(bylo:20) jest: 9 sierotek-POMYLKA-TO NIESMIALKA NIE ZYJE..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 04, 2005 15:28

Jestem po dosc trudnej rozmowie ze schroniskowym wetem, ktory zajmuje sie kotami. Jedno, co udalo mi sie (tak mysle) wynegocjowac, to 100% prawda dotyczaca zdrowia adoptowanych kotow. Rozmowa byla trudna dla obu stron, bo i jej bylo glupio, gdy ja mialam pretensje, i mnie bylo glupio objezdzac dorosla, obca kobiete.
Prawda jest taka, ze wszystkie koty obecnie sa albo przeziebione albo maja koci katar. Wszystkie tez maja biegunke wynikajaca z podlego zarcia, jakie dostaja (brak funduszy na lepsze). Nie ma mozliwosci izolacji wszystkich lzej chorych. Te w gorszym stanie sa w izolatce. Obecnie wszystkie koty dostaja do karmy antybiotyki na infekcje gornych drog oddechowych. Nie wiem, ile jest miejsc w izolatkach, ale nie ma szans, by kazdy chory kot byl oddzielnie. Jest ich przeciez ponad 180. W izolatkach siedza przeciez tez koty na kwarantannie, nowe..... jedno dobre, ze po okresie kwarantanny dostaja szczepionke przeciwko katarowi kociemu, wiec moze te nowe chociaz nie beda tak chorowac. Koty byly szczepione, wszystkie, na koci katar, ale jak widac, wiele to nie dalo.
Przez opuszczeniem schroniska sa szczepione obowiazkowo NA WSCIEKLIZNE, wiec nie jest to jakis kombajn na kocie choroby... tyle dobrze... Dostaja ksiazeczki z wypisanymi stosowanymi lekami, szczepieniami, ew. recepte na kontynuacje leczenia.
Miejmy nadzieje, ze nasza wspolpraca ze schroniskiem bedzie teraz oparta na szczerosci i bede mogla nowemu wlascicielowi powiedziec wszystko o stanie zdrowia kota.....
Pomozcie mi wyciagnac te koty stamtad, bo w takim skupisku nie ma mowy o calkowitym wyleczeniu ich. One musza byc leczone w domach-wtedy dopiero maja szanse wyjsc z tego calkowicie. Po kilku adoptowanych juz kotach, z ktorych wlascicielami mamy kontakt, koty ladnie z tego wychodza po serii antybiotykow. Biegunka zanika po 1-2 dniach, gdy tylko dostana leki i cos lepszego do jedzenia. Po tygodniu mijaja objawy przeziebienia i kociego kataru. Calkowite ich wyleczenie jest jak najbardziej mozliwe, ale przy domowej opiece, w schronisku nie ma na to szans :cry:
Pomozcie szukac im domow, teraz, gdy sa w kiepskim stanie... im dluzej to trwa, tym gorzej :cry: Wiele z nich moze nie przezyc tej zarazy i tego zarcia.. maja luzne kupki odkad inne zarcie dostaja, czyli ponad miesiac. Maja przez to oslabione organizmy i wszystko ich sie bedzie czepiac, az w koncu niektore padna :cry:
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 20:53

UP :cry:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 04, 2005 21:55

Nika nawet nie wiem co powiedzieć. Strasznie mi przykro. Pociesza mnie tylko myśl, że moje dwie królewny uratowałam z tego miejsca. Szkoda kocisków bo wiem jak Czarna cięzko oddychała jak cięzko wraca do zdrowia. Mam nadzieję że podadzą faktycznie leki, kociaki przeżyją i doczekają adopcji. :(

Zelka

 
Posty: 133
Od: Śro gru 15, 2004 22:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 22:01

:(

Ale co można zrobić...

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 04, 2005 22:19

Zelka pisze: Pociesza mnie tylko myśl, że moje dwie królewny uratowałam z tego miejsca. Szkoda kocisków bo wiem jak Czarna cięzko oddychała jak cięzko wraca do zdrowia. Mam nadzieję że podadzą faktycznie leki, kociaki przeżyją i doczekają adopcji. :(


Zelka, ty ze swej strony zrobilas BARDZO DUZO :!: :!: :!: Wzielas stamtad 2 koty, z czego ten drugi jest w kiepskim stanie. To mnie moze byc glupio wobec ciebie, ze mi nie powiedziano, iz koty maja koci katar :evil:
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 22:26

Olinka pisze::(

Ale co można zrobić...


Pilnie szukac domow ze swiadomoscia, ze koty sa do leczenia. Trzeba byc szczerym wobec przyszlych wlascicieli, tylko szczerosc pozwoli na swiadoma adopcje i uchroni rezydentow przed choroba (2 tygodnie kwarantanny i potem, jak jednak okaza sie chore, izolacja od innych kotow do calkowitego wyleczenia).

Zeby sytuacja tam zostala opanowana, to powinno sie znalezc domy min dla 100 kotow 8O Z 80-cioma moze dadza sobie juz rade z medycznego punktu widzenia....... Tylko jak ja mam to SAMA zrobic :!: :?: :?: :!:
Pomozcie mi szukac dla nich domow...... kilka z kotow "moich" to klasyczne przytulanki, jak Kizia-Mizia. Pozostale, te bardziej nieufne, musze obecnie skazac na pozostanie tam. Wole wyrwac te najbardziej przymilne, bo one moga dac wlascicielom najwiecej radosci i maja najwieksze szanse na adopcje. Potem zajmiemy sie tymi bardziej nieufnymi. Musialabym je jeszcze lepiej poznac i sprawdzic, czy po dluzszym pobycie w boksie one dadza sie przekonac do blizszego kontaktu. To nie sa koty do wziecia ot tak, na rece, teraz natychmiast.
Dlatego pilnie szukam domow dla kotow "swoich" i Saskiej. Pomozcie, bo sama nie podolam.....
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 22:58

Nika, ja nie wiem, ale to chyba jednak dobra metoda na adopcje nie jest :wink: mało jest ludzi, którzy wezmą dorosłego chorego dachowca, narażając swoich rezydentów na chorobę :( i nie sądzę,żeby ktoś z forum się na to zdecydował. Tutaj ludzie mają pełno kotów i nie zawsze miejsce żeby na 2 tygodnie odizolować koty. Poza tym nie przesadzaj- przecież nie jesteś sama, jest całe forum...

Myślę,że trzeba szukać domów u ludzi, którzy nie mają innych zwierząt. Tylko oni nie ryzykują zdrowiem swoich ukochanych.

Dorosłe dachowce nie mają dużej szansy na adopcje- gdy są chore te szanse drasdtycznie maleją

saskia

 
Posty: 5042
Od: Pon gru 06, 2004 16:51
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 23:22

saskia pisze:Nika, ja nie wiem, ale to chyba jednak dobra metoda na adopcje nie jest :wink: mało jest ludzi, którzy wezmą dorosłego chorego dachowca, narażając swoich rezydentów na chorobę :( i nie sądzę,żeby ktoś z forum się na to zdecydował. Tutaj ludzie mają pełno kotów i nie zawsze miejsce żeby na 2 tygodnie odizolować koty. Poza tym nie przesadzaj- przecież nie jesteś sama, jest całe forum...

Myślę,że trzeba szukać domów u ludzi, którzy nie mają innych zwierząt. Tylko oni nie ryzykują zdrowiem swoich ukochanych.

Dorosłe dachowce nie mają dużej szansy na adopcje- gdy są chore te szanse drasdtycznie maleją


Saskia, jedynym naszym argumentem za naszymi kotami jest NASZA szczerosc... Nie mozna nie mowic o chorobie, bo ludzie nas zlinczuja. Zobacz watek "mam zal" czy jakos tak. Wszyscy kladli nacisk na rzetelna informacje o stanie zdrowia kota. Mozliwe, ze jednak ktos z rezydentem zdecyduje sie na trud kwarantanny, bo przeciez i tak wiele ludzi ja robi, nawet jesli nie ma przeslanek, chocby po to, by koty dobrze sie zsocjalizowaly.
Nie mozna ukrywac prawdy...... bo nasze adopcje tak samo szybko jak sie zaczely, tak samo szybko sie skoncza :roll: Pamietasz, ze ludzie z Sosnowca mieli pretensje? Nie chce, by tak bylo... nie mozna nic ukrywac, bo prawda i tak wyjdzie na jaw, wczesniej czy pozniej.
Te koty potrzebuja teraz domow, nie tylko z powodu bezdomnosci, ale by je wyrwac z tej zarazy, jaka tam panuje. Wiesz, ze wiele z nich moze nie dozyc adopcji i to teraz jest najwazniejsze. Ja nie wiem, czy dobrze mysle, nie wiem, czy to sie na kotach nie dobije, ale ...... dzialam intuicyjnie
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2005 23:53

Nika ma racje szczerość to podstawa. Wiem to z doświadczenia za Czarną. Dobrze ze Kizia na lekach bo tak to by sie zarazila na pewno od Czarnej. Pytam ludzi dookola, ale wierzcie mi ze malo kto chce kota( tych co znam juz mają) a juz napewno chorego malo kot weźmie. Koszty, nerwy bo chory, i brak doświadczenia robi swoje. Ja się martiwę teraz o Czarną co jeszcze może wyjść po kolejnych badaniach. Szczerość przedewszystkim.

Zelka

 
Posty: 133
Od: Śro gru 15, 2004 22:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 05, 2005 0:04

Napiszę to co myślę.
Koty ze schroniska trzeba ratować.
I aby być uczciwym należy informować o ich stanie zdrowia.
Wiem,że niestety zmniejszy to ich szanse na adopcje ale wydaje mi się,iż inaczej nie można.
Człowiek adoptujący musi znać wszystkie nazwijmy to konsekwencje takiej adopcji i powinien wiedzieć,że w obecnej sytuacji ratuje zwierzaka przed śmiercią.
Inaczej faktycznie adopcje skończą się szybciej niż się zaczęły , a kotek szybciutko wróci do schroniska (były już takie przypadki).

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 05, 2005 0:22

Na mój rozum święta racja. Robiąc "propagandę sukcesu" wyadoptuje się jednego, dwa koty... może z pięć. I koniec. Pójdzie hyr po ludziach, że te koty ze schroniska są wszystkie chore i nie ma co ich brać, bo same długo nie pożyją, domowe zarażą i tylko koszty na weta się poniesie. Co innego, jeśli ktoś będzie wiedział, że robi coś naprawdę miłosiernego i ratuje życie - jest sporo dobrych ludzi, którzy mają potrzebę pomagania, choćby przez przygarnięcie jednego największego nieboraka z całego schroniska. Muszą tylko zobaczyć tego konkretnego kota, poznać jego historię i perspektywy...
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 05, 2005 9:30

Smutne wieści... mam nadzieję, że chociaż część kotów znajdzie dom.
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 05, 2005 11:04

Ciężka sprawa :( .
Up i za domki dla kotków :ok: !!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro sty 05, 2005 15:07

PumaIM pisze: Co innego, jeśli ktoś będzie wiedział, że robi coś naprawdę miłosiernego i ratuje życie - jest sporo dobrych ludzi, którzy mają potrzebę pomagania, choćby przez przygarnięcie jednego największego nieboraka z całego schroniska. Muszą tylko zobaczyć tego konkretnego kota, poznać jego historię i perspektywy...


Do takich ludzi nalezy Zelka :king: Wziela najwieksza biede ze schroniska, czarna kotke, chorowita, zafajdana, ze zlamanym i ucietym na koncu ogonem :king: Decyzje podjela na miejscu, a pojechala po jednego z "moich" kotow :wink: Chwala jej za to :king:
Kotce musiala wycinac siersc, umyc ja z resztek odchodow, teraz ja leczy :D Kocia zaczela sama dbac o czystosc, jest coraz sliczniejsza i wreszcie szczesliwa :D
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 05, 2005 15:19

Nie mozna ukrywac prawdy...... bo nasze adopcje tak samo szybko jak sie zaczely,


Nika, w żadnym momencie nie napisałam,że trzeba ukrywać prawdę lub okłamywać przyszłych właścicieli!!!
Ja tylko uważam,że mamy minimalne szanse na znalezienie domku chorym kotom :(

saskia

 
Posty: 5042
Od: Pon gru 06, 2004 16:51
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], label3, puszatek i 105 gości