» Wto lut 26, 2013 14:10
Re: Anoreksja u kota po zabiegu wyrwania zębów
Oj, wieczór tośmy miały ciężki, znaczy ja za nią z miską, nie tylko bez efektu, ale jeszcze zestresowałam kota moją nachalnością:) Prosiak miał mnie kategorycznie dość i nie chciał wyjść spod łóżka. Dokładnie to, czego jej teraz trzeba:(
(w nocy znowu spała wtulona w Pusiastą)
Dzisiaj rano było za to dość optymistycznie, bo Prosiactwo przylazło za mną samo do kuchni i usilnie wpatrywało się w moje czynności, ogon do góry i miauk - to znak, że trochę głodne i zje. Pierwszy raz wykazuje jakieś zainteresowanie czynnościami okołojedzeniowymi. Dużo tego nie zjadło, ale ok. To samo na lunch. Niestety, cokolwiek co nie jest wołowiną, nie kojarzy jej się w tej chwili z jedzeniem. Rany, żeby ona zaczęła jeść normalne kocie żarcie, bo tylko czekam jak na tej surowiznie pojadą nerki albo co innego (ja ma jak zwykle najgorsze scenariusze).
Co mnie martwi, to to, że trzecia powieka coraz bardziej schodzi, a łzawienie nie ustaje. Jestem już na 100% pewna, że kichanie jest kwestią łez dostających się do noska, bo to widziałam dzisiaj na własne oczy (zresztą kicha już raczej mało). Tylko czemu ona łzawi? Łzawi przy jedzeniu głównie, to raczej na pewno nie jest stan zapalny, są długie godziny kiedy oczy ma suche, a potem przy jedzeniu lecą łezki.
Nic to, ja muszę zawsze wyszukiwać problemy. Na razie idzie dostawa zabawek za kilka stów (heh), bo nic nie stymuluje apetytu tak jak ruch (oczywiście pewnie się okaże, że z zabawkami kupnymi to ja mogę spadać i tak najlepsze są śmieci i papierki). Druga dostawa idzie suplementów. Poza tym muszę kupić maszynkę do mielenia mięsa - żeby mielić różne rzecz i jakoś jej tę dietę urozmaicać (może da sobie przemycić w tej wołowinie podroby). A znając ironię kocich spraw, jak ja wywalę kasę na elektryczną maszynkę do mięsa - Prosiactwo porzuci surowe, hehe...