» Pon sty 28, 2013 9:41
Re: BARTEK Z WYPADKU - PO AMPUTACJI ŁAPKI - DŁUG W LECZNICY!
Bartuś zanim do mnie trafił był w lecznicy w Radzyminie, tam go "poskładano" i na "ruszenie" nerwów miał podawany nivalin, który kontynuowano u mnie. Bartuś był konsultowany u kilku lekarzy, oraz p. Jola zabierała go do (chyba) dr. Sterny gdzie jeździła z Franką na rehabilitacje, (sunią z przetrąconym kręgosłupem, której nikt szans nie dawał na to że będzie chodzić a teraz niemal biega) oglądało go kolejnych kilku lekarzy w tym neurolog i wszyscy twierdzili to samo, że nie ma szans, aby czucie wróciło, a kot lepiej sobie poradzi na trzech sprawnych, niż z czwartym "balastem". Do tego chodząc obcierał ją sobie, lekarze mówili, że w przyszłości jak będzie mu zawadzać może ją sam sobie próbować odgryźć, a to by było bardzo niedobrze.
Mięśnie mu pozanikały, do tego kiedy chodził, chodził tak jakby w pół złożony, skrzywiony na bok, ciągnął tym "łokciem" po podłodze i na dłuższą metę to i kręgosłup by mógł mu dokuczać. Pierwsze dni po amputacji były dla nas ciężkie, ale teraz widzę, że lekarze mieli rację, Bartuś chodzi wyprostowany, nie ma na czym to nie próbuje się podpierać. Nie zahacza tą łapką np. o firanki, koce co powodowało, że się denerwował, nie mogąc się wyplątać. Kopać w kuwecie jedną łapką też umie, wskakuje gdzie chce, czy to parapet, łózko, stół itp. Jest bardziej sprawny. A mojego Theriona to i jedną łapą po głowie pacnąć potrafi. kołnierz już mu na trochę ściągałam, ale tylko wtedy kiedy miałam na niego "oko" co by sobie pod moją nieobecność nie próbował rozlizać ranki, która jest już bardzo malutka i za kilka dni możemy zapomnieć o rekonwalescencji. Chyba można mu robić ogłoszenia informując, że kicia jest już wykastrowany, zdrowy i na trzech łapkach.