Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 15, 2013 22:48 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Agop pisze:Młode Damy...
Agop - moja niebieska krew mówi, że Ciebie kocha. Nie za "Damy" rzecz jasna, ale za "Młode".
Och! Poczułam się, jakby PESEL zaczynał mi się od ósemki, a od siódemki to już na pewno. :lol:
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lut 15, 2013 22:51 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Słupek pisze:
Agop pisze:Młode Damy...
Agop - moja niebieska krew mówi, że Ciebie kocha. Nie za "Damy" rzecz jasna, ale za "Młode".
Och! Poczułam się, jakby PESEL zaczynał mi się od ósemki, a od siódemki to już na pewno. :lol:


Przyłączam się i ja :D Za te Młode :D
Od razu poczułam się jakbym miała z 15 lat mniej :D :D
Założę się ze wszystkie jesteśmy w podobnym wieku :ok:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt lut 15, 2013 22:52 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

od dziewiątki się zaczyna wszystkim... to tylko w papierach błędy... lustra i księgowi kłamią....mówiłam o tym....
od 20 nie bardzo bo by znaczyło, ze mamy mleko pod wąsem, a nie nam tylko "Kjetom" (jak mawiają moje dziewczynki) ma służyć... ;)

Agop

 
Posty: 206
Od: Śro sty 23, 2013 12:33

Post » Pt lut 15, 2013 22:54 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Od dziewiątki to akurat trafiłaś.
Jednemu w tym wątku się zaczyna - Tygrysowi. 30 sierpnia 1996 r.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lut 15, 2013 22:56 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

jesuuuuuu......,
pod NOSEM miało być, nie pod WĄSEM... hormony...straszna rzecz....nikogo nie posądzam... chyba ze kocie....
w tym klimacie każdemu może 'odbić palma" .....
:D
:D
:D

Agop

 
Posty: 206
Od: Śro sty 23, 2013 12:33

Post » Pt lut 15, 2013 23:09 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Wiecie, tak myślę że to nie jest wporządku narzucać komuś kto starcił własnie swojego ukochanego przyjaciela czy ma brac teraz następnego kota czy co ma w ogóle robić dalej.
Najważniejsze to pomóc tej osobie otrząsnąć się z traumy, dojść do siebie, dać czas na żałobę.
Dla mnie też sparwa adopcji kociaków i domów tymczasowych i stałych dla nich jest niesamowicie ważna. Chylę czoła przed tymi osobami które tym się zajmują.
Ale trzeba też pomyśleć o tych którzy kota mają wziąć do siebie. Rozumiem Grażynkę jeśli chodzi o jej rozterki czy ma kota wziąć czy nie, tego czy tamtego. Gdyby miała warunki to podejrzewam ze tych kotów miałąby z 10. Tak jest ze w tej chwili bierzesz kota, mówisz ze dasz radę mimo wszystko ale za chwile przemyśłisz wszystko i dojdziesz do wniosku ze jednak nie do końca podołasz.
A w rezultacie jest tak ze w koncu i tak tego kota się bierze.
Ja też podobnie działam. Też miałam chwile wachania przy wzięciu tzreciego kota. Gdybym miała warunki to zgarneła bym całe schronisko kotów do siebie. Ale niestety nie mam.

Agop, myślę że to kwestia czasu i weźmiesz na wychowanie kociaka. Bo ktoś kto raz już zaznał miłości od tych małych istotek nie może beż niej życ, powtarzam to wszędzie. Tylko musisz dojść do siebie. Musisz mieć czas na żałobę. I my nie możemy narzucać Ci czy masz to zrobić jutro, za tydzień czy za miesiąc.

Słupek, trzymaj się Kochana, wyściskaj ode mnie Tygrynia.Mimo że nie widziałam dzieciaka osobiście to kocham go jak własnego kociaka.

Grażynko, powodzenia z Norbim, będziesz dla niego cudowną mamusią.
Wy też tak macie że do swoich kotów mówicie syńcio albo córcia?
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt lut 15, 2013 23:16 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Ja mówię "Synusiu". :D
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lut 15, 2013 23:39 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

wszystkich rozumiem...
Bożena szuka domu dla następnego Biedaka... dobrze by miał... u gpolomskiej serce jak Wielki Kanion... nie ma się co dziwić...
lepszej Pańci wyśnić nie można by pewnie- niektórym trzeba czasu, a niektórzy w "ferworze walki" jak już napisałam dawno temu, w samym środku własnego nieszczęścia pobiegną drugiemu na pomoc...PODZIWIAĆ tylko. I już!

Agop ma w domu koty trzy- dwa małe zaniedbane ostatnio i ogłupiałe nieco- dziewięcioletnie Łobuzy i dużego, rozbitego mentalnie obecnie faceta, co za moment mam nadzieję, znów "naprawiony" będzie- nie mowie, że to łatwo, ale komu to cierpienie w czymś pomoże.... Ani mi to kota nie zwróci,ani zdrowia i życia nie odda, ani sił nie doda, wręcz przeciwnie... Robię co mogę, żeby sobie to jakoś racjonalnie tłumaczyć....Zarzekam się na razie jak szlag, żegnam nogą i ręką.. co ma być to będzie... ;)

Słupek- już nie kciuki- SIŁY ŻYCZĘ i SAMOZAPARCIA - KTO, jeśli nie TY i KIEDY, jak nie TERAZ!!!
Głasiaj Kjeta i mruczących snów wszystkim życzę!!!!

Agop

 
Posty: 206
Od: Śro sty 23, 2013 12:33

Post » Pt lut 15, 2013 23:56 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Niektórzy mówią "jakoś to będzie" i jest OK, ale ja mam inne podejście i staram się nie porywać z motyką na słońce. Mierz siły na zamiary - piękne hasło romantyzmu... tylko czasami ściąga na głowę otaczających nas osób problemy. Norbi będzie miał opiekę KOTYliona - jeśli nawet mi się coś stanie, rodzice sobie poradzą; nie mogę im wkładać na głowę kota wiedząc, że w razie czego musieliby chyba przestać jeść, żeby go leczyć czy nawet karmę i żwirek kupić. Żal mi kotów, ale rodziców kocham bardziej.

Nie wiem jaka będzie zadyma we wtorek /rodzice nic nie wiedzą/ - mam nadzieję, że zrozumieją /oczywiście ryk będzie - nawet się nie łudzę/; jeśli nie zrozumieją, to zamieszkam na razie z Norbim u kumpla w biurze /rzadko tam bywa - zwykle jest w terenie: wersja mega ekonomiczna, bo ugości mnie gratis/.

Nie miałam na razie zamiaru brać żadnego kota nawet z zapewnionymi finansami, bo jeśli następny umrze, to aż się boję myśleć... chyba na głowę upadłam... albo to przez wczorajsze walentynki i kilka rzeczy, które się stały... chyba Słupku, zapiszę się do Twojego psychiatry, bo mi już całkiem rozum chyba odebrało.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob lut 16, 2013 0:04 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

gpolomska pisze:... chyba Słupku, zapiszę się do Twojego psychiatry, bo mi już całkiem rozum chyba odebrało.
Zapraszam. :D
Jeszcze mam swojego kardiologa, a nawet dwóch, którzy rozpadnięte, bolące serca leczą. :lol:
Bo to dobry komplet - te dwie specjalności w pakiecie.
Zresztą z psychiatrą dzisiaj o kotach rozmawiałam, a jeden kardiolog nie tak dawno mi kwestie jednego ludzkiego leku dla kota sprawdzał.

Mamę bym na Twoim miejscu uprzedziła delikatnie... :roll:
gpolomska pisze:Nie miałam na razie zamiaru brać żadnego kota...

Brrrać!
Znowu namawiam, sugeruję, wciskam. :P
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lut 16, 2013 0:16 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Pewnie mamę uprzedzę - w poniedziałek wieczorem.

Już sobie komplet książek, których właściwie nie używam, do sprzedania na allegro przygotowałam... trzeba ostro kombinować... wiem, że tego małego nikt przy zdrowych zmysłach nie weźmie /zwłaszcza, że już wiem o kolejnych niespodziankach, których nie ma na forum: chyba zdurniałam do reszty, że się w to pakuję/; zawsze mi wszyscy mówią, że lubię wyzwania - nie, ja ich nie lubię: to one lubią mnie... wręcz kochają. Jak mi się uda z niego z powrotem zrobić króla lasu, to uwierzę chyba nawet w krasnoludki.

Dzisiaj znowu widziałam trochę kociaków biegających po okolicy... szczęściarze - nikt ich nie wyrwał naturze na maskotki, a później z powrotem po 2 latach na mróz nie wyrzucił... uwielbiam na nie patrzeć: takie wolne i szczęśliwe... jak motocykliści: czasami żyją krótko, ale konkretnie... jak to mówią: lepiej żyć krótko niż tak naprawdę nie żyć wcale. Koty chore i słabe lub hodowlane są skazane na dom, bo inaczej nie potrafią - i problem się zaczyna, jak domu brakuje.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob lut 16, 2013 1:18 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Nie jestem pewna, czy akurat takie miało być działanie popołudniowego zastrzyku, ale Tygrys wyrwał mi właśnie z palców dwa plasterki Chorizo. I pożarł. 8O
I aż się boję pomyśleć, jak jego brzusio zareaguje. :roll:

gpolomska pisze:Jak mi się uda z niego z powrotem zrobić króla lasu...
...uda się, uda. Tygrys abdykuje. :wink:
gpolomska pisze:uwierzę chyba nawet w krasnoludki
Jak to "uwierzę"? Przecież wszyscy wiemy, że krasnoludki istnieją.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lut 16, 2013 8:44 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

No tak - coś mi się musiało pomieszać: oczywiście, że krasnoludki istnieją.

Jak Norbi stanie na nogi i będzie FeLV-, to mam dla niego dwa domki na oku (oczywiście jeśli do tego czasu, a będzie go sporo, Agop jednak poczuje chęć posiadania kotka i to tak pięknego, to będzie miała przed nimi pierwszeństwo): dlatego wiem, że mogę być DT. Jak będzie FeLV+, to przy jego stanie wyniszczenia, nawet jeśli euforia spowodowana znalezieniem się w ciepłym miejscu, z pełną michą i głaskami trochę go postawiła na nogi, to niedługo będzie źle i będzie jak z Mokate... mam nadzieję, że jednak będzie wersja pierwsza, aczkolwiek drugą też biorę pod uwagę. On miał kiedyś dom, a wyrzucono go jak śmiecia. Kot, który powinien ważyć minimum te 5-6kg, ważył 1.5kg - ile czasu musiał cierpieć głód i to na mrozie? To cień kota, ale z ogromną wolą walki. Dokładnie jak Mokate. Wola walki jest ważna, ale ze wszystkim nie wygra... on żyje cudem - teraz potrzeba kolejnego cudu, żeby wyzdrowiał i stanął na nogi. Mam nadzieję, że się uda... ale boję się okropnie... tylko kto się odważy wziąć tak zabiedzonego kota, który nie umie chodzić, nie widzi na oko i jeszcze może być FeLV+?

Po śmierci Mokate rozważałam wzięcie Magnolii - drobna, czarna koteczka: to typ, który najbardziej mnie rozczula... tylko Aniołek nagle stał się mocno potrzebujący... i Norbi... ale o Magnolię się martwię nadal... jeśli Norbi stanie na nogi i znajdzie dom, to po nią pojadę... mam tylko nadzieję, że wytrzyma - ona została znaleziona zadbana, bo niedawno ktoś ją z domu wyrzucił na mróz... a koty, które miały dom, często sobie nie radzą i na FIP odchodzą... tylko nią się da radę zająć nawet starsza lub mało doświadczona i pracująca przebywająca wiele godzin dziennie poza domem osoba, bo wystarczy dać jeść, kuwetkę posprzątać i pogłaskać... a Norbi?
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Sob lut 16, 2013 9:11 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

gpolomska pisze:Pewnie mamę uprzedzę - w poniedziałek wieczorem.

Już sobie komplet książek, których właściwie nie używam, do sprzedania na allegro przygotowałam... trzeba ostro kombinować... wiem, że tego małego nikt przy zdrowych zmysłach nie weźmie /zwłaszcza, że już wiem o kolejnych niespodziankach, których nie ma na forum: chyba zdurniałam do reszty, że się w to pakuję/; zawsze mi wszyscy mówią, że lubię wyzwania - nie, ja ich nie lubię: to one lubią mnie... wręcz kochają. Jak mi się uda z niego z powrotem zrobić króla lasu, to uwierzę chyba nawet w krasnoludki.

Dzisiaj znowu widziałam trochę kociaków biegających po okolicy... szczęściarze - nikt ich nie wyrwał naturze na maskotki, a później z powrotem po 2 latach na mróz nie wyrzucił... uwielbiam na nie patrzeć: takie wolne i szczęśliwe... jak motocykliści: czasami żyją krótko, ale konkretnie... jak to mówią: lepiej żyć krótko niż tak naprawdę nie żyć wcale. Koty chore i słabe lub hodowlane są skazane na dom, bo inaczej nie potrafią - i problem się zaczyna, jak domu brakuje.


a ja mam zawsze wyrzuty, jak widzę bezdomniaki, szkoda mi ich. Ale widzę je co roku, kolejną zimę, więc muszą sobie radzić:) Dostają michę. Niektóre z nich korzystają z domku ocieplanego przewidzianego dla Ulki i jej 2 dzieci. Odwiedza nas czasami jej syn. Potężny biały kocur w czarne łatki. Pół dziki. Zaglucony na maksa. Nie mam możliwości by go przeleczyć, bo nie da sobie pomóc. W każdym razie 2 piętra domku czekają na lokatora ;) bo Ulcia już tam nie zamieszka

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lut 16, 2013 9:21 Re: Mokate[*] - 13.01.13, Aniołek[*] Emilek[*] - 13.02.13

Animus, mój kumpel dokarmia zimą pół wsi kotów i ma kociarnię w garażu - a na wiosnę idą w swoją stronę i wracają przy pierwszych mrozach... żyją długie lata - wolne i szczęśliwe... i tylko czasami jakiegoś na tydzień osadza w areszcie (to policjant, więc ma wprawę :twisted: ) jak mu trzeba np. koci katar podleczyć - nawet zastrzyki sam robi, a później biedaka zwraca naturze... a, kleszcze im jeszcze wyciąga. Kumpela - wielbicielka kotów /sama ma dwa rasowe, z którymi przyjechała z Irlandii/ - mieszka w centrum dużego miasta: gdy znajdzie zdrowego kota w centrum, to go karmi i odwozi w miejsce, gdzie nie jest zagrożony... chore zawozi do schroniska, bo tam mają zakichany obowiązek zapewnić im opiekę i nie ma tak, że z dnia na dzień ktoś zachoruje, a one zostają głodne i bez opieki: po to są właśnie schroniska; koty, który były w domu, znoszą dużo gorzej schronisko niż koty, które tam od razu trafiły z ulicy; kot, który nie był w domu, umie polować - widzę to pod moimi oknami: silne koty polujące na gryzonie (zimą tylko ludzie dokarmiają, użyczają piwnic czy garaży) - nawet nie pozwolą do siebie podejść... kot to drapieżnik, stworzenie dalece niezależne... co byś wolała: wolność jak masz teraz czy dożywotni pobyt w więzieniu z jedzeniem i zabawkami, które ktoś uznał za dobre dla Ciebie? Dla kotów chorych dom niewychodzący staje się jak przytułek czy dom opieki: idealnie nie jest, ale na zewnątrz by nie dały rady... dla zdrowych potrafiących polować - raczej jest ograniczeniem wolności.

Dużo ludzi docenia koci żołądek itp. zapominając o psychice... a ile ona może? Polecam taki film "Życie jest piękne" opowiadający o pewnej rodzinie podczas wojny... ponoć nie samym chlebem żyje człowiek - kot też nie.

Po śmierci Mokate, gdy zastanawiałam się, czy to wszystko miało sens, że tylko na chwilę Jej dałam domek itd., to kumpela podesłała mi to:
Tego dnia, inaczej niż zazwyczaj przy Tęczowym Moście, ranek budził się chłodny i pochmurny, wilgotny jak moczar i ponury jak smutek. Nikt z niedawno przybyłych nie wiedział, co o tym sądzić, bo nigdy przedtem nie widzieli tutaj takiego dnia. Ale zwierzęta, które czekały tu na swojego człowieka wystarczająco długo, dobrze wiedziały, co się dzieje i zaczęły zbierać się na ścieżce prowadzącej do Tęczowego Mostu, żeby dobrze widzieć. Za chwilę oczom ich ukazał się pies-staruszek ze spuszczoną nisko głową i zwisającym bezwładnie ogonem. Zwierzęta, które przebywały tutaj już jakiś czas, od razu wiedziały, jaki los spotkał biedaczka, gdyż nazbyt często dane im było widywać podobnych nieszczęśników. Staruszek podszedł wolno, a w jego oczach malował się ból, chociaż na jego ciele nie widać było żadnych ran ani choroby. Inaczej niż pozostałym zwierzętom czekającym przy Tęczowym Moście, jemu nie została przywrócona młodość ani zdrowie.
Kiedy tak szedł w stronę Mostu, patrzył na przyglądające mu się inne zwierzęta. Wiedział, że nie pasuje do nich i że im prędzej przejdzie na drugą stronę, tym szybciej będzie szczęśliwy. Ale niestety, kiedy dotarł do Mostu, drogę zastąpił mu Anioł, który przepraszając oznajmił mu, że nie będzie mógł przejść. Przez Tęczowy Most mogą przejść tylko te zwierzęta, które przyjdą tam ze swoim własnym człowiekiem. Nie mając się gdzie podziać, staruszek zawrócił i powlókł się w kierunku pól nieopodal Mostu. Ujrzał tam grupkę zwierząt takich jak on sam – starych i zniedołężniałych. Nie bawiły się ze sobą, lecz leżały tylko w milczeniu na trawie, ze smutkiem wpatrując się w ścieżkę wiodącą do Mostu. Dołączył więc do nich, patrząc na ścieżkę i czekając.
Jedno z niedawno przybyłych tu zwierząt, nie rozumiejąc, co się stało, poprosiło inne, które przebywało tutaj już jakiś czas, o wyjaśnienie zagadkowej sytuacji. „Widzisz, ten biedaczek to uratowany zwierzak. Zabrali go do przytuliska w takim stanie, jak go widzisz teraz i tam umarł posiwiały, z zamglonym wzrokiem. Nigdy nie opuścił przytuliska i odszedł z tamtego świata kochany tylko przez swojego wybawcę. Ponieważ nie miał żadnej rodziny, którą mógł obdarzyć miłością, nie ma nikogo, kto przeprowadziłby go przez Most.” Niedawny przybysz pomyślał chwilę, a potem zapytał: „To co z nim teraz będzie?”.
I kiedy już miał usłyszeć odpowiedź, chmury nagle rozproszyły się, a mrok ustąpił. Do Tęczowego Mostu zbliżał się samotny człowiek, a wśród starszych zwierząt zapanowało poruszenie. Nagle całą ich grupkę otoczył złoty blask i znów były młode i zdrowe, jak za swoich najlepszych lat. „Patrz teraz”, powiedziało drugie zwierzę. Niektóre z przyglądających się dotąd zwierząt podeszły do ścieżki, kłaniając się nisko zbliżającemu się człowiekowi. A człowiek zatrzymywał się przy każdym pochylonym przed nim zwierzęciu, głaszcząc go po głowie i drapiąc za uszami. Zwierzęta, które dopiero co odzyskały młody wygląd, ustawiły się rzędem i podążały za nim w stronę Mostu. A potem wszyscy razem przeszli przez Tęczowy Most. „Co się stało?”, zapytał nowo przybyły. “To był wybawca. Zwierzęta, które z szacunkiem chyliły przed nim głowy, to te, które dzięki niemu znalazły nowe domy. One przejdą przed Most, gdy dołączą do nich ich rodziny. Te, które widziałeś, jak odzyskują młodość, to zwierzęta, które nigdy nie znalazły domów. Kiedy przybywa wybawca, wolno mu ostatni raz dokonać aktu wybawienia i przeprowadzić przez Tęczowy Most zwierzęta, dla których nie udało mu się znaleźć domu na ziemi.


Większość znajomych mówi: "weź kota zdrowego, po co ci to wszystko?" I są też tacy, którzy mówią "wybierz tego, któremu najmniej czasu zostało, żeby jeszcze zdążył poznać, że jednak człowiek nie jest potworem". Tak, zawsze miałam tendencję do wybierania rozwiązań skrajnych - tyle, że te zdrowe mają większe szanse na dom.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], muza_51 i 48 gości