Po kolei... <wpada zdyszana prosto z garażu>
Najpierw Moś.
Jak prosto z basenu wparowałam do weta, Moś czekał w kolejce i natychmiast narobił nam wstydu i smrodu. Obsrał się na rzadko. Moś został wytarty i rozsiadł się pańciowi na podrapanych plecach, a kontener poszedł do mycia. Potem nie było już mowy o powrocie do niego, skoro kotecek miał z góry takie widoki, no i wszyscy byli gotowi go miziać. Jest szansa, że Mosiek wyprawy do weta będzie uwielbiał.
<buduje napięcie>
Dobra, do adremu, czyli do remusa, czyli do rzeczy.
Mosia obejrzały jeszcze dwie inne panie wet i stwierdziły, że to raczej polipy są. Takie mniejsze ma rozsiane po całej paszczy, więc nie ma co wycinać, przynajmniej na razie. Kotecek będzie dostawał sterydy i antybiotyk.
Potem nastąpił kryzys dyplomatyczny. My, państwo B, od dziś jesteśmy śmiertelnie obrażeni na obie panie wet, które - na zapytanie, czy kotek czasem nie jest na coś uczulony, bowiem kocha drapanie i jest podejrzanie różowy miejscami - stwierdziły, że to może pchły!!!!!!!
PFFFFFFFF!!!!!!
Od lat pchły nie widziałam na oczy, ja już nawet nie pamiętam, jak pchła wygląda!!!!!!!!! Pchły, coś podobnego!!!!
<FOCH>

Co do kropli do nosa - WIEM.
Uzależniona byłam wiele lat, bowiem chorowałam wiecznie a nie umiałam się bez kropli wysmarkać. Wyściółki śluzowej to ja nie posiadam też od lat. W pewnym momencie mi przeszło i z kolei sporo lat ani nie chorowałam, ani nie używałam kropli w ogóle.
No i znowu wszystko poleciało, jak zaczęłam brać antydepresanty. Nos mi się zatkał natychmiast i znowu bez kropli ani rusz. Dwa razy prochy zmieniałam, nic mi nie pomogło, teraz nic nie biorę, ale nos dalej mam zatkany. I robi się coraz ciekawiej - w sensie, że zaczęłam też kichać jak szalona. Lepiej się czuję jak jestem w pociągu a na basenie to w ogóle nic mi nie jest. Powinnam zamieszkać w saunie parowej.
Więc mam niejasne podejrzenia. Zapisałam się już do ulubionego pana doktora, który niewątpliwie mnie wspomoże radą i skierowaniem do kolegi alergologa, a na razie wzmogłam wietrzenie domu. W pracy niestety, z braku okien nie mogę wietrzyć, ale za to chodzę w maseczce.
Co do Celiny - się cholerę złapie, ale na razie i tak pańcio ma kolejny pożar burdelu w robocie.
Kamari, na wiosnę musisz się zapoznać z Mosiem...