adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 27, 2013 21:58 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Foksal, trochę jest tak jak piszesz i rozumiem, że możesz się czuć zmęczona i zrezygnowana. Ale z drugiej strony straszliwie smutne są powroty kotów z nieudanych adopcji, z domów, które często wydawały się idealne. Po paru takich doświadczeniach zaczyna się człowiekowi wydawać, że już nigdy nikomu nie wyda żadnego kota. I dlatego tak chuchamy-dmuchamy. Boimy się po prostu.

Kot i dziecko to temat-rzeka. Twoje dzieci są przyzwyczajone do życia z kotem, więc nie powinno być problemów.
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11789
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 28, 2013 8:44 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:och, czekać półtora miesiąca? to dużo czasu u małego kociaka, zdąży jeszcze bardziej przywyczaic sie do ciebie, twojej rodziny i kotów... to mały kociak, nie dorosły, to leci piorunem :cry:
nie wiem, co jest większym stresem dla kota, podróż pociagiem 2 godziny czy zabranie kota z domu, do którego sie przywiązał, pełnego osób i zapachów, ktore zdążył polubić.
koty to terytorialiści, przywiązują się do miejsc i wybierają sobie opiekunów...
im dlużej będzie u ciebie, tym będzie mocniej przekonany, że to jego dom na zawsze.

decyzja nalezy do ciebie, ale ja sie trochę załamałam :cry: :cry: :cry:

Pozwole sobie napisać swoje zdanie. To jest moja opinia jako DT. Rozumiem Lidke i jej obawy i w pełni ją popieram.

Wedłg mnie, jeśli dojdzie do adopcji ,to Lidka ma rację.Wszystko jest stresem a podróż pociągiem dopiero co po przeprowadzce na nowe, jest mega stresem. Dom jak kocha to poczeka na kota. Nie o ciebie tutaj chodzi a o dobro kota. Jego właściwą asymilację w nowym miejscu gdzie brak dodatkowych bodźców stresujących tylko ją ułatwi.Sama zmiana domu to już olbrzymi stres. Nawet dla odważnego kota. A Lidka pisze, że malec jest nieśmiały i wycofany. Jeśli malec jest bojaźliwy, nie zna dzieci, to to wszystko + inne odgłosy,zapachy i mieszkanie+oddanie go do DS i wywiezienie od razu na święta może zniweczyć całą pracę jaką Lidka w niego włożyła. Poza tym ,dodatkowym stresem jest sama jazda i kolejne miejsce z nowymi ludźmi.
Podkreślam. Lidka zna kota.Jej zdanie , jako opiekunki, powinno być najważniejsze. A ty powinnaś je uszanować i wysłuchać. Adopcja ma na celu znalezienie kotu odpowiedniego domu. I na wzajem.
W przypadku kota Lidki dom powinien być cierpliwy bardzo. Powinien kocik mieć tyle czasu ile należy na zadomowienie się. Bez zbędnych, dodatkowych atrakcji.

I mylisz się w jeszcze jednej kwestii. :wink: Starsze koty ,wbrew twojej opinii, potrafią doskonale odnaleźć się w nowym domu. Wszystko zależy od domu. Mam z reguły starszaki u siebie i znajdują kochające domy.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 10:10 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:nie będę się kłócić.
dla mnie miesiąc to dużo dla małego kotka, to masa czasu, aby się przywyczaić do ludzi, pokochać ich i zżyć.
dom tymczasowy również podlega temu prawu.
ale, jak juz napisałam, nie będę się kłócić.
jest mi tylko smutno, że dosłownie wszędzie, gdzie jest kot do adopcji z domu tymczasowego, wprost piętrzą się trudnosci.
a to okna nie takie, a to mozliwość adopcji tylko w parze, a to dzieci mogłyby być straszne, a to coś innego.
chwilami mam wrazenie, że chodzi o to, by zniechęcić potencjalnego chętnego :mrgreen:
łatwo i szybko jest tylko wtedy, gdy kot dorosły i walczy z innymi kotami w domu.
nie przypuszczałam, ze adopcja jest taka trudna.
chwilami czuje sie wręcz podejrzewana o nieczyste zamiary, wizyta preadopcyjna, przewiduję, będzie kompletną porażką, bo przecież dzieci i okna...
szkoda, że nie mozna małego kotka po prostu przygarnąć, nie pozwalajac, by sie do domu tymczasowego przywiązał.
w tej chwili wydaje mi się to mało prawdopodobne.
eh... czuję się już zmęczona poszukiwaniami, szczerze mówiąc.

Można tak przygarnąć, od razu, ale nie z DT. Istnieje wiele ogłoszeń np na tablicy gdzie komuś/gdzieś okociła się kotka np w stodole 8O i teraz chcą się wyzbyć maluchów nie patrząc że powinny być jeszcze przy matce i może jakiś rudy gdzieś tam jest :D
O adopcjach z DT było pare wątków, gdzie zainteresowani brali kota a po kilku dniach nie wiadomo czemu juz go nie chcieli bo miałczy czy wskakuje na firanki jakby nie wiedzieli co to KOT? :ryk:

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 10:18 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

RatMaga pisze:
lidka02 pisze:
foksal pisze:
Jarka pisze:Dwie godziny podróży to niedużo. Ja z moją "pierworodną" spędzałam raz w roku 6-8 godzin w pociągu, z przesiadkami. Pierwszy raz pojechała już jako dorosła, typowo kanapowa, płochliwa kocia przyzwyczajona do spokoju i ciszy. Zawsze znosiła tę podróż ze stoickim spokojem, trochę spała, trochę się rozglądała, z godnością przyjmowała hołdy współpasażerów. Oczywiście cały czas siedziała w transporterze.


mam podobne doświadczenia. kłopoty, jesli były, to w samochodzie osobowym. pociąg i bus - no problems.


Zgodze się z wami jeżeli kot jest już z kimś jakiś dłuższy czas nauczy się do wszystkiego ma do was zaufanie , ale nie nowy kot i od razu takie przeżycia.Tak ja myśle.......

Moja kotka, po przejściach do tego była u nas miesiąc i pojechaliśmy na święta do moich rodziców w godz. podróż. Było naprawdę spokojnie, zero problemów w drodze i na wyjeździe. Wydaje mi się, że to naprawdę żadne ryzyko, szczególnie dla małego kociaka, który się łatwo adaptuje. Szkoda pozbawiać foksal tego fajnego w trakcie życia kota okresu.


Szkoda że się nie rozumiemy przemyślałam sobie wszystko i przykro mi ale nie oddam ci kota choć domek zapowiada się super ...Ale ze wzgledu na to że ty kierujesz się doświadczeniem pod względem swojego kota a twój kot był mega miziak , ten jest inny ....Powinnnas zrozumieć jak pisze że kot potzrebuje więcej czasu żeby się zaadoptować , ty piszesz miesiąc nie sądze żeby miesiąc wystarczył ....A jazda , pociąg i to co pisałam poprostu mnie przeraża ....Więc życze ci mega miziaka ale to nie będzie mój.
Ostatnio edytowano Czw lut 28, 2013 11:30 przez lidka02, łącznie edytowano 1 raz

lidka02

 
Posty: 15913
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Czw lut 28, 2013 10:40 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Lila84 pisze:
foksal pisze:nie będę się kłócić.
dla mnie miesiąc to dużo dla małego kotka, to masa czasu, aby się przywyczaić do ludzi, pokochać ich i zżyć.
dom tymczasowy również podlega temu prawu.
ale, jak juz napisałam, nie będę się kłócić.
jest mi tylko smutno, że dosłownie wszędzie, gdzie jest kot do adopcji z domu tymczasowego, wprost piętrzą się trudnosci.
a to okna nie takie, a to mozliwość adopcji tylko w parze, a to dzieci mogłyby być straszne, a to coś innego.
chwilami mam wrazenie, że chodzi o to, by zniechęcić potencjalnego chętnego :mrgreen:
łatwo i szybko jest tylko wtedy, gdy kot dorosły i walczy z innymi kotami w domu.
nie przypuszczałam, ze adopcja jest taka trudna.
chwilami czuje sie wręcz podejrzewana o nieczyste zamiary, wizyta preadopcyjna, przewiduję, będzie kompletną porażką, bo przecież dzieci i okna...
szkoda, że nie mozna małego kotka po prostu przygarnąć, nie pozwalajac, by sie do domu tymczasowego przywiązał.
w tej chwili wydaje mi się to mało prawdopodobne.
eh... czuję się już zmęczona poszukiwaniami, szczerze mówiąc.

Można tak przygarnąć, od razu, ale nie z DT. Istnieje wiele ogłoszeń np na tablicy gdzie komuś/gdzieś okociła się kotka np w stodole 8O i teraz chcą się wyzbyć maluchów nie patrząc że powinny być jeszcze przy matce i może jakiś rudy gdzieś tam jest :D
O adopcjach z DT było pare wątków, gdzie zainteresowani brali kota a po kilku dniach nie wiadomo czemu juz go nie chcieli bo miałczy czy wskakuje na firanki jakby nie wiedzieli co to KOT? :ryk:

Tak, DT piętrzą trudności. I dobrze. Bo to nie jest zwykły kot tylko kot uratowany .Pchamy w niego swe uczucia,czas i nie małe pieniądze.Często ratujemy te ,na które nikt nie spojrzy. Odpasione i odchuchane szukają potem domów. Nie widzę powodu by swą "inwestycję" odawać pierwszej osobie tylko na tzw słowo. Skoro kot spełnia wymogi (kastrowany,szczepiony,książeczka zdrowia...) to dom też powinien spełniać wymogi. Nikt do adopcji nie przymusza. Powiem jeszcze raz, jeśli bym miała oddać pierwszej osobie co CHCE mojego podopiecznego , bez jej sprawdzenia i bez przekonania, to chyba lepiej byłoby go na dworze zostawić. Niech umrze.
Jestem pewna ,że na wiele kotów w stanie takim jakie do nas trafiają ,nawet byś nie zerknęła. Możesz jednak mieć kota bez problemu. Zrób tak jak radzą dziewczyny. Zabierz jakiegoś zdechlaczka z miejsca bez przyszłości. Daj mu dom i opiekę.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 10:44 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Powiem jeszcze raz, jeśli bym miała oddać pierwszej osobie co CHCE mojego podopiecznego , bez jej sprawdzenia i bez przekonania, to chyba lepiej byłoby go na dworze zostawić. Niech umrze.
..troche chyba przesada 8O lepszy chyba dach nad głową :D

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 10:48 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

lidko,chciałabym wycofać się z adopcji u ciebie. zbyt wiele niepokoju we mnie wzbudza twoje podejście do mnie, jako chętnej do przygarnięcia kota.
to że ktoś inny, kto adoptował kota nie sprostał temu - to nie moja wina.
nie chcę ponosić konsekwencji cudzych błędów, być traktowana podejrzliwie i z góry.
to ty zaproponowałaś adopcję rudaska na odległość i nie miałaś żadnych zastrzeżeń, do momentu, gdy okazało się, że adopcja może faktycznie dojść do skutku, że jak najbardziej jestem chętna na wcześniejsze zapoznanie się osobiste.

zachowaj sobie rudaska, nie wezmę go od ciebie.
proszę, odwołaj jutrzejszą rozmowę preadopcyjną z tą panią w sprawie twojego rudaska.
żałuję, że podałam ci mój adres i telefon, teraz i ta pani od rozmowy preadopcyjnej go zna, czuję się niekomfortowo, bo w ogóle was nie znam. zrobiłam wielkie głupstwo.

niepotrzebnie okazałam zaufanie osobom, które nie mają go do mnie, choć spotkanie osobiste jak najbardziej wchodzi w grę, a i poczekać do połowy kwietnia mogłabym.
to znaczy - teraz już nie.
już nie mam ochoty na wizytę tej pani, która miała ocenić, czy nadaję się, czy nie.
do widzenia i miłego dnia.
Kot w dom, Bóg w dom.

foksal

 
Posty: 124
Od: Śro cze 02, 2010 9:44

Post » Czw lut 28, 2013 11:02 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

Lila84 pisze:Powiem jeszcze raz, jeśli bym miała oddać pierwszej osobie co CHCE mojego podopiecznego , bez jej sprawdzenia i bez przekonania, to chyba lepiej byłoby go na dworze zostawić. Niech umrze.
..troche chyba przesada 8O lepszy chyba dach nad głową :D


Lilu, twój komentarz jest dla mnie obraźliwy, mam nadzieję, że w sposób niezamierzony.
nie zasłużyłam sobie na to.
Kot w dom, Bóg w dom.

foksal

 
Posty: 124
Od: Śro cze 02, 2010 9:44

Post » Czw lut 28, 2013 11:03 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:lidko,chciałabym wycofać się z adopcji u ciebie. zbyt wiele niepokoju we mnie wzbudza twoje podejście do mnie, jako chętnej do przygarnięcia kota.
to że ktoś inny, kto adoptował kota nie sprostał temu - to nie moja wina.
nie chcę ponosić konsekwencji cudzych błędów, być traktowana podejrzliwie i z góry.

zachowaj sobie rudaska, nie wezmę go od ciebie.
proszę, odwołaj jutrzejszą rozmowę preadopcyjną z tą panią.

Znajdziesz kicie jaką będziesz chciała, Pisały dziewczyny że kotek nie jest mruczusiem a takiego szukasz, nie spełniłby Twoich oczekiwań wiem co pisze bo sama po śmierci mojej ,,rozgadanej" Basieńki[*] szukałam gadajacego kota...i niestety głupia byłam biorąc kota z pseudohodowli- syjam- miałbyć rozgadany, gruchający a mój Kotek- również Basia- milczy, jest poprotu niema :( Kocham ja bardzo ale czuje pustke bo w opisie rasy jest inna charakterystyka niż osobowość mojej skrytej, cichej kotki :(
Najlepszym dla Ciebie mruczusiem będzie mały rudy kociak 9-12 tygodniowy którego od małego rozpieścisz. :1luvu:
a...i moja Basia płochliwa mysałam że się u nas odstresuje i przestanie bać ale nadal jest lękliwa choć dajemy jej ful miłości a trafiła do nas mając 7tygodni. Niestety nie da się cofnąć czasu :(

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 11:05 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:
Lila84 pisze:Powiem jeszcze raz, jeśli bym miała oddać pierwszej osobie co CHCE mojego podopiecznego , bez jej sprawdzenia i bez przekonania, to chyba lepiej byłoby go na dworze zostawić. Niech umrze.
..troche chyba przesada 8O lepszy chyba dach nad głową :D


Lilu, twój komentarz jest dla mnie obraźliwy, mam nadzieję, że w sposób niezamierzony.
nie zasłużyłam sobie na to.

:1luvu: nigdy nikogo nie mam w zamiarze obrażać :1luvu: rozumiem obie strony, ot tak poprostu wymieniamy sie zdaniami :D

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 11:26 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

lidka02 pisze:Szkoda że się nie rozumiemy przemyślałam sobie wszystko i przykro mi ale nie oddam ci kota choć domek zapowiada się super ...Ale ze wzgledu na to że ty kierujesz się doświadczeniem pod względem swojego kota a twój kot był mega miziak , ten jest inny ....Powinnnas zrozumieć jak pisze że kot potzrebuje więcej czasu żeby się zadoptować , ty piszesz miesiąc nie sądze żeby miesiąc wystarczył ....A jazda , pociąg i to co pisałam poprostu mnie przeraża ....Więc życze ci mega miziaka ale to nie będzie mój.

Ależ Lidka już napisała, że nie wyadoptuje kocika do ciebie. Wyjaśniając dokładnie swe rozterki. Więc i rozmowa odwołana na pewno też jest.

Co do mruczusiów 9-12 tygodniowych. U takiego kota trudno powiedzieć czy miziakiem i kolankowcem będzie. Nawet jak tak się zapowiada. Doroślejszy kot ma już swój charakter i łatwiej wtedy określić czy taki jest. Z malcami jest tak jak z dziećmi, nie jesteś pewna na co wyrosną.
Jak chcesz kota o określonych cechach to powinnaś rozejrzeć się za starszakiem.I powinnaś patrzeć nie na urodę tylko na jego charakter. Bo w przypadku obecnych poszukiwań wygląd jest dla ciebie najważniejszy (chyba) , podobieństwo do twego kota.A to ,jakie one są ,gdzieś umyka .

I to ja napisałam o zostawieniu kota na umieranie. Nie Lila.
Jednak nie zgodzę się z twierdzeniem ,że lepszy dach nad głową niż śmierć. To nie ten kontekst. Bo nasze tymczasy już mają dach nad głową i adoptujący biorą koty od nas ,nie z ulicy.A to wielka różnica! One są już uratowane i nie trzeba je ratować po raz drugi.
Każdy może pochylić się nad umierającym kotem, chorym czy kalekim. A czy to robi to już inna historia. Większość chce kota "z domu". Wymaga by były zaszczepione, wyleczone ...a to już nie jest ratowaniem tylko adopcją.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw lut 28, 2013 11:39 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:lidko,chciałabym wycofać się z adopcji u ciebie. zbyt wiele niepokoju we mnie wzbudza twoje podejście do mnie, jako chętnej do przygarnięcia kota.
to że ktoś inny, kto adoptował kota nie sprostał temu - to nie moja wina.
nie chcę ponosić konsekwencji cudzych błędów, być traktowana podejrzliwie i z góry.
to ty zaproponowałaś adopcję rudaska na odległość i nie miałaś żadnych zastrzeżeń, do momentu, gdy okazało się, że adopcja może faktycznie dojść do skutku, że jak najbardziej jestem chętna na wcześniejsze zapoznanie się osobiste.

zachowaj sobie rudaska, nie wezmę go od ciebie.
proszę, odwołaj jutrzejszą rozmowę preadopcyjną z tą panią w sprawie twojego rudaska.
żałuję, że podałam ci mój adres i telefon, teraz i ta pani od rozmowy preadopcyjnej go zna, czuję się niekomfortowo, bo w ogóle was nie znam. zrobiłam wielkie głupstwo.

niepotrzebnie okazałam zaufanie osobom, które nie mają go do mnie, choć spotkanie osobiste jak najbardziej wchodzi w grę, a i poczekać do połowy kwietnia mogłabym.
to znaczy - teraz już nie.
już nie mam ochoty na wizytę tej pani, która miała ocenić, czy nadaję się, czy nie.
do widzenia i miłego dnia.


Chce tylko poprawić tak nie miałam żadnych zastrzeżeń ale do momentu jak się dowiedziałam że--kot prawie zaraz po przyjeźdxie do ciebie ma jechać pociągiem do rodziny znów w nowe miejsce z wami--...Szkoda że nie rozumiesz tego .Wizyte odwolałam a o adres i telefon się nie martw już wykasowałam .Okazałaś zaufanie nam ........ale tu nierozchodzi się o nas tylko o zwierzęta .

lidka02

 
Posty: 15913
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Czw lut 28, 2013 11:42 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

oczywiście że tak, kot dorosły widzimy jaki jest a z młodziaka nie wiadomo co wyrośnie...tylko że DT wyraźnie napisał że kocie troche bojaźliwe i że stresów nie warto mu dokładać.

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Czw lut 28, 2013 11:42 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

A ja nie rozumiem dlaczego się obie strony nie porozumiały? Mi się zdarzyło kilka razy przesuwać adopcję z powodu własnie światecznych bądź urlopowych wyjazdów i nie było z tym żadnego problemu. Jeżeli lidka02 nie miała żadnych innych zastrzeżeń to jestem tym bardziej zdumiona. Chyba muszę dokładnie przeczytać ostatnie strony wątku, moze coś mi się rozjaśni.

foksal - myślę, ze znajdziesz kotka dla Was i to wcale nie z ulicy a z dt. Trzeba się po prostu porozumieć. Być moze nie zawsze to wychodzi via net.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw lut 28, 2013 11:43 Re: adoptuję rudego kotka - Warszawa, duże mieszkanie

foksal pisze:szkoda, że nie mozna małego kotka po prostu przygarnąć, nie pozwalajac, by sie do domu tymczasowego przywiązał.
w tej chwili wydaje mi się to mało prawdopodobne.


alez są też na ulicach/w schroniskach
całkiem zdrowe (tylko do odrobaczenia)rude (troszkę brudne najwyżej) miłe koty
chociaz maluchy czasem mają koci katar -szczególnie o tej porze roku

wystarczy mieć odrobinę szczęścia, złapać, zrobić przegląd u veta - i już :mrgreen:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 54 gości