Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 17, 2013 18:14 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

ewelina80 pisze:woodpeck-współczuje :( u mnie 2 koty miały robiony test elisa,wyszedł negatywny,ale zdążyłam już sobie poczytać w necie i wiem,że wcale nie mam powodów do radości :( w tym roku nie szczepiłam już żadnego z kotów od białaczki,tylko pp i kk.Wet,u którego leczyliśmy Tosię też odradzał nam takie szczepienie,bo jest mało skuteczne no i te mięsaki.
W ubiegłym roku koty miały cały pakiet wraz z białaczką,Tosia tak z miesiąc po szczepieniu miala powiększone węzły chłonne(wet stwierdził,że to zapalenie przyusznic)dostała antybiotyk i wszystko wróciło do normy,po półtorej miesiąca,straciła apetyt,była osowiala,wtedy zrobiliśmy test wyszedł pozytywny,wydaje mi się,że te powiększone węzły to już był początek objawów białaczki.Teraz tak sobie myślę,że może gdybym jej nie zaszczepiła wtedy od białaczki może to paskudztwo by jeszcze nie ''wylazło'' :( nie wiem,póki co nie szczepię kotów od białaczki.



Ewelina, moja kotka Luna, która na przełomie 2008/2009 miała kliniczną postać białaczki (z diagnozą kilka tygodni życia), po zastosowanej wówczas kuracji Virbagenem miała test Elisa negatywny, ale po kilku miesiącach ponownie pozytywny. Virbagen nie zniszczył wirusa, ale pozwolił ukraść dla niej jeszcze sporo życia, bo do minionego grudnia. Niemniej po negatywnym teście ELisa została również zaszczepiona na białaczkę - w sumie teraz nie widzę sensu w tym posunięciu - ale zmierzam do tego, że pomimo tego szczepienia była w świetnej formie jeszcze niemal cztery lata. Dlatego nie zadręczaj się myślami, co by było gdybyś jej nie zaszczepiła, bo nie ma zasady. Moja kotka pomimo aktywnej białaczki i szczepienia cieszyła się dobrą kondycją jeszcze 4 lata. Jesienią 2012 r. bardzo szybko postępowała aplazja szpiku i musieliśmy pożegnać się w grudniu :crying: , ale nie sądzę, bym zaszkodziła jej tą szczepionką cztery lata temu. Owszem to szczepienie było pozbawione sensu i dziś bym na nie już nie pozwoliła, ale nie pogorszyło stanu kotki, która była wówczas po ciężkiej walce o życie.


Po Jej odejściu postanowiłam przetestować moją drugą koteczkę, która przyszła do mnie dwa lata temu jako towarzyszka dla Luny po dwóch pozytywnych testach Elisa. Miałam nadzieję, że skoro była wówczas młodziutka to może organizm był na tyle silny, że jednak zwalczył wirusa. Test Elisa dał nadzieję, ale PCR jej pozbawił.

woodpeck

 
Posty: 111
Od: Pt lut 20, 2009 13:08
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt sty 18, 2013 14:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

woodpeck trzymam kciuki żeby Twoja druga kicia jak najdłużej mogła cieszyć się życiem :ok: na razie u moich kotów nie ma żadnych objawów,ale przy białaczce przecież nic nie jest pewne.W przyszłym tygodniu będę u weta to zapytam o testy PCR,ale chyba z powodu braku finansów i tak będę musiała je sobie darować,na razie.
Jakby problemów było mało od wigilii mamy nowego kota,3 miesięczną ,czarną Zosię,biegała sobie u nas na podwórku,nikt w okolicy się do niej nie przyznał więc co było robić,została.I znów pilnuję misek,ale wiem,że tak na dłuższa metę to nie jest rozwiązanie problemu :( czasami to się zastanawiam po co mi te koty,jakby i bez nich kłopotów było malo,ale jak tak patrzę na śpiącego sobie słodko Frania to nie wiem co zrobię kiedy go zabraknie.

ewelina80

 
Posty: 341
Od: Wto lut 23, 2010 15:40

Post » Pon sty 21, 2013 13:21 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Cytuję za Basią horacy 7 z jej wątku : viewtopic.php?f=1&t=147636

horacy 7 pisze:Niestety mam ogromny problem Bryś kot z felv+ ,który jest u mojej koleżanki ale odpowiadać miałam za niego ja, od wczoraj nie je.Jest smutny,próbował wejść do kuwety i jeść żwirek lecz wypluł.Tyle Danusia zaobserwowała dzisiaj po południu wizyta u weta w Szczytnie .Nie dam rady jechać do Olsztyna.Bardzo się martwimy.Mam prośbę do osób które mają takie koty o co mamy prosić ew. wetkę ,jakie badania itp.Do przedwczoraj nic nie było widać zachowywał się normalnie jadł i bawił. :cry: :ok:



Może ktoś coś doradzi... :oops:?
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Pon sty 21, 2013 13:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Myślę, że morfologia i biochemia krwi to taki standard.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Pon sty 21, 2013 17:13 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:Myślę, że morfologia i biochemia krwi to taki standard.


pod kątem wątroby i nerek- standard plus jony- żelazo, sód, potas, fosfor, wapń. Tak myślę

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto sty 22, 2013 23:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:Asia ja się nie znam... :roll: Dla mnie szokiem było to,ze moje negatywne ,zaszczepione koty koty sie zaraziły to raz...albo tak:nagle zaczeły umierac lub po 5miesiącach sa pozytywne i zapadaja na choroby :( i finał ich znasz..mimo leczenia kontroli nie reaguja jak nalezy na leki,traca odpornosc i zgon :cry: Wiem tylko tyle,ze gdybym teraz musiała decydowac i mogłabym cofnac sie w czasie nie zaszczepiłabym kotów od białaczki..vyc moze chore bym oddzieliła ale nie szczepiłabym na pewno.Ja teraz moge sobie "gdybac",ludzie moga wierzyc,niewierzyc,ale ja trzymam papiery moich zmarłych kotów,z wpisami w ksiazeczkach,keidy testy były jakie wyniki ,jakie po 2 razie.
U mnie sie to dokładnie "walneło"co do szczepień jak miałam Rumcia doszczepie rok po szczepieniu,ale morfologia nie ta wyszła,węc za jakis czas znowu po podleczeniu zrobilismy badania i morfologia gorsza niz wczęsniej.I TEST ZROBILISMY PLUSOWY...KOLEJNE KOTY PLUSOWE...reszcie nie robiłam,nie dałam rady wytrzymac tego psychicznie...Załozyłam,ze ich nie zaszczepie juz i bede traktowała wszystkie jak potencjalnie zakazone...Mokre staram się oddzielac,ale suche stoi,poidła tez stoja...Przez poidlo się kot nie zarazi,przez miski raczej tez nie,najgorzej jest z lizaniem /gryzieniem///tu jest bezposredni kontakt "slina/krew/sluzówka"i tak...Nie wiem,może głupoty pisze,ale na prawde zdurniałam od tego wszystkiego,co "specjalista"to inne spojrzenie na to.Pamiętam co DR Jagielski powiedział"prosze nie oddawac swojego kota,bo jest pozytywny,taka rozłaka moze go zycie kosztować"i tak tez zrobiłam.Zostały moje kotusie ze mną.A ilu wetów chciało wszystkie plusowe po jednym paskowym uspic?99,9%wetów jest takiego zdania...


przygarnęłam bezdomną koteczkę, którą dokarmiałam kilka lat, test elisa negatywny, ale choruje, u mnie już musztarda po obiedzie, koty się kochają, liżą, dramat

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Śro sty 23, 2013 13:15 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Animus pisze:przygarnęłam bezdomną koteczkę, którą dokarmiałam kilka lat, test elisa negatywny, ale choruje, u mnie już musztarda po obiedzie, koty się kochają, liżą, dramat


robiłaś jej powtórnie test?
Choruje, to znaczy że ma bialaczkę potwierdzoną i jest w wiremii?.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Śro sty 23, 2013 14:16 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

nie robiłam jeszcze powtórnie, ale jak czytam tu opinie, to test paskowy jest do doopy,

zaczęło się od nerek, mocznik i krea zawyżone, płukanie, leczenie w kierunku niewydolności,
po jakimś czasie nawadniania zjazd, wyniki w dół, rozmaz krwi i hemobartonella, leczenie w tym kierunku 4 tygodnie,
FIV i FeLV idą w parze w 40% przypadków. Po przeleczeniu wyniki takie, że dalej jest anemia. Ale kotka szaleje z rezydentami, wczoraj sama poszła do miski, bo wcześniej się sama nie interesowała jedzeniem, wyniki ruszyły do góry troszkę w trakcie leczenia. Teraz tak myślę, czy gdyby była pozytywna, to chyba nie zareagowałaby na leczenie, dostaje jeszcze steryd schodzimy z dawki, kotka żyła na wolności kilka lat, ja ją dokarmiałam przynajmniej 2 lata, miałam ją na oku, przychodziła też ze swoją kocią rodzinką. Planuję ruszyć z kicią do specjalisty od nerek, ale jak poczytałam niektóre wątki to z sił opadłam, mam dwoje rezydentów, później dokociłam się w sumie 3 razy, z takiego powodu, że kotki zostały uratowane. Też myślałam o zaszczepieniu stada, ale już mi przeszło po lekturze tego działu.
W morfologii widać jakoś tego wirusa?????

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Śro sty 23, 2013 22:06 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

malwina pisze:
trisssm pisze: Mam pytanie, czy kupując fiolkę 10MU po jednorazowym podaniu jest ona do wyrzucenia? czy mozna jakos przechować, podać drugiego dnia resztę?


Ja Ci powiem, jak ja robię:
u mnie jedna fiolka starcza na 2,5 zastrzyku - kota waży 4 kilo. No to roztwarzam z rozpuszczalnikiem załączonym, nabieram ile trzeba do dwóch strzykawek, a w trzeciej strzykawce jest połowa dawki. Robię zastrzyk, a te 1,5 dawki w dwóch strzykawkach zamrażam - jutro dam drugi zastrzyk (trzeba rozmrozić pół godziny przed wstrzyknięciem, bo zimne boli).
A drugą ampułkę traktuję trzeciego dnia tak samo - dopełniam do tej poprzedniej połówki, a reszta zostaje na dwa zastrzyki. W ten sposób mam dwie ampułki na pięć zastrzyków, czyli na jedną serię.

fiszka13 pisze:Przez chwilę byłam naprawdę dobrej myśli :cry:

Przerobiłam to samo - do momentu wyniku PCR - wtedy zrozumiałam definitywnie - tego nie da się już usunąć z organizmu, wbudowane w kod genetyczny to klops.
Ale pogodziłam się przez ten rok z tym, że któregoś dnia może się to cholerstwo odezwać, i że pożegnam się z moim ptaszkiem sroczkowatym.
Na to nie ma mądrych.
Powiedziałam sobie- niech żyje ile jej dane, ma dobrze u mnie, mogła się poniewierać gdzieś tam po śmietnikach, ale znalazła sobie nas.
Pewnie że to boli, pewnie że boli jak diabli, ale zawsze sobie też powtarzam, ze to my mamy przeżyć nasze koty, a nie one nas, bo co wtedy by z nimi było?
Tylko żeby nie cierpiały bez potrzeby...


bardzo mądrze napisane

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Czw sty 24, 2013 18:11 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

stukneła setka,czy jest ktoś chętny do poprowadzenia kolejnej cześci wątku?


napisałam do milenap e-maila,czy będzie prowadziła...
nie chce Was straszyc,ale jak nie bedzie chetnych "zuchów"to sama watek założę :wink:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pt sty 25, 2013 21:42 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

meksykanka pisze:Cytuję za Basią horacy 7 z jej wątku : viewtopic.php?f=1&t=147636

horacy 7 pisze:Niestety mam ogromny problem Bryś kot z felv+ ,który jest u mojej koleżanki ale odpowiadać miałam za niego ja, od wczoraj nie je.Jest smutny,próbował wejść do kuwety i jeść żwirek lecz wypluł.Tyle Danusia zaobserwowała dzisiaj po południu wizyta u weta w Szczytnie .Nie dam rady jechać do Olsztyna.Bardzo się martwimy.Mam prośbę do osób które mają takie koty o co mamy prosić ew. wetkę ,jakie badania itp.Do przedwczoraj nic nie było widać zachowywał się normalnie jadł i bawił. :cry: :ok:



Może ktoś coś doradzi... :oops:?


koty próbują jeść żwirek jak spada morfologia. Moja białaczkowa koteczka przy ostrej anemii lizała betonową podłogę balkonu.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pt sty 25, 2013 23:25 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

jak jest słabo z morfologią i jak zmieniają się parametry wątrobowe to koty mogą jeść żwirek

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Sob sty 26, 2013 23:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:stukneła setka,czy jest ktoś chętny do poprowadzenia kolejnej cześci wątku?


napisałam do milenap e-maila,czy będzie prowadziła...
nie chce Was straszyc,ale jak nie bedzie chetnych "zuchów"to sama watek założę :wink:


załóż nowy wątek, myslę, że nikt sie nie zdziwi ani nie obruszy.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie sty 27, 2013 22:41 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

no to sie przenosimy na nowy watek,nie ma co czekać:
viewtopic.php?f=1&t=150321
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL, Blue, Evilus i 368 gości