

Po zastrzyku walnął rzyga, ale to moja wina bo zapomniałam rano odstawić chrupek, a jak wróciłam po pracy to było już za późno bo opróżnił miseczkę do dna


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
nelka83 pisze:Te, które są na zdjęciu nie są ogłaszane - dziczki, półdziczki lub stali rezydenci od lat. One nie podejdą do nikogo oprócz mnie i nie zawsze chcą kontaktu nawet ze mną, a ja nie nalegam bo to dla nich lepsze niż miałyby podchodzić do każdego. Dla mnie najważniejsze aby się mnie nie bały - ułatwia mi to łapanie na sterylki np., a głasków wcale nie muszą lubić![]()
Staruszka (biało-szara) jest już sędziwego wieku, taka "mamusia" dla wszystkich. Podejrzewam, że całe życie spędziła na dworze. Jest lękliwa, czasem podejdzie bliżej i smyrnie się o nogę albo da się pogłaskać, ale bez przesady. Garaż uważa za swój azyl i w nim czuje się swobodnie.
Terrorysta (biało-czarny) to młody kocurek podrzucony do garażu. Niechętnie zbliża się do człowieka (czasem gryzie dość mocno) natomiast kocha inne koty.
Czarnuszek (czarny, na zdjęciu "nad" Terrorystą) to o ile się nie mylę syn Gburkowej (po lewej od niego). Szurniesz nie tak nogą i już go nie ma. Fajnie miauczy takim piskliwym głosikiem gdy prosi o jedzenie.
Gburkowa to też już chyba starsza kotka. Mamuśka trzech węglików, które pojechały do sheriny na dt. Czeka na sterylkę.
Na samej górze zdjęcia rodzeństwo, mówię na nie Młody i Młoda. Siostrzyczka również czeka na sterylkę. Młody to taki radosny kot, lubi się pobawić, czasem da się posmyrać po główce, ogólnie wszędzie go pełno. Młoda to dziczek, boi się wszystkiego. Trzeba stać w bezruchu gdy je bo spitala aż się kurzy.
W okresie wiosna - jesień miałam podrzutki ewidentnie domowe - Kropka i Słoneczko. Obie znalazły fajne domki![]()
Jeśli wiedzę, że jakieś futerko nadaje się do domku to daję im szansę na lepsze życie. Jeśli natomiast jest kot, który stroni od człowieka, który czuje się świetnie na wolności i sobie radzi to nic na siłę. Nie mieszkam w mieście, nie ma tu w zasadzie zagrożeń dla dorosłych już dziczków i wolnożyjących. Natomiast maluszki staram się zgarniać wszystkie - dla nich praktycznie wszystko jest zagrożeniem ponieważ jeszcze nie znają terenu, nie wiedzą kiedy i przed czym uciec. Te "moje" starszaki to cwaniaki są i świetnie sobie dają radę - mają bezpieczny i suchy dach nad głową, jedzonko, koce, pudła i na brak ciepełka w środku zimy też nie powinny narzekać ponieważ palę im w piecyku. Radzimy sobie wszyscy jak umiemy najlepiej choć czasem to i płakać się chce...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954 i 5 gości