adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 28, 2013 11:43 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Lila84 pisze:oczywiście że tak, kot dorosły widzimy jaki jest a z młodziaka nie wiadomo co wyrośnie...tylko że DT wyraźnie napisał że kocie troche bojaźliwe i że stresów nie warto mu dokładać.

kilku odwazniakłow w dsach okazywało się byc największymi "boj-kotami" i na odwrót, u mnie nie było reguły, a stresu nie warto i nie nalezy dokładać żadnemu kotu.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw lut 28, 2013 11:52 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Marzenia11 pisze:
Lila84 pisze:oczywiście że tak, kot dorosły widzimy jaki jest a z młodziaka nie wiadomo co wyrośnie...tylko że DT wyraźnie napisał że kocie troche bojaźliwe i że stresów nie warto mu dokładać.

kilku odwazniakłow w dsach okazywało się byc największymi "boj-kotami" i na odwrót, u mnie nie było reguły, a stresu nie warto i nie nalezy dokładać żadnemu kotu.

inaczej przewozi sie kota ,,otwartego" na wszystko a bojaźliwego który skulony siedzi w transporterku i się trzęsie ze strachu, nie dla każdego to równy stres

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 11:55 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

A ja podczytuję tą historię od samego początku i tak jak od początku zaciskałam kciuki żebyś Foksal znalazła tu zrozumienie i najwspanialszego następcę, tak po dzisiejszym obrocie sprawy muszę napisać, że jestem zbulwersowana podejściem tego akurat domu tymczasowego do całego procesu adopcji. Poza całym szacunkiem za Wasz wkład w ratowanie kotów, traktowanie potencjalnych adoptujących jako z góry złych i podejrzanych bo oprócz adoptowanego kota mają jakieś tam swoje inne życie i swoje sprawy to jest zwyczajnie śmieszne. Nie mogę mieć kota bo za miesiąc są święta? Nie mogę mieć kota bo nie mam samochodu? Nie mogę mieć kota bo mam rodzinę na Mazurach?
Foksal, przeszłam podobną historię do Twojej, też straciliśmy psa który był z nami wiele wiele lat, wcześniej kota i nasz dom był pusty i smutny. Kilka przymiarek do adopcji, człowiek się naprodukował, chciał jak najwięcej opowiedzieć o sobie żeby nikt nie miał wątpliwości co do naszych uczciwych zamiarów i zawsze jakieś ale, a my zwyczajnie chcieliśmy kota do kochania miziania i bycia razem, nie określałam wieku, płci ani koloru jedynie to ja wybierałam wg fotki, wiadomo- jedno spojrzenie i się zakochuje. No i zawsze był jakiś wyimaginowany przez DT problem i... zmieniłam taktykę bo po kolejnym razie zwyczajnie miałam dość. My swojego kota już mamy, mimo że brany z DT to był chory, nieszczepiony niesterylizowany i niewłaściwie żywiony (ogłoszenie mówiło co innego), co do czystosci też miałam zastrzeżenia. Dla nas za to przekochany i wierzę (i widzę), że naszą walką i leczeniem wyprowadzimy go już niedługo na właściwe tory. Natomiast nigdy nie zapomnę, jak oddająca mimo że wybrała nas na dom na odchodne powiedziała do niego- przykro mi... Wiecie, jak ja się wtedy poczułam? Czy to "przykro mi" oznacza "bądź szczęsliwy w nowym domu"? Takie życzenia składa się na nową drogę życia kotu i jego nowym opiekunom, jakby nie było darczyńcom?

Kochana, radzę Ci szczerze- nie rozpisuj się tu zbytnio i uciekaj z tego forum czym prędzej i szukaj kota innymi źródłami, rozglądaj się po schroniskach i przewertuj ogłoszenia internetowe na tablicy i gumtree np gdybyś chciała wyślę Ci na priv strony z ogłoszeniami z jakich ja korzystałam, kociaczki jakiego szukasz pojawiają się dość często ale też szybko znikają. I poradzę Ci jeszcze jedno, nie odkrywaj się zbytnio i nie bądź nazbyt szczera i wylewna bo pamiętaj- wszystko co powiesz może być obrócone przeciwko Tobie... :-?

A Wam oddającym życzę więcej wiary w ludzi i zaufania... bo z pewnością trafiają się nieudane adopcje ale tych udanych jest po stokroć więcej... Bo czy jest dla kota coś lepszego dla uratowanego kota niż czekający kochający dom stały dla którego kot jest członkiem rodziny traktowanym na równi z resztą domowników?

froolic

 
Posty: 3
Od: Pt lut 08, 2013 11:02

Post » Czw lut 28, 2013 12:00 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Lila84 pisze:
Marzenia11 pisze:
Lila84 pisze:oczywiście że tak, kot dorosły widzimy jaki jest a z młodziaka nie wiadomo co wyrośnie...tylko że DT wyraźnie napisał że kocie troche bojaźliwe i że stresów nie warto mu dokładać.

kilku odwazniakłow w dsach okazywało się byc największymi "boj-kotami" i na odwrót, u mnie nie było reguły, a stresu nie warto i nie nalezy dokładać żadnemu kotu.

inaczej przewozi sie kota ,,otwartego" na wszystko a bojaźliwego który skulony siedzi w transporterku i się trzęsie ze strachu, nie dla każdego to równy stres

nie zgadzam się. Jak już napisałam - wiozłam odwazniaka, który umierał ze strachu i w dsie przez kilka tygodni był bardzo wycofany. Nie ma reguły. A poza tym ostatnio przyjechał ze Szczytna Rubin do dsu w Warszawie, miziak i przytulak, kot otwarty z adhd, a podróz i pierwsze dni w dsie były takim stresem, ze ten kot się wtulał, wpijał pazurami w obcą mu osobę , ktora go wiozła i autentycznie drżał ze strachu.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw lut 28, 2013 12:14 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:nie będę się kłócić.
dla mnie miesiąc to dużo dla małego kotka, to masa czasu, aby się przywyczaić do ludzi, pokochać ich i zżyć.
dom tymczasowy również podlega temu prawu.
ale, jak juz napisałam, nie będę się kłócić.
jest mi tylko smutno, że dosłownie wszędzie, gdzie jest kot do adopcji z domu tymczasowego, wprost piętrzą się trudnosci.
a to okna nie takie, a to mozliwość adopcji tylko w parze, a to dzieci mogłyby być straszne, a to coś innego.
chwilami mam wrazenie, że chodzi o to, by zniechęcić potencjalnego chętnego :mrgreen:
łatwo i szybko jest tylko wtedy, gdy kot dorosły i walczy z innymi kotami w domu.
nie przypuszczałam, ze adopcja jest taka trudna.
chwilami czuje sie wręcz podejrzewana o nieczyste zamiary, wizyta preadopcyjna, przewiduję, będzie kompletną porażką, bo przecież dzieci i okna...
szkoda, że nie mozna małego kotka po prostu przygarnąć, nie pozwalajac, by sie do domu tymczasowego przywiązał.
w tej chwili wydaje mi się to mało prawdopodobne.
eh... czuję się już zmęczona poszukiwaniami, szczerze mówiąc.



foksal - bo adopcje są trudne. Dla wszystkich. Kota, strony oddającej i przyjmującej.
Wyadoptowanie kota do nowego domu to jest wzięcie odpowiedzialności za niego do końca swojego zycia. Każdy chce mieć jak największą pewnośc, zę dom jest dobry, odpowiedzialny, pełen miłości, i każdy sprawdza to, nabiera tego przekonania na własne sposoby. Ja mam tę pewnośc, zę nigdy takiej pewności nie ma w 100% i nie będzie - przekonałam się o tym kilka razy stąd ryzyko, czy coś się nie stanie, czy wszystko jest w porządku itp jest czymś z czym się trzeba nauczyć zyć. I umieć na tyle zdystansować, aby nie zwariować.
Dla przyszłych dsów, tak jak dla Ciebie to też stres, bo trzeba przejść przez cały magiel pytań, spotkań itp az człowiek się zastanawia dlaczego i po co to skoro jest przyzwoitym kochającym zwierzeta człowiekiem.
Dla zwierza - zawsze stres, czy niesmiały, czy otwarty, młody czy starszy - zmiana miesca, życia, ludzi... i teraz sobie pomyśl, ze przezywając taki stres kot ma wracać z adopcji za czas jakiś... tydzień, dwa, miesiąc, trzy, pół roku.... makabra. Dlatego strony wydające kota starają się zapytać i przewidzieć wszystko co moze spowodować powrót z adopcji.

To naprawdę ciężki kawałek chleba. A potem jest tak: kot zadowolony, ds zadowolony, a były dt siedzi i z niepokojem czeka na info... :wink:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24


Post » Czw lut 28, 2013 12:58 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

weź wszystkie 3
i potem dwóm poszukaj domu - 8)

spróbuj
warto przeżyć takie doświadczenie -zobaczysz jak to wygląda z drugiej strony
masz duże mieszkanie -masz gdzie wziąć

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw lut 28, 2013 13:17 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Patmol pisze:weź wszystkie 3
i potem dwóm poszukaj domu - 8)

spróbuj
warto przeżyć takie doświadczenie -zobaczysz jak to wygląda z drugiej strony
masz duże mieszkanie -masz gdzie wziąć

popieram.
Inne spojrzenie, inny świat.
Koty pomocy potrzebują.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 13:19 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Szalony Kot pisze:Foksal, zajrzyj tu: http://www.facebook.com/events/423802251035059/
Dwa rude i jeden krówek tracą dom na dniach, trafią do schroniska.

w jakim wieku?Nie mam fb.

Szkoda ich strasznie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 13:21 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

ASK@ pisze:w jakim wieku?Nie mam fb.

Szkoda ich strasznie.

Młodziaki.
Podobno 1,5-2 lata.

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 28, 2013 13:29 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Bazyliszkowa pisze:
ASK@ pisze:w jakim wieku?Nie mam fb.

Szkoda ich strasznie.

Młodziaki.
Podobno 1,5-2 lata.

to faktycznie, dzieci jeszcze.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 13:59 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Ech, płakać mi się chce.
Foksal, znajdziesz na pewno swojego kota, tyle że nie tutaj. Przykro mi bardzo.
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11789
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 28, 2013 14:47 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Ja również polecam adopcje od prywatnych osób z portali ogłoszeniowych - kociaki duże i małe, żadnych formalności, nikt nie wydziwia i nie traktuje cię jak autora "najgłupszego tekstu adoptującego kota". Swojego małego, długowłosego rudzielca znalazłam na allegro, na drugi dzień już go miałam w domu. Malutki, śliczny, zsocjalizowany, bez traumatycznej przeszłości i gratis. Wizyta u weterynarza, szczepienie, odrobaczenie itp - 100zł. Da się ? Da. Bez łaski.

Jeśli chcesz kociaka rasowca o określonym wyglądzie i cechach charakteru /to ważniejsze!/ polecam zakup z hodowli.

Żal tych wszystkich kotów kisnących latami w instytucjach zwanych DT, ale cóż, nie wszystkim można pomóc.

Paczpani, mottem viewtopic.php?f=1&t=27018#p1176140 naszego forum jest m. in. :

Proszę o przywilej nie przychodzenia na świat
...nie przychodzenia na świat póki nie zapewnisz mi
domu i pana, który się mną zaopiekuje,
i prawa do życia tak długo,
jak długo będę fizycznie zdolny do cieszenia się życiem
...nie przychodzenia na świat póki moje ciało nie będzie cenne,
a człowiek nie przestanie go maltretować, ponieważ jest bezwartościowe i liczne

Prywatne ogłoszenia, które rekomendujesz :? tu i nie tylko, to najczęściej ogłoszenia kociąt urodzonych w domach, z powodu niedbałości lub braku świadomości opiekunów ich matek :( . To główne lub jedno z największych źródeł nadpopulacji kotów, a co za tym idzie - ich nadmiaru, braku dla nich warunków do życia i opieki.
Popieranie takich postaw, jak radosne rozmnażanie kotów domowych i rekomendowanie kociąt z tego źródła stoi w całkowitej sprzeczności z tym, co my, społeczność kociarzy, próbujemy robić. Wielkim wysiłkiem i kosztami (materialnymi i osobistymi).
Wymogi stawiane przez DT między innymi służą temu, aby koty, które stamtąd wyjdą nie rozmnażały się i powiększały kociego nieszczęścia. Pisanie o tym ze wzgardą z jednoczesnym popieraniem beztroskiego wydawania kociąt urodzonych w domach to w istocie propagowanie postaw szkodzących całej kociej populacji.
alix76

paczpani

 
Posty: 36
Od: Wto wrz 04, 2012 11:25

Post » Czw lut 28, 2013 15:21 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

paczpani pisze:Ja również polecam adopcje od prywatnych osób z portali ogłoszeniowych - kociaki duże i małe, żadnych formalności, nikt nie wydziwia i nie traktuje cię jak autora "najgłupszego tekstu adoptującego kota". Swojego małego, długowłosego rudzielca znalazłam na allegro, na drugi dzień już go miałam w domu. Malutki, śliczny, zsocjalizowany, bez traumatycznej przeszłości i gratis. Wizyta u weterynarza, szczepienie, odrobaczenie itp - 100zł. Da się ? Da. Bez łaski.

Jeśli chcesz kociaka rasowca o określonym wyglądzie i cechach charakteru /to ważniejsze!/ polecam zakup z hodowli.

Żal tych wszystkich kotów kisnących latami w instytucjach zwanych DT, ale cóż, nie wszystkim można pomóc.

zgadzam się bo nadopiekuńczość też nie jest dobra :ok:

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 16:10 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Patmol pisze:weź wszystkie 3
i potem dwóm poszukaj domu - 8)

spróbuj
warto przeżyć takie doświadczenie -zobaczysz jak to wygląda z drugiej strony
masz duże mieszkanie -masz gdzie wziąć

Niepotrzebny sarkazm. Zupełnie nie rozumiem Waszego podejścia - potencjalnego adoptującego najpierw trzeba maksymalnie zdeptać? Po co?

RatMaga

 
Posty: 871
Od: Wto maja 03, 2011 18:48
Lokalizacja: Banino

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 32 gości