Oto filmik Renia Style

skacze jak w tym teledysku ludzie haha

zawsze nas to bawi i to zawsze będzie Renia Style haha
http://www.youtube.com/watch?v=4VuhFPGhcVIA tutaj Ineczka, rozkosznie wygląda prawda? takie nasze małe kici
http://www.youtube.com/watch?v=CIhWO7FA ... e=youtu.beMamy dla Was też świeże foteczki

Byliśmy z nimi dziś u weta i "spakować" je do transportera nie było łatwo, oj nie

a to był dopiero początek

Inka szła na pierwszy ogień, więc przed szczepieniem ważymy kota.
Postawiłam ją na tej wadze a ona zwiała pod komputer między kable się wplątała w najdalszym rogu, więc Pani doktor ją wyciągnęła i posadziłyśmy ją znów na wadze- PRZYTYŁA haha

waży 2.7 więc 200 gram przybrała- szaleństwo

piku piku było podwójne, bo pierwsza igiełka była tak cienka, że nie chciała się wbić i wetka stwierdziła, że Inka ma grubą skórę

no i użyła grubszej. Inka tylko lekko miaukła na zasadzie "ej, ale co robisz?...". Pazurki obciąć był problem bo się lekko wyrywała, ale szybciutko poszło bo już chyba nie mogła się doczekać aż wróci do transportera i do domu, więc sobie pozwoliła nawet je obciąć
Z Renatą był większy cyrk

nie chciała wyjść w ogóle, a lekarka, żeby Rafał ją wyjął bo ona może niezbyt dobrze zareagować na jej ręce

Renia tylko miała mieć ogólny przegląd + pazurki

pazurki... taak...
Na początek ważymy kota- Rafał ją wziął posadził na wadze (ja w tym czasie na nich nie patrzyłam bo głaskałam Inkę) no i jak się odwróciłam to patrzę A ICH NIE MA

zniknęli, była Pani Ania, Angelika, Rafał, Renia a tu zostałam nagle sama w gabinecie z Inką

kot zwiał z wagi, ba, z gabinetu hahaha

pan na poczekalni z królikiem miał fajny ubaw

Renia wlazła pod regały z karmą no i musieli przekładać wszystko, żeby się do niej dostać no i Rafał jakoś ją wyciągnął

a jak ją niósł na rękach do gabinetu z powrotem to kota była taka dumna z siebie

ale to był dopiero początek cyrku z Renią

ona za to schudła 200 gram (Rafał stwierdził, że w naturze nic nie ginie to co Inka przytyła to Renia straciła)

No i przyszedł czas na pazurki

i pani doktor pyta czy damy radę czy wołać Angelikę, no to stwierdziliśmy, że damy radę, ale nie. Nie daliśmy. Już przy pierwszym pazurku było ostrzeżenie, miauk, syk. Przyszła pomoc, ale było ciężko. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać

Renia taka była wściekła, rzucała się, drapała a te miauki! Wyrażała sobą- "no co jest :cenzura: ! :cenzura: od moich pazurków! aaa! :cenzura: :cenzura: zostawcie mnie! :cenzura: " wiązankę ładną puszczała w naszą stronę

trzymaliśmy wszyscy, pod ręcznikiem była ale myślicie, że to coś dało? NIE. Ten kot jest straszny, taką dostała wściekliznę, że masakra

jakby ktoś pomyślał, że w domu co za problem obciąć pazurki, to niech obetnie Reni- powodzenia

4 osoby ją ledwo utrzymały
Trochę jest podobna do mnie, bo jak ja byłam mała i kiedyś mi zastrzyk robili to też w 4 mnie trzymały (3 pielęgniarki i mama) i jeszcze któraś kopniaka dostała
