to co Cis przeszłam przy okazji łapanki to jakis horror...
matka była daleko nawet nie podchodziła do klatki łapki,maly równiez pozniej juz ich wogole nie było...
łapałam od 10 do prawie 14 ..złapały sie 2 koty ale nie te co trzeba..jeden na bank domowy wychodzący cos ala norweski rudy, drugi karmicielka mówi ze przychodzi z domkow
wypuszczone...
kot który umarł pod drzewkiem ponad miesiac temu nadal lezy

na samym srodku przed oknami ludzi..nikt nie reaguje..nie moglam tam wejsc bo teren byl zamkniety
zostałam zaatakowana....tak...zaatakowana przez Pana Inżyniera który jak powiedzial kotów i psów nie cierpi a ludzi którzy im pomagaja bedzie tępił...on jest niczym Kargul- doslownie cytuje i broni swojej własnosci ...szarpał mnie, klatką chciał rzucic przez ogrodzenie...ublizal ...kopnął...szarpałam sie z nim...pomógl mi na szczescie wypity młody chlopak ,który przechodził podskoczył do niego , scisnal tam gdzie trzeba ...i tamten odpuscił ...zwiał...
jak sie okazało Pan Inzynier ...uczy ,wyklada gdzies na jakiejs uczelni ...
mam jego nazwisko ...chciałam dzwonic na policje ale tamten zwiał
okazuje sie ze teren sobie kazdy blok przywlaszczyl porobili zamki, nie mozna sie tam w w iele mijsc dostac ...a teren na;lezy do Urzędu Miasta...tego jestem pewna na bank
znam nazwisko Pana ,który zaatakował...kot leży niezywy powiedział ze nie sprzatnie i ja tego tez nie zrobie bo mnie nie wpusci...tam jest jakis HORROR
klatki łapki wogole nie widac ...miejsce w którym jedza koty sa tam krzaczki...klatka włozona i oblozona dodatkowo galeziami ,niewidoczna ...
potrzeba wiecej czasu ...i wiecej osób ...bo pilnowac klatki trzeba ...przyjdzie taki kretyn i klatke wywiezie
teraz zastanawiam sie jak to ugryzc..nie chce mi sie chodzic po policjach ,kombinowac swiadków, nie spisałam w sumie Pana ale był wstawiony , bo to naruszenie zdecydowanie dóbr osobistych..kopnął mnie, szarpal...oczywiscie nie pozostałam mu juz pozniej dłużna ...
to jest teren Urzedu Miasta ..pozmaykali pod blokami teren..koty umieraja w cierpeiniach, nie pozwalaja wchodzic, łapac...tak nie mzoe byc ...nie moze byc tak ze kot ,który umarł 2 miesiace temu lezy tam nadal na samym srodku placu:(...zapytałam karmicieli czy nie moga nic z nim zrobic ...a oni - to jest teren tamtego bloku..okazuje sie ze bloki walcza miedzy soba...co za kretyni tam mieszkaja