Trochę fotek mi się uzbierało, więc znów się odzywam

Myślę, że wszelkie kłopoty w stosunkach dzieciakowo-zwierzakowych wynikają z podstawowego błędu: rodzice traktują zwierzę jako zabawkę dla dziecka (dziecko się zajmie zwierzakiem i będą mieli czas dla siebie). Natomiast my do przesady uważamy, aby dziecko nie zostało ze zwierzęciem sam na sam, nie pozwalamy na niebezpieczne zachowania, na drażnienie zwierzaków, na ich straszenie itd. Jest przy tym trochę kłopotu, ale dzięki temu mimo, że przez nasz dom przewija się cała masa psów po przejściach nigdy nie doszło do jakiejś nieprzyjemnej sytuacji.
Merka jak się rozbawi bywa niedelikatna i dlatego uczymy Hani bezpiecznej zabawy z nią, np. sznurkiem, rzucaniem szeleszczącego papierka, piłeczki.
Wieczorem Merka zawsze wskakuje na łóżko kiedy Hania się szykuje spać i czeka na jedną z ulubionych zabaw: atakowanie ruszających się nóżek i rączek Hani pod kołdrą
Poza tym Merka... nie mruczy

Jak dla mnie to nowość, że kot nie mruczy

Ale potrafi natomiast cudnie ugniatać (u nas mówiło się, że kot "szyje buty"), jak ma dobry humor

Poza tym kicia dostała od TZa ksywę "Czapka", bo nie wiedzieć czemu wybitnie lubi się układać na czarnych rzeczach, fotelach itd. Świetnie się przy tym kamulfuje, czasami szukamy jej po całym domu, a ona śpi sobie w najlepsze na czarnym fotelu. Lubi także spać na czarnej czapce uszance TZa, a że futerko ma identyczne jak owa futrzasta czapka, TZ nieraz mało jej nie założył na głowę


Bawić można się wszystkim, zwłaszcza tym co zwisa


Psów nie boi się już w ogóle, ale lubi spoglądać na nie z góry



Zawsze musi być tam, gdzie coś się dzieje




Jest przywiązana do tradycji, jak na kota przystało lubi stary piec



A tutaj Hania zrobiła dla Merki torcik urodzinowy



Nie ma miejsca dla Merki niedostępnego

Kupiłam jej drapak, ale oczywiście go nie używa



