Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 11, 2013 21:15 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek te " gównatusy" niezłe :) Pamiętam, ze mój tata tez tego nie chciał jeść. Ale takiej odjechanej nazwy nie wymyślił. Dobrze, że Twój Tata je , choć niewiele. Cały czas :ok: za Tatę.
Posłanka zachwycające, Tygrysek na ich tle wygląda świetnie.
I fajnie, że są na świecie tacy lekarze jak Twoja lekarka rodzinna.

Grażynko to truizm, ale trzeba być dobrej myśli. Magnolia ma wolę zycia i kochających Dużych. No i jeszcze sensowna wet.

Głaski dla wszystkich kotów walczących :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 8:15 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Leukocyty są dość niskie (poniżej normy), ale granulocyty wysokie (a to jest przy stanach zapalnych; szczególnie wysokie ma te odpowiedzialne za przewlekłe stany zapalne). Zastanawiam się czy może to nie Jej nosek, a raczej coś, co się w nim może dziać...

Wet mi powiedziała, że morfologia maszynowa to jest tak sobie dokładna i dużo lepszy jest rozmaz ręczny (dzisiaj będą jego wyniki), bo raz, że dokładniej określone ilości wszystkiego, a dwa - widać, jak wyglądają krwinki. Kazała mi póki co nie panikować, a tylko obserwować Magnolię (podobało jej się to imię) i jakby cokolwiek złego się działo, to od razu przyjechać. Dzisiaj będzie mi dzwonić z tym rozmazem i jonogramem oraz informacjami, co radzi dalej.

Po milbemaxie glisty nie wyszły żadne (więc chyba ich nie ma albo się dobrze pozwijały i pochowały, że nie znalazłam). Wet mnie wczoraj pytała, czy poprzednio coś wyszło i pytała jakie robaki miała i jak to stwierdzono, że są i jakie są, że podano milbemax - oczywiście nie wiedziałam, ale powiedziała, że jak już raz dano, to damy już tę drugą dawkę (dlatego chciała Ją jak najdokładniej zważyć, co by niepotrzebnie nie dawać za dużej dawki), ale ona jest zwolennikiem odrobaczania jak badania wskazują, że robaki są a nie "na zapas", bo to jednak chemia (powiedziała, że teraz odrobaczacze są dość bezpieczne, ale jednak po co dawać jak nie trzeba). Co do szczepień, to powiedziała, że jak Magnolia stanie na nogi i będzie miała dobre wyniki, to by Ją jeszcze raz na wirusowe zaszczepiła jednak, a później następne za 3 lata (chyba, że stanie się kotem wychodzącym, to po roku).

Pytałam też o niechęć do odkłaczaczy - powiedziała mi, że niektóre koty same sobie radzą bez jakichkolwiek wspomagaczy (jedne kłaki wykrztuszą, a innym nawet samo potrafi przejść przez układ pokarmowy) i że to tylko my często uważamy, że jest inaczej; powiedziała, żeby się tym na zapas nie martwić, że Ona żadnych odkłaczaczy nie chce.

Tutaj każdy ma inną specjalność (ale zajmują się głównie kotami, psami i małymi zwierzętami) - ta moja akurat się specjalizuje w diagnostyce i analityce, jest też gość specjalizujący się w radiologii itd. - pewnie dlatego taki nacisk na diagnostykę: bo mają kim i czym, więc nie muszą wróżyć z fusów w momencie, gdy mogą po prostu zbadać. Z drugiej strony mówią, że robienie badań bez potrzeby dla kota nie jest dobre, bo to stres. Jak dla mnie dobre podejście.

Dzisiaj Magnolcia znowu zaserwowała mi ugniatanie łapkami (i rano, i w nocy kilka razy jak się przebudziłam), a teraz sobie śpi (śniadanko zjadła ze smakiem). Ogonek na razie do góry, więc nie jest źle. Ogólnie dobrze wygląda i je regularnie. Pić nie chce, ale powiedzieli mi, że są koty, które tak mają i dlatego powinnam Ją karmić głównie mokrym (co też robię). Nie zalecali żadnej konkretnej karmy (choć sklep z RC i Hillsem z drugiej strony budynku mają; suplementów itp. tam jest taki wybór, że jak zajrzałam, to mi mało oczy z orbit nie wypadły), tylko żeby była jakaś dobra jakościowo z dużo białka, najlepiej z mięsa.


No to się napisałam... a teraz kciuki dla koteczków walczących :ok: :ok: :ok:

No i oczywiście dla Taty Słupka :ok: :ok: :ok: jakoś się nie dziwię jego gustom kulinarnym - też zdecydowanie bym się tego paskudztwa (gotowe ze słoiczków) nie chwyciła, ale dobry domowy obiadek to już tak ;) a lekarze też czasami bywają ludzcy i zależy im na pacjencie (aczkolwiek chyba są w mniejszości).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 12, 2013 13:29 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Hej Grażynko,

Czytam o Twojej Magnolii z wielkim zainteresowaniem, przede wszystkim jest duża różnica w podejściu wetów do tematu. Moi - obejrzeli jej wyniki i stwierdzili, że wszystko ok, twoi - wyglądają na bardziej rozeznanych w temacie, którzy kompleksowo patrzą na kota i rzeczywiście analizują dane, zastanawiają się nad zależnościami między kilkoma wynikami... super, pozazdrościć takich wetów!

Trzymam kciuki za Magnolkę, że pokona anemię, a to zapalenie okaże się czymś nie groźnym :ok: :ok: :ok: :ok:

U mnie samopoczucie lepsze, jestem jeszcze na zwolnieniu lekarskim do piątku. Natomiast coś przestał mi jeść Tofik.... on zawsze mało jadł, ale teraz to już całkiem kręci nosem.... Dzisiaj pobiegłam do mięsnego kupiłam mu polędwiczkę, którą zawsze chętnie jadł.... a tu nic... kilka kęsów i odszedł. Trochę się martwię, bo moi weci nic u niego nie znaleźli... krew idealna, qupa ok...... On od początku mało jadł i chudziutki jest.... często też wychodzi na spacer, bo podjada trawę, wymiotuje..... tak jakby coś się działo w przewodzie pokarmowym. Nie wiem co robić. Wygląda na to, że nie mam takiego dobrego weta jak ty :cry: A po niejedzeniu można podejrzewać każdą chorobę. Może masz jakieś sugestie co jeszcze u niego sprawdzić. Do tej pory miał badanie krwi i qupki, wszystko wyszło b.dobrze.

(coś te nasze rude kotki chorowite się zdrobiły.... i Tygrysek.... i Karmelek... i mój Toficzek......)

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 13:41 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Dobrze, że czujesz się już coś lepiej.

Zobaczymy, co moi wyczarują - w końcu 6 ich tu jest, to mogą się konsultować. Ciekawe, że od razu podpadł wetce ten nosek i bardzo jej się nie podoba (może to on jest przyczyną problemów? U ludzi krzywa przegroda - często po złamaniu - to dużo infekcji, przewlekłe stany zapalne i takie tam, które mogą powodować anemie i inne: może to coś w tym stylu - kto to wie... niech się naradzają i myślą), a już najbardziej ta nadżerka pod lewą dziurką (z katarku wydarło, wiec pewnie ma go już dość długo). W każdym razie mam nadzieję, że będzie dobrze - kazali karmić kotka, nie stresować i dawać dużo odpoczynku plus podawać beta glukan oraz bardzo uważnie wszystko obserwować - nawet najmniejsze detale; oni będą kombinować, co jej jest i jak pomóc, a ja mam patrzeć na wszystko (nawet najmniejszy detal) i meldować, żebyśmy nic nie przeoczyli.

Nie chcę zapeszyć, ale jakby mniej Jej dzisiaj z noska leci - może w końcu immunactive zaczyna coś działać (bo to nie tak od razu działa). Strasznie dużo śpi - taka wyluzowana... może organizm w końcu walczy z wrogiem (czymkolwiek ten wróg jest). Miała wczoraj w tej biochemii tez pod kątem trzustki - wychodzi na to, że wszystkie narządy pracują idealnie. Z anemią to nie ma gwałtownej hemolizy (jak jest przy FIA czy temu podobnych) tylko bardziej jakby szpik nie produkuje jak trzeba (ale to jest nie tylko przy białaczce czy nowotworach, ale przy każdej większej infekcji tak może być). No nic - niech kombinują. Ważne, że wolą 10 razy pomyśleć i raz zrobić a nie na odwrót.

Odkryłam, że Magnolia wody pić raczej nie lubi (musiała wtedy mieć chyba mega pragnienie, skoro tyle wypiła po przyjściu ze schronu), ale rosołkiem z wołowiny i indyka (takim mocnym - dużo mięska, mało wody) nie pogardzi i wypija. Bardzo wyrafinowane podniebienie ma ten mój kotuś...


A Tofik nie ma jakiejś wiosennej depresji? A pyszczek (także pod językiem) mu obejrzeli? Nie ma jakiegoś katarku czy bólu gardła? A może coś w nosku? Bo kot często nie je jak mu coś przeszkadza lub nie czuje zapachu. A krew i kupki - jak sama wiesz z doświadczenia - potrafią się bardzo szybko zmienić :(
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 12, 2013 14:14 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Obrazek


wyniki badania krwi Tofika, jakby ktoś chciał zerknąć.

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 14:23 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Musisz być czujna... i uważaj, żeby Ci się nie odwodnił, bo już ma dość wysoki HCT i białka. Biorąc poprawkę na to, że krew potrafi się szybko zmieniać, a aparatura ma swój błąd, to dość łatwo może być wszystko poza normami w krótkim czasie.

A nie miał jakichś powodów do stresów? Urazów? Nie brał jakichś leków? I dobrze obejrzyjcie mu nosek oraz język (także od dołu) - tak na wszelki wypadek.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 12, 2013 14:37 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Z tą jej przegrodą to pewnie tragedii nie ma, ja też mam krzywą od urodzenia i tylko jedna dziurka jest drożna, a właściwie dziura, a nie dziurka, a ta druga mniejsza, jak próbuję przez nią oddychać, to jakby była na maxa zagilana, a tak naprawdę jest niedrożna.... także da się z tym żyć. Na pewno gorzej jest przy katarze, także to może jej przeszkadzać. :cry:

Co do Magnolki pragnienia, tego pierwszego dnia, to rzeczywiście bardzo dziwne... ona wtedy wypiła ok 1,5 miski wody (tej miski co jej dałam) w ciągu 1,5 dnia!!!! W tym schronisku na pewno źle by skończyła gdyby pomoc nie przyszła o czasie...... ehhh... fajnie że się udało!

Zastanawiam się, bo Tofikowi niestety nie robiłam żadnych testów na białaczkę, na hiv-a itp..... nawet wet nic nie zasugerował, a ja byłam zupełnie nieświadoma. Pojadę z nim do weta jutro i jeszcze raz go przebadam..... Zajrzę też do pyszczka, bo może zjadł zmrożoną trawę na zew. i gardło go boli.

Niestety, ale muszę się do czegoś przyznać. Mam dzisiaj strasznego "doła"..... Pojechałam do mięsnego po smakowity kąsek dla Tofika, dokarmiłam też psa przybłędę leżącego pod drzwiami sklepu i w drodze powrotnej w ostatniej chwili zobaczyłam kota próbującego przejść przez bardzo ruchliwą ulicę.... niestety ale kot chyba był potrącony, bo tylne nóżki ciągnął za sobą.... zanim do mnie dotarło o co chodzi, dlaczego tak dziwnie się porusza to już byłam ok 400m dalej..... i niestety zdecydowałam, że nie zawrócę, aby mu pomóc. Z jednej strony musiałam jechać do mojej córeczki, bo niania miała wyjść, a z drugiej czułam, że nie dam rady.....Mam gorsze dni, sama choruję na to przeziębienie i jestem słaba, moja Malutka ma ok 38C więc tylko czekam w blokach startowych czy jechać do lekarza czy nie.... Mojego męża siostra miała drugi udar w niedzielę i leży w szpitalu, a mój chrzestny umiera na raka, a jego żona pojechała do sanatorium wypoczywać... a jego stan nagle się pogorszył i teraz umiera w szpitalu, dają mu nie więcej niż miesiąc życia..... Mam straszliwego doła...

Poddaję się publicznej egzekucji, możecie mnie zwymyślać... nic nie mam na swoją obronę..... brakuje energii do walki... czuję się bezsilna wobec nieszczęść które mnie otaczają..... Czasem jednak obojętność wygrywa! niestety.......

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 14:48 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

[quote="gpolomska"A nie miał jakichś powodów do stresów? Urazów? Nie brał jakichś leków? I dobrze obejrzyjcie mu nosek oraz język (także od dołu) - tak na wszelki wypadek.[/quote]

To jest tak Grażynka, jak bierzesz kota i nic o nim nie wiesz.... jak przyszedł to pokasływał... było podejrzenie astmy, dostał lek, ale nie podawałam mu, żeby go nie stresować, trochę poczekałam i samo przeszło.... moja teoria była taka, że był silnie zakłaczony, bo do tej pory wymiotuje całe kiełbaski kłaczków, wtedy tylko robiło mu się niedobrze, ale wymiotów nie było.... zaczynał kasłać, dusić się..... ale to już minęło...

Z takich rzeczy to widziałam jego qupę tylko 2 razy w kuwecie, bo załatwia się na zewnątrz i była z małą ilością krwi. Wetka poprosiła o qupę do analizy, ale nic nie wyszło.... niestety dalej nie szukałam przyczyny tej krwi w qupie....

On sam jest chudy, waży może ok 3,5kg, a jest bardzo wysoki. Często jak siedzę z nim w przy misce i głaszczę to je.... jak odchodzę to przestaje..... Ostatnio zaczęłam podawać mu surowe mięso i bardzo się ucieszyłam, że je i że może wreszcie nabierze ciałka... a tu masz ci los.... dzisiaj tylko śmietankę wylizał....
Z takich dziwnych rzeczy, to często wychodzi na zewn., aby podjeść trawę, jakby coś go męczyło w brzuszku.... Co można byłoby jeszcze zrobić? usg?

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 15:58 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Krew w kupce może być też przy wychodzących kłakach; ale może też być przy mnóstwie innych rzeczy. Może rzeczywiście to kłaczki - dajesz mu coś na odkłaczenie? Bo może trawa na zewnątrz to dla niego za mało. Poza tym skoro jest wychodzący, to nawet jakby przyszedł do Ciebie całkiem zdrowy, to ma sporo okazji załapać coś nowego. A szczepionki nie są 100% skuteczne (czyli nawet mógł FeLV załapać). Z tym, że głaskanie działa na apetyt - może on się zestresował, że był inny kot (Magnolcia) i zniknął albo jak? Może coś innego go zestresowało? Z kotami nie wiadomo - Magnolka przyjechała, miała łupież... po kilku godzinach zniknął, a wczoraj sypał się jak śnieg u wetki - powiedziała mi, że kot dosłownie w kilka minut może się obsypać łupieżem przy bardzo silnym stresie. No i dzisiaj ani śladu znowu.

USG czy RTG - pogadaj z wetką: o takich rzeczach to ona musi decydować. Pamiętaj, że każde badanie to dla kotka stres, a często i obciążanie narkozą... poczytaj też ten artykuł - może Ci coś przyjdzie do głowy...



Dzwoniła wet od Magnolii - jonogram w porządku (tzn. chlor, potas, wapń, sód i fosfor, a magnez minimalnie poniżej, ale wet stwierdziła, że kotek miał tyle stresów, że to akurat nie jest zaskakujące). W rozmazie było lepiej niż w morfologii maszynowej i do tego krwinki póki co prawidłowe aczkolwiek troszkę niedobarwione, ale to może być z długotrwałego braku żelaza. Powiedziała też, że robale mogą wychodzić do 3 dni, a wiele jest takich gatunków, których gołym okiem nie zobaczę niemniej jednak mam możliwie dokładnie oglądać urobek i w razie czego meldować (dlatego na razie z tymi krwinkami czerwonymi i białkami nic nie robimy - bo trzeba zobaczyć, czy to z robali nie było). Umówiliśmy się na wizytę na 26 marca i wtedy powtórzymy morfologię i te białka (chyba, żeby coś się działo, to mam dzwonić całą dobę 7 dni w tygodniu chociaż skonsultować - tam cały czas ktoś ma dyżur) - jak będzie nadal nie tak, to będą szukać przyczyny.

Zapytała, co daję jeść i jakiego rodzaju jest białko w Jej jedzeniu - powiedziałam, że bezzbożowe pełnomięsne: uznała, że przy takim jedzeniu to chwilowo możemy zrezygnować z suplementacji witamin, magnezu i żelaza, bo może wystarczy to z jedzenia (jak nie wystarczy, to pójdą w ruch suplementy). Powiedziała mi też, że przez te stresy i prawdopodobny uraz (nosek sam się raczej nie zepsuł) u Magnolii mogły się uaktywnić wszystkie paskudztwa, które w ciągu życia nazbierała, a z którymi sobie bardzo dobrze radziła u kogoś, kto bardzo o Nią dbał i teraz musi trochę ze wszystkim powalczyć (powiedziała mi, że dużo kotów jest nosicielami grzybicy, a nigdy nie chorują, bo maja dobrą odporność i jak kotek choruje na grzybicę, to znaczy, że ogólnie coś jest nie tak z jego organizmem); a przy stanach zapalnych itd. mogą być "ciekawe" wyniki. No i jak Magnolii mniej z nosa leci, to też dźwięk nieco bliżej miau a mniej skrzeczący... ciekawe czy jak Jej całkiem przejdzie, to czy nie będzie klasyczne miau w czystej postaci...

W takim razie siedzę grzecznie na d.., karmię, głaskam i czekam na 26 marca. No i dobre info - umówiłam się na godzinę 12, więc o 6 rano troszkę mogę dać zjeść Magnolce, bo biochemii całej robić nie będziemy.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 12, 2013 16:06 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

oo.. to super! za Magnolkę! :ok: :ok: :ok:

Fakt, że Tofik się mocno stresuje u weta. Nie w kierunku agresywnym, ale raczej maksymalnego spokoju, zamiera jak posąg.. pierwszy raz mam takiego kota, gdzie możesz wszystko z nim zrobić, a on nawet pazurem nie kiwnie, przy pobieraniu krwi można byłoby go nawet nie trzymać.... paniczny strach!!!! a futro to leci garściami..... mój kochany bidulek.

Muszę swoim też zrobić taki jonogram..

Edit - on jest wychodzący, ale chodzi tylko po mojej działce, nie ma kontaktu z innymi zwierzakami... spaceruje tylko po trawce, albo siedzi i obserwuje wszystko dookoła, a okolica spokojna, tu nic się nie dzieje.... lasek, działki, domki... bezpieczna polna droga... także raczej nic złapać nie może.

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 16:35 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Fifi, poczytaj jeszcze ten artykuł - może coś w tym kierunku?
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto mar 12, 2013 18:20 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

W kwestii wyników Magnolci się cieszę niezmiernie.
Trochę nerwowo przeczekamy najbliższe dwa tygodnie i później - mam nadzieję - będziemy się cieszyć.

Fifi - ja to bym jednak próbowała kupkę Tofika upolować. Żeby robić test na giardię i kokcydia. Szczególnie, że jest wychodzący.
Jak pasożyty nie wyjdą w badaniu, to bym się weta o możliwość/zasadność podawania Peritolu spytała. Może on po prostu anorektyk jest? No i o intensywnym odkłaczeniu można pomyśleć. Usg jest wskazane, ale trzeba mieć lekarza, który nie tylko ma sprzęt, ale umie odczytać. Nie wiem, jaki w tym zakresie jest Twój wet.

Nie zwymyślam Ciebie za kotka na drodze. Z Twojej strony to nie obojętność.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 12, 2013 18:27 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Fifi,tak dużo na Ciebie spadło i musisz sobie z tym radzic. A człowiek jest tylko człowiekiem i czasami po prostu nie ma siły - również, a może przede wszystkim tej psychicznej. Trzymaj się :ok:
Za kolejnego kota walczącego rudego Tofika :ok:
No i za Magnolię i inne koty walczące :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 18:37 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupku, dzięki za pocieszenie.

Spróbuję na te kupki zapolować, a co do odkłaczania, to co masz na myśli, na razie to tak jak pisałam trawa na zewn. nawet taka przemrożona, bo przez okno widzę jak szuka i obgryza... dodatkowo nie ma problemu też z pastami... czy coś jeszcze?

Co do niejedzenia, to nie wiem..... pozostałe koty wcinają aż im się uszy trzęsą.... a on coś 3 razy zje ze smakiem, potem jakby się mu przejadało..... może wybredny.... ? kupiłam już mu suchą karmę RC dla wrażliwych brzuszków, bo może coś go tam męczy.... wczoraj dałam Animondę vom feinstein, parę kęsów zjadł i nic.....dzisiaj po świeże mięsko pobiegłam..... ok godzinę temu zjadł w łóżku ok pół miseczki.... to zawsze coś.... Taki dziwny jest! może niejadek? nie wiem co on jadł.... wiem tylko, że przybłąkał się do jednego z łódzkich szpitali, a potem trafił do schronu... jako jedyny nie złapał grzyba, także wygląda na silnego. Dużo też mi śpi.... raczej głównie śpi... to też może być podejrzane, ale niektóre koty tak mają.

Co do mojego dołka, co do tego kotka, chyba potrąconego, to jeszcze namówiłam męża, wraca z delegacji z Poznania i pojedzie tam pooglądać pobocze.... Chociaż mam nadzieję, że ktoś pomógł wcześniej, albo kotek szczęśliwie już bryga za TM. To też jest opcja, jeżeli miałby się męczyć, jak np ta Fiona... biedna kotunia!

Natomiast ja czuję się lepiej, ale osłabiona jestem bardzo, jakieś dziwne zawroty głowy mam..... ;-(

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 12, 2013 18:49 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

A co do Mony i jej ciągle wylizywanego brzucha.... to badania: krew ok, mocz ok, dostała następne lekarstwo na pęcherz, jakieś ziołowe, mniej ale nadal liże brzuch.... tydzień temu robiłam USG, nic nie wyszło... jedyne co, to pęcherz był mały i słabo było widać i trzeba powtórzyć...... u niej podejrzewam stres....., to co Grażynka podesłała w tym artykule. Chociaż po tej obroży behawioralnej jest lepiej..... ale pewnie jeszcze nadal się stresuje i można poprawić jej kondycję psychiczną. Z resztą ona ma ok 10-12 lat i można sobie wyobrazić co przeżyła jak umarła jej pani i trafiła do schronu.... Trochę czasu upłynie zanim polubi nas i jeszcze moją prawie 2-letnią córeczkę, która czasem bywa hałaśliwa.... ;-(

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Lifter, Silverblue i 22 gości