AnnAArczyK pisze:Dzisiaj o mało nie zeszłam z nerwów na zawał...
A wszystko przez tego biednego, małego, chorutkiego...
Takie mam o nim zdanie, a on ma gdzieś moją opiekę, udając, że jest już duży i zdrowy![]()
Rano jak zwykle, kiedy nie ma wiatru i deszczu obaj panowie Jamniś i Żuczek wybiegają na ogródek, chwilkę ganiają i razem wracają do domu...
Dzisiaj też pobiegli, po chwili wrócił tylko Żuczek...Myślałam, że kocio zaraz przybiegnie...
Zamiast Cudaczka przyszedł mój brat z kotem pod pachą![]()
Okazało się, że Rambo zwiał Żuczkowi za płot, piesio zaczął za nim szczekać, więc brat wyszedł zobaczyć co się dzieje...i zobaczył...Cudaka na brzozach...a brzozy rosną przy drodze, w odległości ok.6 m od naszego płotu...
Kocio beztrosko skakało sobie z drzewka na drzewko a Żuczek szalał, bo nie miał jak wyjść...pewnie też chciał poskakać![]()
Więc diabełek ma karę, będzie siedział w chałupie...
I teraz mam zmartwienie, obawiam się, że nie będzie się pilnował domu, że to kot wędrowny![]()
Już raz przyłapaliśmy go na dezercji, kiedy próbował przejść po siatce do sąsiadów...
Kiedy go przygarnęłam miałam wrażenie, ze kociak już był w czyimś domu, był czysty, nie miał pcheł, grzecznie ganiał do kuwety, ale wywędrował, no i spotkało go nieszczęście...
Nockę mam z głowy...
Ładne kwiatki


Można na zawał zejść przez takiego Cudaczka, wcale nie przesadziłaś. To macie kłopot. Jedyna nadzieja, że po stracie jajeczek się uspokoi i pokocha domowe pielesze

Ale obawiam się, że Cudaczek, z jajkami czy bez, jeszcze nie raz sen Wam przepędzi i przyprawi o palpitacje serca
