Wieści z frontu.
Dzika dzicz (czyli sunia szorstkowłosa, ta z najnowszych) pojechała na sterylkę, bo widmo kinder niespodzianki było co najmniej dołujące. Na szczęście trzeba ją teraz tylko odchudzić, dochodzi do siebie

Druga dzika dzicz, czyli sunia czarna-podpalana (ale ta dorosła) dzisiaj została wyciągnięta na dwór. Długo to nie trwało, bo kilka minut, ale oby poskutkowało. Po 50 próbie może zrozumie że smycz to nie zło i nie trzeba się wić jak piskorz

Zaskoczyło nas małe szczylkowate cudo, to najmłodsze i "najgroźniejsze"
Wyciągnięta (no siłą niestety, jak poprzedniczka) trochę popłakała, popłakała, ale nawet pojawiło się merdanie ogonkiem i rozglądanie się!
Oby takie kilkuminutowe sesje dały rezultaty! Życzcie suńkom powodzenia.
PS. Jutro spróbuję przemycić imię Lily dla szczylka - bo takiej jeszcze u nas nie było.
Inne ciekawe pomysły na 2 suńki mile widziane

A zapomniałabym o Arlim!
Dzisiaj i wczoraj odsypiał. Płyn w sobotę skutecznie uniemożliwił mu swobodę oddychania i niemiłosiernie kombinował (przez co nie spał). Na razie jest dobrze, ale przeraża mnie wizja ściągania płynu znowu, za parę dni

Jutro amputacja łapy nowego, rudego psiaka. Niestety, lekarz stwierdził, że szanse na jej uratowanie są równe niemalże zeru.
Pies się nią nie opiera, jedynie jest to długi element który gdzieś tam zahacza o podłoże i nic więcej. Zaniki mięśni przy łopatce są też zbyt duże.
DO 3 RAZY SZTUKA, A ZA 4? STRACH PYTAĆ...