Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 13, 2013 13:41 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

gpolomska pisze:..
To chyba jakieś fatum, że co pokocham jakiegoś kota (wiem, Aniołka nie głaskałam, ale i tak kochałam po swojemu i od dawna mu kibicowałam - zanim jeszcze zaczął chorować), to on umiera... ja się już boję na koty patrzeć... bo "to" widać w ich oczach... i zawsze akurat "te" mnie jakoś przyciągną... czuję się jak kot Oscar, który w jednym z amerykańskich szpitali zawsze jak do kogoś przychodził, to ten ktoś umierał... wiem, kot nie przynosił śmierci... ja raczej też nie... ale to takie straszne uczucie...


Nie, Ty po prostu kochasz koty, które potrzebują szczególnej miłości w trudnych chwilach

Uwierz mi, że i Mokatek i Aniołek skradli serca niejednej osobie z forum. Wszystkim pomóc się nie da. Niestety... Ważne żeby nigdy nie przestać próbować...

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro lut 13, 2013 14:39 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Grażynko? Ja wiem, że to za wcześnie... ale czasu mało...
Może spojrzysz w kierunku małej białaczkowej Zary?
Możesz być jej jedyną szansą na dalsze życie.

Przepraszam, że tak.
Możesz mnie za to znielubić. Trudno. Ale pomyśl, proszę.

Edit: widzę, że Bożenka w wątku Zary o tym samym myśli... :oops:
Finansowo się dołożę troszkę. Tak, jak chciałam do leczenia Aniołka.

Edit jeszcze raz: przeczytałam Twoją odpowiedź w tamtym wątku. I rozumiem. Ja też nie mam jak pomóc.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lut 13, 2013 14:57 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

W Polsce mieszka 40 mln (coś około), wielu z nich ma WŁASNY dom, gdzie mogą wziąć dowolne koty w dowolnej liczbie i PRACĘ - rzeczy, których ja nie mam. Nie każdemu niecały miesiąc temu umarł kot na białaczkę, więc w stanie psychicznym też są lepszym. Dzisiaj umarł Aniołek. Jakby było mało śmierci Mokate. Nie jestem z drewna - też mam uczucia.

A tu w wątku Zary teksty jakbym spała na kasie, mieszkała w pałacu i miała beztroskie życie, więc przecież mogę spokojnie wziąć białaczkowca, a najlepiej trzy... jak to takie proste, nie? Macie własne mieszkanie? Macie pracę? Umarł Wam dopiero co kot konający na białaczkę? A nie bierzecie ich tylko "niech ktoś" je ratuje... Mokate też była bidna i "szkoda, że ktoś Jej nie weźmie"; Aniołka też nikt nie chciał wziąć - wszyscy go kochali, współczuli, ale "niech ktoś".

Zary mi żal okrutnie... serce mi pęka... i zastanawiam się, czy na całym forum nie ma innego do wjeżdżania mu na uczucia z pisaniem "ratuj go, bo nie da rady".
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lut 13, 2013 15:10 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Właśnie dlatego napisałam, że wiem, że za wcześnie. :oops:
I naprawdę bardzo Ciebie przepraszam.
Wiem, że masz uczucia. Widać je najlepiej w wątku Mokate.
Twoją miłość i rozpacz.
I dzisiaj (właśnie dzisiaj!) jeszcze Aniołek.
I trudno mi nawet sobie wyobrazić, co byłoby gdybyś faktycznie Zarę wzięła i ona za kolejny miesiąc nie dałaby rady.
Przepraszam raz jeszcze. Patrzyłam tylko w kierunku kociej biedy. I Twojej wiedzy. A nie Ciebie.

Dopóki Tygrys żyje - nie wezmę żadnego stwora. On jest jedynak absolutny i dotychczasowe próby dokocenia i dopsienia spełzły na niczym. Z tego względu moja siostra zamiast mieszkać ze mną, wynajmuje mieszkanie, bo mamy psa, który mieszka z nią. A każde kolejne futerko w domu przyspieszyłoby odejście Tygrysa. Więc serce mi pęka na różne kocie biedy, ale twardo i asertywnie mówię aktualnie: "nie".
Twoje stanowisko rozumiem. I szanuję. I mam nadzieję, że mnie nie znielubiłaś.

Jakbym mogła, to bym wzięła dwa kocury z tego wątku: viewtopic.php?f=1&t=150677
Nie mogę. Tygrys.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lut 13, 2013 16:16 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Nie znielubiłam Cię, Słupek. I wiem, że chciałaś dobrze. I masz rację - po przerobieniu wszystkiego z Mokate dużo się nauczyłam. I wiem, że ta koteczka miałaby większe szanse ze mną niż z kimś, kto o białaczce nie ma pojęcia albo nie przerobił choć innego ciężkiego przypadku. Tylko żeby komuś pomóc, to najpierw muszę się sama poskładać do kupy i w końcu zacząć spać (na razie mi się nie udaje pomimo leków ziołowych i rozważam psychotropy, ale dam sobie jeszcze kilka dni); jem też tylko dlatego, że wiem, że muszę. Spotkam kiedyś Mokate za TM, ale niekoniecznie chcę iść tam teraz - jeszcze mam tutaj trochę rzeczy do zrobienia.

Tylko wkurza mnie jak ludzie z ogromnym sercem patrzą na koty, a zapominają o innych ludziach: może trudno to sobie wyobrazić, ale ludzie też czują i cierpią - niektórzy nawet mocno. Miałam w życiu wiele traumatycznych doświadczeń (wiele nawet z KK i to z przeróżnych działów, a OPI nieraz do domu też jeździło - możesz sobie tylko wyobrazić jak mam poorane serce), ale wrażliwości nigdy na żadną krzywdę nie straciłam pomimo tego, co przeszłam - raczej w drugą stronę, bo wiem jak pewne rzeczy bolą. Ale ja też nie jestem ani z diamentu, ani nawet z drewna.

Zary mi żal... ale raz, że u rodziców nie przejdzie, a dwa - jeśli ona umarłaby na dniach (a z kotem w ostrej fazie białaczki jest tak, że niby już jest lepiej, a 2-3 dni później trzymasz go w drodze za TM), to mam wrażenie, że psychiatryk gwarantowany. Ja już tak mam, że bardzo mocno i szybko się przywiązuję do każdego stworzenia, które mi krzywdy nie robi i nie próbuje mnie wykorzystać lub nie bawi się moimi uczuciami. Chorego kota mogę wziąć, ale mała koteczka z białaczką w fazie ostrej? I tak ciągle widzę tutaj Mokate i serce mi pęka... i po nocach się budzę sprawdzając w półśnie, gdzie Ona leży... a jeszcze Aniołek umarł - tak już mam, że nie muszę stworzenia nawet dotknąć, żeby się do niego przywiązać - i tak mi bardzo leżał na sercu... jak Agop pisała, że może powinnam do niego pojechać na dzień czy dwa, to jej napisałam, że On się do mnie nie przywiąże i ta wizyta mu nic nie da, bo ma tam kochanych ludzi od lat, ale ja się mocno przywiąże, a jak pisałam Duszkowi - na zdjęciach Aniołek miał bardzo kiepskie oczy już zaraz po śmierci Mokate... chyba gdzieś pod skórą czułam coś i bałam się Go zobaczyć i pogłaskać... bo widziałam Jego oczy - Norbi może jest chudy, ale on inaczej patrzy - Aniołek miał oczy Mokate - chorej Mokate, nie szczęśliwej i wesołej.

Nie, na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie. I jest mi żal Zary - tak jak mi bardzo żal wielu kotów, które odchodzą, a kiedyś miały domek - Quari z Katowic (brytyjka, którą ktoś na starość wyrzucił), BlackNose z Łodzi (po zmarłym) i dziesiątki innych, które tu się przewinęły... wszystkich nie uratuję, kilku na pewno postaram się pomóc... ale na razie muszę mieć choć kilka dni na przegryzienie śmierci Aniołka.

A co do rozważanych kotów... jak zobaczę tego, którego mam wziąć, to będę to czuła. Moja mama zakochała się w Norbim - powiedziałam jej, że będzie duży i w ogóle za ciasno tu będzie miał, ale ona i tak ciągle myśli, że on taki biedny, że tylko oczy i futro, i że tak źle chodzi... myślałam też o Magnolii - zadbana kotka, która miała domek i wylądowała na ulicy... i wielu innych - potrzebujących są tysiące: wszystkich nie wezmę do domu, kogoś trzeba wybrać - nawet jakbym wzięła dwa czy trzy, to i tak wszystkim nie pomogę.

I cholernie mnie wkurza bezmyślność niektórych akcji - rozumiem, że wielkie serca ludziska mają, ale czasami trzeba rozumu używać. Pewnie wiesz, co to TRIAGE w wypadkach masowych. Tak samo jak wiesz, co to wybieranie mniejszego zła, gdzie serce się kroi, ale wiesz, że tak jest lepiej. Życie jest pełne wyborów, gdzie czego by nie zrobić, to będzie bolało.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lut 13, 2013 16:54 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

[quote="gpolomska"]W Polsce mieszka 40 mln (coś około), wielu z nich ma WŁASNY dom, gdzie mogą wziąć dowolne koty w dowolnej liczbie i PRACĘ - rzeczy, których ja nie mam. Nie każdemu niecały miesiąc temu umarł kot na białaczkę, więc w stanie psychicznym też są lepszym. Dzisiaj umarł Aniołek. Jakby było mało śmierci Mokate. Nie jestem z drewna - też mam uczucia..."

....

w 40mln kraju wielu ma własny kąt,wielu ma bdb prace i bdb zarobki.W wielu "idealnych"domach jest miejsce ,żeby zaopiekowac się porzuconym/odebranym rodzicom dzieckiem.Domy Dziecka pekaja w szwach,drugie tyle dzieci czeka na miejsce w placówkach...
Na pewnej wsi mieszka "zbieraczka,puknieta,waląca z grubej rury co mysli..." Na tej wsi "wszyscy wierza w Boga,chodza do koscioła"...Na tej wsi mieszka dziwna osoba,kochajaca Jezusa i zgarniająca tez zwierzaki spod koscioła ,kiedy umiera w dzień BN.(wszyscy widzieli skatowane zwierze ,umierające pod bramą..."
Na tej wsi wszyscy wiedza co najlepsze dla takich dzieci,z DD,Na tej wsi o tym się mówi,szczególnie wtedy ,kiedy w TV trabia,że rodzice zastepczy zabili dziecko...
To smutne ,że w tylu" idealnych domach...idealnych rodzinach i wspaniałych sercach"nie znajduja miejsca ani dzieci,ani zwierzaki ...
No cóz..nikt nie jest z drewna...nie zamierzałam się uzewnętrzniać,ale jakos tak pomyslałam,żeby to zrobić.
Wychodze z założenia ,że "jesli cos moge zrobic i tego nie robie-robie źle"
Taka jestem...jesli jest akcja"ratuj"ja ratuję...bo nie oczekuje ,że ktos inny to zrobi.Rozumiem tez to,że ktos tego nie zrobi...jego wola...Nie czuj się do czegokolwiek zmuszana...


a ostatnie zdanie wysyłam Ci na pw
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lut 13, 2013 17:07 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

BOZENAZWISNIEWA pisze:"jesli cos moge zrobic i tego nie robie-robie źle"

Ja też z takiego wychodzę - tylko musi być to "jeśli mogę". Jezusem nie jestem i cudów zrobić nie umiem - pracy szukam, ale nie jest o nią łatwo; pieniądze na drzewie nie rosną, a mieszkania za darmo nikt Ci nie da; w domu rodziców są zasady rodziców - nie moje, a kocham ich akurat bardziej niż jakiegokolwiek kota czy innego zwierzaka (pomimo wszystko) i nie zabiję ich, żeby móc tu koty przyprowadzać.

Wiem, że dużo robisz i nie uważam, że jesteś stuknięta. Wiele osób by mogło, a mają do gdzieś - masz rację. Łatwo jest po prostu zebrać kota z ulicy i pisać "zróbcie coś" tkwiąc w przeświadczeniu bycia zbawicielem udręczonych - znacznie łatwiej niż wziąć biedaka pod dach wraz z odpowiedzialnością i kosztami na lata.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lut 13, 2013 17:13 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Masz racje z tym co piszesz...niestety po Twoich wpisach na róznych watkach mozna było "zrozumieć",że dt dla jednego kota wchodzi w rachube i jest taka zgoda rodziny...Widocznie źle zrozumiałam za co przepraszam :(

jeszcze dopisze,bo mi to na watrobie staneło:
"Umarł Wam dopiero co kot konający na białaczkę? A nie bierzecie ich tylko "niech ktoś" je ratuje... Mokate też była bidna i "szkoda, że ktoś Jej nie weźmie"; Aniołka też nikt nie chciał wziąć - wszyscy go kochali, współczuli, ale "niech ktoś""

Aniołka bardzo pokochałam,ale nie mogłam go wziac do siebie,bo w moim domu żyja koty z wyrokiem,a normalny człowiek nie weźmie innego kota do domu,gdzie zaraziłby się białaczką.Mokate nie znałam.Ja nie mam 1 kota,ani dwóch ,mam naście chorych/kalekich kotów.Na dodatek mam psa na DT,jakiego nie moge wydac do adopcji,bo nie ma kto go wziąć.+psa odziedziczonego który w kazdej chwili moze rozszarpać sukę tymczaskę...
inne Twoje "teksty",zostawię bez komentarza... zatkało mnie,bo dopiero teraz doczytałam wszystko co napisałaś.
Ostatnio edytowano Śro lut 13, 2013 17:38 przez BOZENAZWISNIEWA, łącznie edytowano 1 raz
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lut 13, 2013 17:36 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Nie chcę się wcinać, ani tłumaczyć, ale:
Chyba naprawdę, Bożenko (przepraszam za familiarność - jeśli jest nie na miejscu, to będę się w przyszłości oczywiście nickiem zwracać) źle zrozumiałaś wpisy Grażynki. Gpolomska nigdzie nie sugerowała, że może być domem tymczasowym dla jednego kota i że ma na to zgodę rodziny. Miał być Aniołek. Na stałe, być może tylko na dożycie. I jasno było przez Grażynę pisane, że ojciec jeszcze o tym nie wie i że to póki co w konspiracji z Mamą. I nie chodziło o wzięcie jakiegokolwiek kota. Tylko o wspólne życie z tym jednym, konkretnym. Z Aniołkiem właśnie.

Podziwiam Ciebie za to, co robisz. Troszkę sobie poczytałam.
I - naprawdę - czapki z głów. Nie chodzi mi o kwestie wiary, bo to bardzo osobista i indywidualna sprawa i nie do rozstrząsania (moim zdaniem) na forum. Ale o to, z czym walczysz, z czym walczycie - Ty i Twój mąż. Niestety takich ludzi jest za mało. Ja jestem za leniwa i za wygodna by cudzą odpowiedzialność brać na siebie dobrowolnie, a nawet z chęcią. Tyle, że własnej odpowiedzialności na innych nie przerzucam. Tylko tyle. A może aż tyle. Gdyby wszyscy brali odpowiedzialność za swoje czyny, to życie byłoby lepsze.

Gpolomska - od dłuższego czasu jestem na antydepresantach. Na receptę. Od specjalisty. Jest łatwiej. To wcale nie muszą być psychotropy. Ja mam dopasowane takie, po których nawet samochód mogę prowadzić.
Musisz się pozbierać do kupy, czego jak najszybciej Tobie życzę.

Tygrys od wczoraj nie je. :( Ten gorszy dzień trwa już za długo. Jeśli do jutra dzisiejszy steryd nie zadziała, to czeka mnie Ta decyzja. :(
Ostatnio edytowano Śro lut 13, 2013 17:45 przez Słupek, łącznie edytowano 1 raz
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lut 13, 2013 17:42 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

DT dla jednego wchodzi w rachubę - ale nie dla trzech (a napisałaś gpolomska, pomysl o tym,ja bym ja w takiej sytuacji wzieła,a nawet cala trójkę,żeby miały jedno pomieszczenie - może źle zrozumiałam, ale brzmiało jak sugestia, że jakbym tylko chciała, to bym trzy wzięła i tylko nie chcę).

Jeden kot by wszedł w grę /oczywiście podstępem, bo po dobroci to ja tu już nawet chomika nie przyniosę - po poprzednim płakałam długo i przez 16 lat nie chciałam żadnego zwierzaka, bo zbyt przeżywam ich odejście/ - tylko za nic nie wiem, którego uratować, a jest ich mnóstwo (Aniołek był oczywisty z pewnych względów - Słupek wie); białaczkowy w stanie ciężkim teraz nie przejdzie - przy Mokate nie byłam w stanie nawet zbytnio zleceń robić /praca etatowa do czasu wyprowadzenia go na prostą to już całkiem odpada/, a do tego mocno podupadłam na zdrowiu (notoryczny brak snu i ciągły płacz dają w kość): opieka nad takim kotem to nie jest dać jeść i sprzątnąć kuwetę - wiesz o tym doskonale jak mało kto. A mi nikt grosza na nic nie da. Nie chcę po prostu się podejmować czegoś, czemu prawdopodobnie nie podołam. Dobre chęci są ważne, ale nie usprawiedliwiają bezmyślności i braku wyobraźni. Przy Mokate miałam oszczędności (na wakacje, naprawę samochodu i połatanie dziurek u dentysty - poszło wszystko, bo kot w ogóle nie był w planach, ale jak Ją zobaczyłam, to nic się nie liczyło - postawienie na nogi zaraz po schronisku nie było tanie, a grudzień i styczeń to porażka: weci widząc, że mam fioła na Jej punkcie, ciągnęli bezdusznie nawet na rzeczy zupełnie niepotrzebne). Teraz już nie mam żadnych zapasów (nawet dla siebie).

Co do finansów - wiesz, zawsze na początku wszyscy się deklarują, a jak pierwsze halo opadnie, to człowiek zostaje sam z problemami oraz odpowiedzialnością za swój "inwentarz" (i to też wiesz doskonale po sobie: nieprzespane noce z myślą, skąd na to wziąć, co zrobić itd.). Czym innym jest sytuacja, gdy kotek jest pod opieką fundacji, gdzie jest umowa z gwarancją, że będą współfinansować cały czas(albo choć z gwarancją, że jak sama nie będziesz miała z czego żyć, to kotka utrzymają), a czym innym branie do domu kotów jak popadnie, bo "jakoś to będzie" - do pewnego momentu zapewne jakoś będzie, ale to też tylko do pewnego momentu. To tak jak z ratowaniem ludzi w wypadkach - najpierw ratować za wszelką cenę, a później rodzinie kazać decydować o odłączeniu od respiratora...

Słupek, moja psychika kopana przez lata powinna się pozbierać na dniach - ale jak się nie uda, to skorzystam z tych dobrodziejstw farmacji, bo bez snu ciężko, a ja już ledwo kontaktuję chwilami.

Co do Tygryska - smutno to słyszeć... mam nadzieję, że nie będziesz musiała jednak podejmować "tej" decyzji
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lut 13, 2013 17:50 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Tak to ja napisałam ten głupi wpis,że może i 3 na raz weźmiesz...na TDT,bo koty się znają.(chodziło mi o danie im szansy na przeżycie dopóki się DT nie znajdzie)
Ja juz nikomu "rad i pomysłów"nie będe żadnych dawać...niech kazdy sam sobie robi co chce...
Jeszcze raz przepraszam,ze źle zrozumiałam/odczytałam Twoje zainteresowanie pomocą...długie masz wpisy,więc nie wszystko czytam(z braku czasu) :oops:
Z mojej strony zamykam juz ten temat...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lut 13, 2013 17:54 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

gpolomska pisze:(...)Słupek, moja psychika kopana przez lata powinna się pozbierać na dniach.(...)
Na pozbieranie się skopanej psychiki najlepszym lekarstwem jest zdrowy, wypasiony, szczęśliwy, mruczący kot! :mrgreen:

Też takiego nie mam. :(
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lut 13, 2013 18:00 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

No właśnie... kot... zastanawiam się jak dotąd mogłam żyć bez kota - tu jest tak jakoś pusto bez "miau", "mrrrr" i takich tam... aż w uszach wierci ta cisza. I powiem Ci, że jak tu była Mokate, to ani nie miałam dołków, wszystko jakieś takie łatwiejsze było... a dzięki Jej leżeniu na moich stawach (dawne skręcenia, wybicia, przepracowane nadgarstki) nie wiedziałam, co to zmiana pogody... a teraz znowu mi się przypomina... kota powinni przepisywać na receptę i refundować z NFZ. Mówię poważnie. Jest skuteczniejszy na wiele rzeczy niż leki. I bez skutków ubocznych poza cholernym bólem, gdy odchodzi.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Śro lut 13, 2013 18:16 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Wiecie, tak myślę o Agop i o Emilku i same łzy do oczu mi napływaja co Ona teraz musi przechodzić :cry:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Śro lut 13, 2013 18:29 Re: Mokate (FeLV+) kocia dama - za TM [*]

Biedna Agop. Skoro nic nie pisze, to albo nie wróciła, albo nie ma dobrych wieści... czarny dzień... od rana...

Bożenko, Anita5 też ma Anotosia jako DT - spytaj jej, jak wygląda bycie DT i rokowania na DS dla kota białaczkowego. Dlatego wiem, że trzeba od razu zakładać DS: jestem realistką, a raczej wręcz sceptyczką. Za optymizm zawsze bardzo mocno dostaję w kość. Wiem, że chcesz jak najlepiej i nikt nie ma wątpliwości. Nie masz za co przepraszać - masz wielkie serce, a bezsilność boli.

Są jeszcze 4 dni w szpitaliku - to jeszcze nie jest koniec walki.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 25 gości