Tak jak pisałam, mogę Magnolię wziąć do nas i to na stałe.
Przeszkody w postaci warczącego małżonka jak najbardziej do pokonania.
Tu kłopotem może być obecność moich psów, których może bać się kotka. Psy są łagodne - ale skąd ona ma o tym wiedzieć?
I druga sprawa - to jest dwurodzinny wolno stojący dom z ogrodem. A współwłaściciele mają psa, który lubi koty pogonić. Poza tym nic złego nie zrobi, ale kota przestraszy. Moje nic sobie z tego nie robią i piorą go po pysku.
I jeżeli Magnolia nie była kotem wychodzącym, to po zaadaptowaniu do warunków może zechce wyjść na zewnątrz i wtedy może być niedobrze, przestraszona rzuci się do panicznej ucieczki i przepadła.
Myślę jeszcze o domu mojej mamy - to mieszkanie w bloku, z balkonem.
Ale... tam właśnie obecnie mieszka moje ślubne szczęście ( wymieniamy się u mamy, która jest po dwóch operacjach ortopedycznych ) i tam dwa kocury zeżarły mu to, co zeżarły.
Ze znajomymi problem, bo już prawie wszyscy zostali przeze mnie zakoceni a inni po prostu nie chcą
