powiem tylko że w tym tygodniu poszli już
Pusia

która póki co je "w połowie na siłę" i chowa się po kątach,
oraz coraz śmielszy Jacko i Kocu

-przebojowe warzywo bonduel

,
a jutro jedzie do Wrocławia Czarnuszek
natomiast w sobotę wieziemy ...
przedwczoraj do 2-giej

w nocy byłyśmy na wizycie PA, a wczoraj do 3-ciej w nocy była Pani wet ze "świtą" aby kotów przed wyjazdem nie stresować przeglądem w gabinecie a zrobić to u nas w domu, bo to kotki wielce wrażliwe, zwłaszcza jeden i bardzo się o niego boję jak zniesie powtórną dla niego zmianę domu-jednak innego wyjścia dla niego nie widzą bo ja mogę im zapewnić wszystko poza jednym-nie mogę im zapewnoć ciągłego kontaktu z człowiekiem a to jest im równie potrzebne jak pełna micha i ciepłe posłanko...
ale musi być na razie ciiii żeby nie zapeszyć

a teraz jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to zostanie mi 7 tymczasków
Armani,
Milek + Misio (dawniej zwany Uszatkiem, lub przez Alareipan jednookim bandytą )
Maciuś + Cyganek,
Bogdanek,
i Puszek/Olaf,
z czego dla dwójki mam już też DS majaczący na horyzoncie

,( ostatnio głównie majaczący...z newyspania

)
zobaczymy co przyszłość przyniesie i na co nasi rezydenci pozwolą
Wczoraj też krew oddał z wrzaskiem na cały dom: "mordunku-ratują

"Filutek/Fiutek, bo ząbusie trzeba wyczyścić, oraz bardzo grzecznie i z arystokratyczną godnością Puszek-bo mojemu TŻ-towi było go żal i wypuszczał go na śnieg przez co teraz nie ma innego wyjscia jak tylko puszka zaprowadzić do fryzjera - trzeba go całego ogolic i Mąż p. dr. zarzeka się że uda się na żywca ale ja wolę miec tę krew na wszelki wypadek, skoro była okazja.
Ząbki będę też musiała wyczyścić znowu Duriankowi bo troszkę się przez półtora roku zebrało-ale mamy zamiar zrobić to "na żywca", no i muszę generalnie pozaglądać w paszczęki pod tym kątem całemu towarzystwu.
MalgosiaZ pisze:Iwonka - to strrraszne

pustki u Ciebie nastaną , jak kocie towarzystwo wyemigruje do DS-ów

.
Co Ty biedaku ze sobą poczniesz ?

Na razie po tym ogromie pracy który jednak wykonałam opiekując się tymi wszystkimi kiciami, muszę trochę zadbać o siebie. To jednak ze 130 kiciów przez dwa i pół roku bez przerwy- teraz czuję to w kosciach..Czuję że jeśli w najbliższym czasie nie zadbam o swój kregosłup to skończy się to nieciekawie a tego nie chcę bo wiem co to znaczy operacja na kręgosłup.. Noszenie kotów do weta i do domków jest autentycznie ponad moje siły-prawa ręka robi mi się często bezwładna od bólu.
Dodatkowo nie mam żadnej pomocy przy kuwetach bo dotychczasowa pomoc-p.Ada padła sama na zawroty głowy, drętwienie kończyn i takie tam-moim zdaniem to też kręgosłup-ale Ona jest otyła więc to nie dziwne-jak jej TŻ powiedział-"przydało by się tego słonika trochę odchudzić

",
a ja sama przy sprzątaniu kuwet,mimo brania od półtora roku leków( powiedzmy sobie szczerze-sterydów ) na astmę-strasznie kicham- a bardziej leczyć się już przecież nie mam jak-tak więc na razie nie planuję nowych kiciów-tak jak dawno pisałam-konsekwentnie się rozkacam i chcę trochę sama dla siebie ,egoistycznie, pożyć !
Niewątpliwie znajdę inną formę pomocy swoim ukochanym futrzakom.
No i jeszcze muszę dodac że robię to wbrew TŻ-towi-On póki co "absolutnie nie wyobraża sobie że nie wzięlibyśmy nowych kiców ", a ja mam mocne postanowienie że mu nie ulegnę...