Ja się do tego nie nadaję

Za dużo nerwów z tymi kotyma
Szanciora rano owszem, pochodziła troszkę, troszkę również pojadła, popiła. Ale od południa zero, zero jakiejkolwiek aktywności.
Może nie zero, a +1 (w skali do 100), bo od czasu do czasu ruszała się, żeby zmienić kąt do leżenia na bardziej zaciszny. Nic poza tym.
Mi wystarczyło, żeby wsadzać nos w te kąty i z biciem serca sprawdzać, czy żyje.
Oczywiście, z wetką gorąca linia.
Ale jakąś godzinę temu zaczęła się ruszać.
A gdy zareagowała na otwarcie szafy i władowała się do środka, prawie poryczałam się z radości.