Udało mi się w końcu wylądować na moim o pardon, na naszym wątku.
Naszym czyli dwóch puchatych skubańców i
mojem
Pałętamy się tu i tam, by wszędzie wetknąć swoje trzy grosze a tu nasz
wątek leży odłogiem.
W związku z powyższym postanowiłam napisać
"wiejkopojmne dzieło" jak mawiał Pawlak
ten od Kargula, nie ten z PSL
No a jak tu napisać "wiejkopojmne dzieło" jak u nas jak w filmie pt. Rejs, że zacytuję :
"(...) proszę pana to jest tak: nuda…
Nic się nie dzieje proszę pana. Nic. Taka proszę pana… (...)
Proszę pana… Yyyy… W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje."

Koty mi się zasymilowały tak, że aż miło
paczać.
Miłość to może za dużo powiedziane ale symbioza pełna.

Lubią się mieć na oku, wystarczy jedno mrugnięcie i już są podskoki oraz szaleństwa a potem wyłudzanie żarcia i sen.
Bawią się wspólnie , trochę czubią się wspólnie

, śpią w jednym czasie, żądają ton jedzenia w jednym czasie.
Wszystko to zgodnie, synchronicznie jakby się zmówiły.
W dodatku oba są gadusiami i głośno wymieniają poglądy co i jak powinnam robić w danym momencie, oraz
jak szybko powinnam to robić.
W szczególności głośno komentują moje ruchy, gdy chodzi o krojenie mięsa.


Najgorzej, że Borys nauczył Yoko długich dysput do lustra w łazience, bo tam jest fajne echo i to im się chyba podoba.


Nie wiem jak podoba się to sąsiadom, bo one czasem zawodzą gorzej niż Edyta Górniak przy hymnie narodowym odśpiewanym w Korei...
No ale cóż , z drugiej strony pamiętam piosenkę J. Stuhra pt. "Śpiewać każdy może..." :
http://www.youtube.com/watch?v=ENvAmLuj5ko
Pomyślałam sobie, że warto im pozwolić na swobodne ćwiczenie wokalu, bo a nuż dochowam się
gwiazd kociestrady. Kto wie, kto wie...
W razie gdyby nie, to podejrzewam, że ćwiczą aby na Wigilię nam wygarnąć co o nas sądzą
