Revontulet nie gniewaj się. Jestem pewna, że nikt nie chciał zrobić Tobie przykrości. Wyobrażam sobie, że pewnie chętnie bys wzięła jakiegoś buraska (polecam Zyzia, ubaw murowany, chłopak tak potrafi wkręcić, jak cinkciarz pod rotundą kiedys).
Mawin ja tez się chętnie ponudzę w ciepłym klimacie, a najchętniej na Bali poproszę.
Wiesci z frontu sa następujące. Rudy-łysy chyba w końcu dorobi sie imienia (czas i pora). Czuje się coraz lepiej ale wet mówi, że to jeszcze potrawa dłuuuuugą chwilę. Pozostaje karmić lekami, obserwować i czekać.
Burasy coraz bardziej rezolutne - co przyjdę to większa demolka

. Zdrowe są w końcu i oby tak pozostało.
Wczoraj dostałam zdjęcia ciachniętego Hyzia (tego co pojechał do domku do Buszka). Wygladał nieszczególnie - jak to po narkozie. Dalej ma dostawać betaglukan, poza tym jest zdrowy no i ciachnięty. Reszta tez powinna, ale się skończył.
Dzisiaj był telefon o kotka (całkiem niedawno). Ludzie chcieli natychmiast oglądac kotka. Mąż mówi, że najpierw chce porozmawiać, prześle kilka zdjęć i pytań, odp. "eeeeee to ja jeszcze pomyslę". koniec epizodu.