Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA
Ojej, ojej. (Cytat z "Przygód Sherlocka Holmesa", wiem, ciężko uwierzyć) No przez tego Sherlocka, tym razem książkowego, który zaiste niewiele ma wspólnego z Sherlockiem Moffata, Gatissa i Cumberbatcha - żeby nie powiedzieć, że nic i pańcia nawet ma swoja teorię spiskową o tych panach, no więc wszystko przez owe dzieło literackie, bo pańcia znienacka cisnęła nim o stół i powiedziała, że chwilowo ma dość. Żeby pańcia miała dość czytania to zjawisko nietypowe, mieliśmy na początku nadzieję, że pańcia po prostu sięgnie po jakąś inną książkę, ale niestety. Dostała amoku, więc nie pozostało nam nic innego, jak pochować się po kątach.

Zaczęła już w drodze z pracy. Z daleka zobaczyła niedużego kundelka, co zawsze ją lekko przeraża, zwłaszcza zimą. Na szczęście kundelek miał smycz, a na końcu smyczy przyczepioną staruszkę. Z drugiej strony staruszka przyczepiona była do płotu.
Z powodu ogólnego oblodzenia.
Jak ktoś kiedyś był harcerką, to to mu zostaje do końca życia. Pańci zapaliło się natentychmiast czerwone światełko - Trza przeprowadzić staruszkę przez jezdnię! Jednakowoż sytuacja na ulicy wymagała działania niejako odwrotnego. Pańcia założyła swoje kolce na buty, odczepiła staruszkę od płotu i razem z kundelkiem wywiodła na środek jezdni, albowiem było to jedyne miejsce bez lodu. Poleciła jej nabyć takie kolce i udzieliła porady jak to zrobić, staruszka okazała się być bystrą i nawet wiedziała co to jest allegro.
Pańci oczywiście jeden dobry uczynek nie wystarczył, amok, to amok. Przemeblowała pół domu, zrobiła wielkie pranie wszystkich psich szmat, nastawiła wino z ryżu, śliwek i porzeczek, rozdziamdziowując owoce z furią, wybrała popiół z kominka, kurząc potwornie, wywietrzyła pościel, pogoniła Gienka z kuchennego blatu, a jak po chwili odkryła na tym blacie kałużę, poleciała za nim z awanturą, wymachując wielkim kuchennym nożem.
Uczcijmy pamięć Generała Racucha minutą ciszy...
Dobra, żartowałem.
Potem znowuż odkryła, że Fistasz wywlókł z kosza na śmieci wszystkie zużyte chusteczki higieniczne....
Uczcijmy Fistasza minutą ciszy...
Dobra, no wiecie, żartowałem.
Potem powiedziała, że nie może na nas patrzeć i zamknęła się w pokoju alergicznym, gdzie ma swój warsztacik decoupage, ale co tam zdziałała to ja już nie wiem. Potem z dachu zeszła potworna lawina...

centralnie przed wyjście na taras i pańcia przez kwadrans biegała po domu by policzyć wszystkie koty.
Potem Fistasz powiedział, że on idzie spać, bo od tej pańciowej aktywności to mu się w głowie zakręciło...

Potem pańcia odkryła, że aparat odmawia importowania niektórych zdjęć, więc ja też nie czekałem.
Niech ten pańcio wróci, bo bez aparatu pańcia jak bez ręki!