Melduje poslusznie, ze operacja sie udala, pacjent zyje

i dochodzi pomalu do siebie, szybciej, niz poprzednio (oby tylko nie zapeszyc! odpukac!). Juz w nocy po zabiegu Kropcia pomalu chodzila, korzystala z kuwetki. Ladnie je, a w nocy mruczala na mojej poduszce.
Niestety nie udalo sie usunac jednego z guzow z powodu problemow "technicznych" (byl zbyt oddalony od innych, a jednoczesnie zbyt blisko, by dalo sie zrobic drugie ciecie - tak zrozumialam tlumaczenie chirurga, ktory jest dobrym fachowcem, wiec ufam, ze zrobil, co mogl). mozliwe wiec, ze za kolejne kilka tygodni czeka nas nastepny (ale juz mniejszy) zabieg.
Ponadto polecono nam lecznice, ktora dysponuje mozliwosciami prowadzenia chemoterapii. jak Kropcia wydobrzeje po operacji, bedziemy walczyc dalej. Bardzo serdecznie dziekujemy za trzymanie kciukow i prosimy o jeszcze!