Ja to trochę jak przewrażliwiona, nadopiekuńcza mamusia

. Trzęsę się nad Ofelią, bo to zawsze było takie małe i chude. Chociaż ostatnio koleżanka stwierdziła, że Ofelia się zaokrągliła. Ja tam tego za bardzo nie widzę, ale widzę za to że jest całkiem ładnie ofutrzona i czuję jak jest "nabita" (w końcu dobrze karmiona, c'nie

). Ale Ofelczasta zawsze marudziła nad miską, jak jej coś nie pasowało to potrafiła prawie 2 dni nie jeść, a w pewnym okresie była naprawdę chuda (poniżej 3 kilo - a miała skończony rok). Teraz ma ładne 4 kilo i tak trzymać. Z tym że znów mam powód do niepokoju - czy Carmen do południa nie wyżre z obu misek, bo ta z kolei ma npż (nieograniczoną pojemność żołądka). I co śmieszniejsze - żre jak mały konik, a chuda jak grzebień... I jak tu nadążyć za tymi kotami?