Kot Życzeń i Ciemność - wspólne życie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 02, 2013 21:23 Re: Kot życzeń

Yrael podobnie jak inne kociaki został podrzucony do sklepu. Właściciel był na tyle dobrym człowiekiem, że zamiast się pozbyć problemu karmił je i trzymał na widoku w sklepie oddając kociaczki za darmo (także w moim odczuciu wielkie brawa należą się temu panu :ok: szczególnie, że mógł sobie kłopotów narobić w ten sposób). Większość kociaczków w klatce była bardzo radosna i kontaktowa - podbiegały do kratek, zaczepiały, skakały radośnie. Aż serce się radowało. Poza jednym, który siedział w kącie albo w kuwecie, starał się być niewidzialny :( . Prawdę mówiąc nie chciałam kota teraz, tylko w przyszłości, ponieważ w domu miałam już 2 papugi (potworki powinny już 4 lata temu umrzeć ze starości, a tymczasem przeżywają drugą młodość :ok: ). Prawie miesiąc łamałam się czytając różne informacje i zamęczając każdego w tematyce kotów i ewentualnej możliwości życia razem z ptakami... W końcu zadecydował fakt, że klatka malucha była całkiem blisko ptaków w sklepie a on ponoć się nijak nimi nie interesował. Trafił do mnie w wieku około 9 tygodni (dwóch wetów potwierdziło wiek, choć mi się wydawało, że był nieco starszy). Nikt go nie chciał, a nie chciałam nawet myśleć co by się z nim stało. W domu kociak z przerażonej i nieszczęśliwej kulki w ciągu godzinki czy dwóch zmienił się w normalnego i spokojnego domownika, a papugi traktuje jak telewizję interaktywną :ryk: (klatka przed przybyciem została przywiązana do ściany, a drzwiczki zabezpieczone drucikiem).
Yrael zwykle jest dość leniwy - poza chwilami, gdy przypomina sobie, że jest młodym kocurkiem i z atakiem szału biega po mieszkaniu w kółko, albo nas próbuje podgryzać zachęcając do gonitwy, ewentualnie goniąc swoją ulubioną kauczukową kulkę :ok: . W sumie nie mogę go sobie wyobrazić prawdziwie agresywnego w kierunku nowej kotki, ale kto wie?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lut 02, 2013 21:29 Re: Kot życzeń

brawo dla właściciela :) i kciuki za zakocenie ....czekamy na wiadomosci i zdjęcia :1luvu: :1luvu: :1luvu:

gabi4611

 
Posty: 502
Od: Pon gru 03, 2012 15:17
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob lut 02, 2013 21:34 Re: Kot życzeń

Super !!!! Jestem pełna podziwu dla tego Pana ! :kotek: :ok: Oj wyobrazisz sobie wyobrazisz, ja też nie mogłam a tu bęc ! Dobrze, że go wziełaś, nie mógł sie biedaczek przebić, kto wie co przeżył, na szczęście Ty mu pomogłaś zapomnieć. Jak wzieliśmy Migotke to przez dwa dni się chowała pod łóżkiem, myśleliśmy, że z Arweną będzie gorzej ( z racji na przeżycia ), a ona po chwili juz mruczała na rękach TŻ, takie koty są silne i spragnione miłości !

KamilaK

 
Posty: 147
Od: Sob gru 29, 2012 19:36

Post » Sob lut 02, 2013 21:55 Re: Kot życzeń

Oj wiem co mówisz o pragnieniu miłości. Jak Yrael wchodzi mi na ramiona, aby się przytulać to rzuca mi takie zakochane spojrzenie :1luvu: (tęsknie strasznie tylko za tym jak na początku zawsze szedł ze mną do łóżka i ugniatał mi głowę mrucząc, aż zaczęłam przysypiać... ech :wink: ). Ale, że smuty przeżył to pewne... teraz już prawie tego nie robi, ale swego czasu dość często budził mnie w nocy płaczem, znowu wydawał się kulką nieszczęścia i strasznie szybko biło mu serduszko - uspokajał się dopiero tulony w ramionach (nie wiem czy koty potrafią wyśnić sobie nierealne sny, może przypominał sobie mamę i potem samotność w klatce i to go budziło?). Teraz raczej budzi mnie w nocy z nudów, a smuta tylko jak wychodzę - o jak on potrafi błagać... łapie mi materiał spodni łapkami i tak smutno patrzy miaucząc cichutko jakby mówił "Proszę... nie zostawiaj mnie samego", aż mi serducho pęka, ale wyjść muszę... :crying: Dlatego tak bardzo nam zależy na drugim kocie. Nie wyobrażam sobie jak bardzo byłby nieszczęśliwy, gdybyśmy obydwoje z TŻtem pracowali po 8h dziennie (10h Yraelek miałby być całkiem sam?).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lut 02, 2013 22:13 Re: Kot życzeń

To naprawdę Twój Synuś :1luvu: Masz rację, ja z tych samych powodów się dokociłam, kontakt między kotami zawsze będzie inny niż między ludźmi, możesz spodziewać się różnej reakcji na początku, zmiany zawsze są trudne, Migotka była obrażona, nie mogłam się z tym pogodzić, bo zawsze przychodziła do mnie na ciamkanie, teraz przy Arwenie troszkę wydoroślała, ale na szczęście bez wątpienia jestem jej mamuśką i już jest wporządku :ok: :kotek: Ewidentnie Twój Kociak potrzebuje towarzystwa i jest w was zakochany, to piękne ! ! ! :kotek:

KamilaK

 
Posty: 147
Od: Sob gru 29, 2012 19:36

Post » Sob lut 02, 2013 22:21 Re: Kot życzeń

Cóż - cudów się nie spodziewam i z bólem serca, ale jestem przygotowana na obrazę majestatu za sprowadzenie obcego kota :kotek: :wink: . Mam jednak na uwadze jego większe dobro i wierzę, że koty zapałają do siebie miłością (chociaż jeśli przez miesiąc wciąż nie będzie dobrze, to choć wolałabym tego uniknąć za wszelką cenę zacznę prosić o rady czy aby nie powinnam odpuścić, albo spróbować z innym kotem - strasznie jednak mi przykro już teraz o tym myśleć, a co to dopiero będzie po miesiącu wspólnego mieszkania i opiekowania się kotką :cry: , oby się pokochali...).
A to prawda, że jest naszym synusiem, nawet w domu mówimy na siebie nawzajem "mama" i "tata" :ryk: ,z tym że matka jest od pieszczot raczej, a ojczulek od zabawy i gryzotkowania :mrgreen: .
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lut 02, 2013 22:52 Re: Kot życzeń

Haha, My mamy tak samo, tymbardziej jak rano dyskutujemy kto idzie nakarmić koty, bo nikomu nie chcę się z wyrka ruszać, to TŻ mówi,, No, przecież Ty jesteś Mamuśką! '' :kotek: Nie przejmuj się na zapas, ale wiem o czym mówisz, ja też czułam niepokój i nie wyobrażałam sobie co by było gdyby się nie przyjeła... Ale jestem dobrej myśli, Rezydent jeszcze tak długo nie jest sam, więc aż tak się ''nie zakorzenił'', powinien się przystosować. Gorzej gdy kot w samotności żyje 4,6,8 czy więcej lat. Nie martw się ! :ok:

KamilaK

 
Posty: 147
Od: Sob gru 29, 2012 19:36

Post » Nie lut 03, 2013 11:36 Re: Kot życzeń

Hahaha - ja w razie takich kłopotów cytuję fragment z Króla Lwa "Przed wschodem słońca to TWÓJ syn" :ryk:
A ja wolę się martwić na zapas, bo zwykle jak się martwię to nic złego się nie dzieje :ok:

Swoją drogą zauważyłam coś przed chwilą co mnie nieco zmartwiło... Czy kastrowany kocurek może się podniecać? Trochę to krępujące, więc nie pisałam o tym (bo i po co?), ale jakiś czas przed kastracją zdarzało mu się mocniej wbijać we mnie pazurki jak był mi na rękach i się silnie podniecać (wystawianie wiadomej części ciała, głośnie mruczenie i te sprawy). Od czasu kastracji tego nie robił, aż do teraz... Ciachał go dość dobry wet więc zakładam, że oba jajeczka usunął, stąd zaczęłam się zastanawiać - czy kocurek może mieć 3 jajeczka (w tym jedno ukryte)? Kot kolegi, gdy poszedł na kastrację okazało się, że w bonusie miał niedorozwiniętą macicę 8O , także później się śmialiśmy, że biedny kociak był wszystkim, a teraz jest niczym :ryk: .
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 03, 2013 13:01 Re: Kot życzeń

Powiem Ci, że nie mam pojęcia, nigdy nie miałam doczynienia z kocurami, szukałaś w internecie czy ktoś miał podobną sytuację lub na forum naszym ?

KamilaK

 
Posty: 147
Od: Sob gru 29, 2012 19:36

Post » Nie lut 03, 2013 13:04 Re: Kot życzeń

No właśnie ze znalezieniem jest problem... Wiem, że późno kastrowany kocur może wciąż znaczyć, więc może też się podniecać? Cóż... poczekam z zapytaniem do wieczora, jak nikt nie odpowie to założę osobny wątek :ok:
Ech.. ja to zawsze trafiam na dziwaki-zwierzaki :ryk: , ale kocham tego dziwaka :)
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 03, 2013 13:24 Re: Kot życzeń

tak samo zachowywał się mój Tytek :lol: wyrósł z tego ,ale bywa że molestuje wielką futrzaną małpę :roll:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 03, 2013 13:29 Re: Kot życzeń

Acha - czyli ten typ tak ma? No to kamień z serca :ok: . Ja w końcu jakoś wytrzymam (to raczej krępujące niż problematyczne) martwiłam się o ewentualne molestowanie kotki :P
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 03, 2013 14:32 Re: Kot życzeń

no i widzisz :kotek:

KamilaK

 
Posty: 147
Od: Sob gru 29, 2012 19:36

Post » Nie lut 03, 2013 14:37 Re: Kot życzeń

Hebi, hormony utrzymują się jeszcze przez kilka tygodni. Poczekaj - jeśli dalej będzie tak robił to wtedy powiesz "ten typ tak ma" ;)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Nie lut 03, 2013 22:00 Re: Kot życzeń

Dzięki za odpowiedzi :D Już się bałam, że wet będzie musiał znowu kroić mojego maluszka :strach:

A na dziś... Przesądy, ach te przesądy... Kopać się po tyłku przed egzaminem nie daję (oddaję :P ), czarnych kotów się nie boję, ale... No właśnie - w swoje własne przesądy niestety wierzę... Wiecie jak to jest? Czasem nagminnie dzieje się coś dziwnego, więc zaczynamy w to wierzyć. Ja od zawsze jak zajmowałam się jakimś zwierzakiem - domowym, czy na wsi wujostwa, czy na wakacjach jakąś przybłędą to okazywał się to... chłopczyk! Bardziej śmieszne to niż straszne, ale tak było :wink: . Jak więc TŻ wymyślił, że chce "siostrę" dla naszego kawalera to się zgodziłam pod warunkiem, że to on podpisze papiery i będzie na niego. Dziś odpisała do mnie opiekunka tej pięknej czarnulki, która ma do nas przybyć... i mały klopsik... Pani wolałaby, abym to ja podpisała umowę i była oficjalną właścicielką kotki, bo ze mną utrzymywała głównie kontakt. Niby rozumiem, ale złe przeczucia zaraz zaczęły męczyć...
Widzicie... w mojej karierze była jedna samiczka - czarna kotka. Od niej nauczyłam się, że czarne koty faktycznie przynoszą pecha. Ale ona całego brała na siebie. Była taka młoda... a zawsze coś jej było... to z drabiny spadła, to gdzieś indziej się obiła, to pies ją pogryzł, aż w końcu jak nie było nas na wsi (jeździliśmy tam latem) to wpadła pod traktor... (Zapewne spytacie czemu nie jeździłam z nią do weta, ale zrozumcie - byłam wtedy tylko małym dzieckiem, a działo się to ponad 20 lat temu... może 23-24? I wierzyłam jak mówili, że zaopiekują się i wyleczą... teraz mi głupio, ale czasu nie cofnę). Tak czy inaczej jak przeczytałam prośbę o to by umowa była na mnie to jakoś tak przypomniała mi się tamta kotka i kurcze... może to głupie, ale trochę się boję... Chyba naprawdę jestem przesądną babą :oops:

Edit: Ech.. powiedzcie mi może, że jestem głupia i wszystko będzie dobrze? :ok:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, Nul i 40 gości