kussad pisze:Napisałam posta i... zniknął... - może nie zatwierdziłam tylko to był pogląd i zajęłam się pracą...
Bardzo mocno trzymam kciuki za Pikusia!
Asiu pogubiłam się - kto jest Waszym Rezydentem i jak mają na imię, gdzie o nich piszesz coś więcej?
Na pierwszej stronie wątku na poczatku są rezydenci.
Przedstawię kocińskich i tutaj wedle kolejności
Angel- burasek z Mazur.Podejrzliwy, podstępny, lekliwy. Siedział jako dzieciak na drzewie 2 dni i nikt palcem nie ruszył. Darł mordke na górze a danka lała wodę oczną na dole. Wreszciepłaczem i groźbami kota ściągnła za pomocą osiłków zwanych chłopakami i wykorzystując tą samą łzawą broń do TZ przywiozła go.
Rudolf- rudy, autystyczny kot. Dokarmiany pod balkonem rozmnażaczki nie raczył nawet nosa wychylić. Jak raz to zrobił został złapany.A raczej sam się złapał wgryzając w palec TZ. Wiele osób nawet nie wie,że go mamy bo nie ujawnia się.Trafił do nas jak miał 2 m-ce.
Wojtek- pingwin. Danka go wyciągnęła ze śmietnika opakowanego w reklamówkę na początku stycznia. Darł ryja, a ona za dobry słuch miała. Zazdrośnik straszny i straszny lejek. Kocha tylko TZ.Jak nie przywita się z nim od razu, zainteresuje się innym kotem to Wojtek olewa dosłownie wszystko. Trafił do nas jako 3 miesieczny, przepiękny kot. Jest pożeraczem kocińskich ,damskich serc.
Bianka- biało-czarna krówka. Dziecko jedynej nie ciachniętej spryciuli. Złapana została na prośbe karmicielki co to jej dom miała dać. Oczywiście karmicielka wypięła się. Trafiła do nas w lutym bardzo chora. Nigdy się nie oswoiła.Jak nastała wiosna to już nie mieliśmy jej sił wypuścić. Innego życia jak pełne miski i kołdry korą obciągnięte nie znała. Bardzo mądra i niezależna.Zakochana w Wojtku.
Bisek-piękny, upasiony marmur. Trafił do nas od Agneski jako 3 m-czne dziecko. A właściwie został jak był na szkoleniowym przechowaniu. Ma uszkodzoną (zmiażdżoną ) krtań. Weci nie dawali mu szans na przeżycie sugerując uśpienie. Bardzo długo i ciężko chorował. Nigdy nam nie zaufał, nidy nie oswoił się. Ale kocha wszystkie koty.
Pikusiek - bury tygrysek. jedyny, który trafił do nas jako stateczny dorosły. Dokarmiany całe lata nawet dotknąć się nie dał. Złapany na kastracje miał zostać na zimę.Ale on nie chciał siedzieć w domu. Wyniesiony został do swej piewnicy.Po 3 dniach TZ wrócił z nim .Pikuś czekał na niego pod klatką. Tulił Pikusia w ramionach.Dziki dziki wybrał dom i po raz pierwszy dał się zgarnąć na ręce.
Lilka- tri co to Danka na własnej
pierwsi odchowała. Trafiła do nas jako 2 tygodniowe maleństwo mega zagłodzone. Jako dziecko była przytulasem. Jako doroślak pokazała trikolorowe różki.Danka stawiła zdecydowane weto na jej adopcję.
Jak widać nasze koty są mało adopcyjne. Niektóre to nawet nie wiadomo czy są. Postronny gość nie jest świadom ich obecności. Prócz Pikunia. Najwiekszy dzik podwórkowy jest najbardziej odważnym chłopakiem.