Ze żwirkiem jest taka zasada (przynajmniej u mnie), że jeśli nie wiadomo, w co załatwia się kot, to daje mu się zwykły bentonitowy, drobnoziarnisty, bezzapachowy. Bo taki żwirek akceptują chyba wszystkie koty. Potem można robić eksperymenty dostawiając
drugą kuwetę z wybranym przez nas żwirkiem i czekamy, czy kot zaakceptuje (tak trzeba z kilka dni sprawdzać, czy korzystanie z niej jest na stałe, a nie tylko, że poszedł jeden raz czy dwa. Bo mogło mu się nie spodobać albo odwidzieć.) Jeśli kot nie zaskoczy sam z siebie, można też próbować powolutku robić domieszki nowego żwirku do starego i stopniowo, deilkatnie zwiększać proporcje aż zostanie tylko nowy żwirek.
Zasadniczo są 3 typy kotów: te, które leją do wszystkiego albo prawie wszystkiego (ja na szczęście tak mam), te, które mają tylko jeden rodzaj żwirku i ich nie przekonasz i już oraz te, które da się przestawić (nauczyć do innego).
Podobna zasada jest z kuwetą - jeśli nie wiadomo, że kot chce korzystać z krytej, zaczyna się od odkrytej. Jeśli ludzie już chcą mieć krytą, zasada nauki jest podobna - najpierw stawia się dół, by kot się przyzwyczaił, potem dokłada kopułę bez drzwiczek i obserwuje, czy kot wchodzi i korzysta (tylko trzeba obserwować, w braku obserwacji ewentualnie pogodzić się z widomym znakie kociego niezadowolenia). Na koniec można zamontować drzwiczki i jeszcze bardziej obserwować, czy kot w ogóle kuma, o co z nimi chodzi. Moja Kawa tego trzeciego etapu nie przeszla z pierwszym razem, a ja już go nie ponawiałam, bo w sumie to po co mi drzwiczki...
Można też sobie ułatwić po prostu stawiając kuwetę krytą obok odkrytej i poczekać na efekt (analogicznie jak ze żwirkiem). Jeśli kot będzie bez problemu korzystał z krytej, otwartą można wstępnie schować.
Tylko najważniejsze - kuweta nie może być dla kota za mała. Zwłaszcza kryta, bo musi w niej manewrować bez klaustrofobii. Dodatkowo kuweta musi być duża, jeśli jest jedna, żeby kot mógł z niej skorzystać przynajmniej 2-3 razy. (No chyba, że ktoś siedzi w domu i od razu sprząta, również w nocy). I mieć wystarczająco dużo żwirku, żeby kot mógł wszystko zakopać.
Jeśli komuś nie zależy na krytej, fajna jest taka:
http://animalia.pl/produkt,4746,40,trix ... biala.html Z tej już raczej niewiele wylatuje. No, jest duża, zwłaszcza ze względu na te krawędzie, bo rozmiar dna to dość standardowy. Miałam taką dla Pompona, więc mogę polecić. Polecana jest też dla dużych kotów.
Temat istotny acz rzadko kto wie (ja się dowiedziałam niedawno, wcześniej kupowałam tylko dla urody) - miski.
Powinny być niskie i szerokie, ważne jest to zwłaszcza przy płaskich mordkach persów, ale dotyczy wszystkich kotów - chodzi o to, żeby nie drażniły wibrysów (czyli wąsów) podczas jedzenia. Powinny być z porcelany albo stali, bo plastikowe się rysują i w tych rysach zbierają bakterie.
Ja używam takich i też mogę polecić
http://animalia.pl/produkt,9908,48,karl ... -moon.html Są wersje z różnymi rysunkami.
Wada, że hałasują przesuwane po podłodze (chyba że da się antypoślizgową, wyciszającą podkładkę), no i ceramiczne mogą się zbić. Ale bez przesady, mi przez kilka lat zbiła się tylko jedna i to dlatego, że spadła. Na początku trochę zmywał się obrazek podczas mycia w zmywarce, ale chyba poprawili technologię, bo w ostatnich, które kupiłam,już nie.
Taką miseczkę daję każdemu mojemu tymczasowi w wyprawce.