Wiary nie tracę. Moja nieżyjąca podwórkowa Piglunia stała się domowym kotem po czterech latach.
Zresztą to ja jestem tu główną głosicielką maksymy, że wiara czyni cuda. Jako życiowa pesymistka tak sobie wbiłam do głowy, nie wiadomo skąd się to wzięło, że odnajdę Ogrynię gdy zaginęła, że...... ją odnalazłam.
Zresztą każdy psycholog mówi, że negatywne myślenie, złe myśli ściągają na nas niepowodzenia.
Więc czekam cierpliwie i wierzę, że nadejdzie dzień (mam nadzieję, że dożyję

) kiedy wytarmoszę moje dwie dzikuski.