Coś mnie pod tę hutę gna, niepokoję się o zwierzęta.Już teraz nie tylko o koty, ale i psy.
Burasia oczywiście zniknęła za płytą między domkiem, a pomieszczeniem z okienkami, prosiłam, kiciałam, dałam dobre jedzonko, nie wyszła

Głodna nie była, potomstwo też nie, zostało z wczoraj sporo suchej karmy i jedna tacka nie ruszona.Serca wyjedzone, jednak surowe mięso to jest to, co lubią i czego im trzeba.Zmontowałam prowizoryczny drugi domek, ale z niecierpliwością czekam na wiosnę, żeby wnętrze domku przestało być takie wilgotne.To murowany budynek, nie ogrzewany całe lata, nic na to nie poradzę.
Pod hutą pojawiają się same czarne koty, tak bardzo chciałabym zobaczyć krówki i buraski, ale mam nadzieję, że przychodzą wieczorem i się najadają.Koty robią się nieco wybredne, karma Smilla wyjedzona do ostatniego ziarenka, Catessy już niekoniecznie

, ale zdecydowanie tęsknią już za mokrą karmą.Mam kłopot z karmieniem kotów, bo jednak psy je odstraszają.Koty siedzą za siatką, tam psy się nie dostaną, ale miski przewraca wiatr, robi się bałagan.Muszę kiedyś wejść na teren moich ulubionych strażaków i tam posprzątać.
Psów mi też szkoda.Ruda sunia i Misiek już kumplują, poznają mnie i kojarzą z jedzeniem, przybiegają od razu.Oboje dzisiaj chwycili po kawałku gotowanej wędzonej kości i pobiegli jeść w ustronne miejsce.Każde z nich dostało po litrowym pojemniku kiełbasy, pasztetu i mięsa, wodę też dałam.Sunia pozwala mi się zbliżyć na jakieś 10 metrów, co oznacza, że już bardzo mi ufa

Misiek to mój przyjaciel, łazi za mną, merda ogonem i jest posłuszny, naprawdę.To przemiły piesek.Jest też i trzeci, taki mały wilczurek.Cały czas wył i szczekał, nie mogłam go nakarmić, bo jest zamknięty za ogrodzeniem na terenie huty, w weekendy nikogo tam nie ma
A zdjęcia zrobiłam takie.
To ten "wilczurek".Daleko, nie ma nawet jak rzucić mu jedzenia

Strzałka gdzieś ma lokum za ambulatorium, przychodzi do budy, ale musi uważać na psy.Daję jej też trochę karmy na murku

Czarnuszki za siatką.

Misiek i ruda sunia

Nie wiem, czy widać burasię
