Yrael podobnie jak inne kociaki został podrzucony do sklepu. Właściciel był na tyle dobrym człowiekiem, że zamiast się pozbyć problemu karmił je i trzymał na widoku w sklepie oddając kociaczki za darmo (także w moim odczuciu wielkie brawa należą się temu panu

szczególnie, że mógł sobie kłopotów narobić w ten sposób). Większość kociaczków w klatce była bardzo radosna i kontaktowa - podbiegały do kratek, zaczepiały, skakały radośnie. Aż serce się radowało. Poza jednym, który siedział w kącie albo w kuwecie, starał się być niewidzialny

. Prawdę mówiąc nie chciałam kota teraz, tylko w przyszłości, ponieważ w domu miałam już 2 papugi (potworki powinny już 4 lata temu umrzeć ze starości, a tymczasem przeżywają drugą młodość

). Prawie miesiąc łamałam się czytając różne informacje i zamęczając każdego w tematyce kotów i ewentualnej możliwości życia razem z ptakami... W końcu zadecydował fakt, że klatka malucha była całkiem blisko ptaków w sklepie a on ponoć się nijak nimi nie interesował. Trafił do mnie w wieku około 9 tygodni (dwóch wetów potwierdziło wiek, choć mi się wydawało, że był nieco starszy). Nikt go nie chciał, a nie chciałam nawet myśleć co by się z nim stało. W domu kociak z przerażonej i nieszczęśliwej kulki w ciągu godzinki czy dwóch zmienił się w normalnego i spokojnego domownika, a papugi traktuje jak telewizję interaktywną

(klatka przed przybyciem została przywiązana do ściany, a drzwiczki zabezpieczone drucikiem).
Yrael zwykle jest dość leniwy - poza chwilami, gdy przypomina sobie, że jest młodym kocurkiem i z atakiem szału biega po mieszkaniu w kółko, albo nas próbuje podgryzać zachęcając do gonitwy, ewentualnie goniąc swoją ulubioną kauczukową kulkę

. W sumie nie mogę go sobie wyobrazić prawdziwie agresywnego w kierunku nowej kotki, ale kto wie?