też gość specjalizujący się w radiologii itd. - pewnie dlatego taki nacisk na diagnostykę: bo mają kim i czym, więc nie muszą wróżyć z fusów w momencie, gdy mogą po prostu zbadać. Z drugiej strony mówią, że robienie badań bez potrzeby dla kota nie jest dobre, bo to stres. Jak dla mnie dobre podejście.Dzisiaj Magnolcia znowu zaserwowała mi ugniatanie łapkami (i rano, i w nocy kilka razy jak się przebudziłam), a teraz sobie śpi (śniadanko zjadła ze smakiem). Ogonek na razie do góry, więc nie jest źle. Ogólnie dobrze wygląda i je regularnie. Pić nie chce, ale powiedzieli mi, że są koty, które tak mają i dlatego powinnam Ją karmić głównie mokrym (co też robię). Nie zalecali żadnej konkretnej karmy (choć sklep z RC i Hillsem z drugiej strony budynku mają; suplementów itp. tam jest taki wybór, że jak zajrzałam, to mi mało oczy z orbit nie wypadły), tylko żeby była jakaś dobra jakościowo z dużo białka, najlepiej z mięsa.
No to się napisałam... a teraz kciuki dla koteczków walczących
No i oczywiście dla Taty Słupka

jakoś się nie dziwię jego gustom kulinarnym - też zdecydowanie bym się tego paskudztwa (gotowe ze słoiczków) nie chwyciła, ale dobry domowy obiadek to już tak

a lekarze też czasami bywają ludzcy i zależy im na pacjencie (aczkolwiek chyba są w mniejszości).
...