gpolomska pisze:Jeśli Tygrys ma od Ciebie odejść /każdy kiedyś odejdzie, ale to żadne pocieszenie/, życzę Ci, żeby zasnął i się po prostu nie obudził - żebyś nie musiała takiej decyzji podejmować.
Na takie jego odejście mam nadzieję.
Nie... nie czuj się tak... Eutanazja to największe dobrodziejstwo, jakie można naszym futerkom zaoferować, jeśli się już męczą... cierpią... Pozwolić im odejść i to ułatwić... Wyrodną matką byś mogła się czuć, gdybyś ją samą sobie zostawiła...gpolomska pisze:poczułam się normalnie jak jakaś wyrodna matka, która dziecko daje zabić...
Brawo dla Ulci!
Ja mam fajnych wetów. To takie dość młode (w kontekście mojego wieku) małżeństwo. Nie ignorują żadnego mojego pomysłu, wiedzą, że na miau jestem i stąd czerpię część wiedzy, omawiają ze mną różne możliwości, nie zgrywają wszechwiedzących (chociaż dużo wiedzą po dotychczasowej praktyce i stażach w USA i Turcji, a usłyszałam już m.in. "Nie wiem. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem" i "Nie wiem, sprawdzę i skonsultuję").
87777777777777777777777777777777777777777p0o- ups, to Tygrysek się po klawiaturze przeszedł i do cioteczek liścik napisał.

Rozważaliśmy nawet kwestię ściągnięcia leku z Anglii, ale okazało się, polski ludzki jest wystarczający. Są "na wezwanie" na już i od razu. Generalnie to my z Tygryskiem do lecznicy nie jeździmy, żeby starego, chorego, biednego, bojącego się kotusia dodatkowo nie stresować, tylko do nas przyjeżdżają. Nawet w nocy, jak trzeba. Nawet z aparatem usg, żeby zbadać, co w brzusiu. Jutro pewnie też któreś przyjedzie, bo chyba czas na kolejny steryd. Niby mogłabym sama go podać, ale wolę, żeby zbadali.