Ja bym ją nawet wzięła do siebie, ale:
1. ona wcale nie jest samotna, w pobliżu kręcą się inne koty, tyle że akurat ona trzyma się koło naszego bloku
2. Mieszka tu już parę lat i radzi sobie bardzo dobrze, a ja dbam o nią jak mogę
3. Dwa lata temu ją wysterylizowałam i potem wzięłam do siebie. Początkowo była w klatce, a potem ją z niej wypuściłam. Mam u siebie jej syna, więc miałam nadzieję, że sie dogadają, ale tak sie nie stało. Gdy doszła do siebie po sterylce, zaczęła się miotać od okna do okna, albo ukrywać pod meblami. Zachowywała się jak kompletny dzikus, chociaz wcześniej na dworze bez problemu dawała sie głaskać. Początkowo miałam nadzieję, że jej przejdzie, ale w koncu po ok. 10 dniach zdecydowałam się ją wypuścić.
Na zewnątrz wyraźnie odżyła i nawet po pewnym czasie znów pozwoliła się głaskać. Dlatego uważam, ze ona dobrze sie czuje na zewnątrz.
Budki teraz nie chcę wystawić, bo:
1. Zgody od Spółdzielni jednak nie mam. Oni tylko stwierdzili (ustnie), że z ich strony nie ma przeciwwskazań, ale decyzję uzależnili od lokatorów, dlatego wywiesili na klatkach informację. Po akcji tej baby kilka osób zaprotestowało i Spółdzielnia zgody nie wyraziła.
2. Teraz, kiedy sprawa zrobiła się głośna, to ludzie będą obserwować i boję się że złośliwie mogliby budkę np. podpalić (wystarczy wrzucić do środka niedopałek).
3. Poza tym ona teraz jest w miarę bezpieczna, przynajmniej dotychczas nikt jej nie atakował, a gdy rozpęta się wojna, to nie wiem co będzie.
Z babą też nie chcę wszczynać wojny, bo o tym że to ona rozpętała akcję dowiedziałam sie w zaufaniu od mojej sąsiadki, która prosiła mnie o dyskrecję. Prosiłam w Spółdzielni, by podali mi kto konkretnie protestował, ale zasłaniają sie ochroną danych osobowych

Poza tym mieszkają tu specyficzni ludzie. Ja z nikim nie utrzymuję blizszych kontaktów, a baba ma dużo czasu i ciągle z kimś plotkuje, wygaduje niestworzone rzeczy, a inni to łapią.
Teren wokół bloku nie jest do konca spółdzielni, bo część mieszkań ma wyodrębnioną własność (łącznie z gruntem), więc są współwłaścicielami
W związku z powyższym zastanawiam się czy chwilowo nie odpuścić, aby nie narażać Kici na niebezpieczeństwo.