Sobie to ja nic nie zrobiłam, ale komuś o mały figiel .... Chodzi o łysego rudego. Ja mam tak, że moje słowo "coś znaczy", jesli dogaduję się na coś, to nie ma siły aby tego nie wypełnić - no chyba, że mi zaśpiewają dobry Jezu ... ale i w takim wypadku zawsze jest ktoś, kto wie i dokończy za mnie. Tak mnie wychowano i tak wychowaliśmy syna. Wciąż z naiwnością "tą samą miarą" mierzę świat i ludzi. Wszystko się zgadza, dopóki sama mam możliwości "ogarniania" sytuacji, w wolnym tłumaczeniu: nie wzbudza to mojej złości jedynie politowanie. Gorzej - a tak się stało wczoraj- gdy nie mogę już nic, a ludzkie słowo okazuje się "puste", jeszcze gorzej gdy dotyczy to istoty żywej. Ja rzadko jestem zła (zła, nie poirytowana czy smutna - zła). Wczoraj byłam wściekła, nie zła. W tym była też złość na siebie, za swoistą "nieudolność" życiową, za brak tego "czegoś". W takim stanie nie nadaję się "do ludzi", jestem trochę niebezpieczna

, dużo trochę. Jedynym obszarem, który jest wolny od takiego stanu jest moja praca - "tryb praca" to inny świat, tam są inne "atrakcje"

.
Musze edytować tego posta bo nie napisałam tutaj o wpłacie (na drugim wątku jest) i dopiero teraz to zauważył mąż. Wstydam się strasznie

Tam pisałam na bieżąco, nie rozumiem jak to zrobiłam, że nie przeniosłam info tutaj. Przepraszam
Właśnie odkryłam na koncie przelew od Aninimowego Darczyńcy na Gang Burasów i łysego rudego w wysokości 200 zł