Parę minut przed michą był pawik na podłodze

. Bo biedna, objadana bezczelnie przez Małe Czarne Ofelia, nie mogąc doczekać się michy, dobrała się do bigosu. Najwyraźniej jej nie posłużył.
Od jakichś 3 godzin koty śpią. W zasadzie nie dziwię im się. Najpierw wieczorny jogging, później poranny bardzo intensywny jogging (dopiero po śniadaniu trochę się uspokoiły), później ganianki, nadzorowanie sprzątania i judo przed i po południu, to w końcu biedactwa padły. Ofelia mnie zrestą zrobiła w konia. Zrobiłam sobie małą sjestę po obiadku, Ofelia wlazła pod mój koc i pusiu. Ja też przysnęłam i nie poczułam, jak spod tego koca wylazła. No i przez dłuższy czas leżałam prawie bez ruchu, żeby nie obudzić
kotecki. A tymczasem
kotecka spała sobie spokojnie na krześle
