Feliway był. Po występie z gryzieniem, wet podał jej antydepresanty, jakąś bardzo niewielką dawkę. Kicia siedzi za kanapą, bardziej przestrzeni ograniczyć się nie da

Metody były różne, najpierw była zostawiona sama sobie, pokój zamknięty, żeby inne koty do niej nie przychodziły. Potem mama próbowałam sama tam zaglądać i do niej dużo mówić. W pewnym momencie wysuwała kanapę i brała potwora na mizianie. Widać, że kici tego brakuje, bo jak się ją głaska to jest szczęśliwa, ale natychmiast wraca za kanapę. W styczniu mieszkałam u mamy ze swoją córeczką i bałam się, że to będzie stres dla kici, ale nie. Zaczęła wtedy wychodzić wieczorami. Mała spała, a jak wchodziłam do pokoju to widziałam kicię na parapecie. Nabrałyśmy nadziei, że może coś się ruszy.
Mama od dwóch miesięcy walczyła o życie dwóch kotów, kocurek powoli dochodzi do siebie. A kociczkę dopadło coś 3 tygodnie temu i w środę odeszła. To na pewno zestresowało kicunię. I utrudniło adopcję.
Był pomysł, żeby Jola oddała mamie swojego kota, a wzięła kicunię. Kicunia u Joli była szczęśliwa. Ale zobaczymy. Kiepskie takie życie za kanapą, ale lepsze niż w piwnicy.
W sobotę w nocy coś zjadła, ale od dłuższego czasu nie korzysta z kuwetki. To nas martwi. Wet podał te antydepresanty, zbadać kici się na razie nie da. Zobaczymy, może się uspokoi.